Call it suicide

3.7K 250 312
                                    

 – Hej, Zaynie, mógłbyś to wziąć? – powiedział Louis, ruchem głowy wskazując na karton z jego ulubionymi książkami. Sam trzymał dwa obrazy i chciał jak najszybciej zniknąć za drzwiami. Mijały dwa tygodnie od rozpoczęcia terapii dla par, która wiele mu uświadomiła. Nadal zdarzało mu się wybuchnąć płaczem przed terapeutką, ale z wizyty na wizytę była poprawa.

– Jasne. Poradzisz sobie z tym?

– Tak, jeszcze mam walizkę, ale możecie już jechać. – Dał brunetowi pęk kluczy do wynajętego mieszkania, do których już przywiesił zawieszkę ze swoim imieniem.

– Powiedzieć Ni, żeby został z tobą? – Malik spojrzał na Harry'ego, który stał w progu i robił wszystko, by się nie rozpłakać.

– Nah, dam radę. Jeszcze koty muszę zapakować.

– Może jednak zostanę?

– Jest okej, Zaynie. Zaraz do was dojadę.

Brunet kiwnął głową i zapakował ostatnie rzeczy do swojego auta. Spojrzał na dom swoich przyjaciół, zapinając pas na miejscu kierowcy.

– Mam dziwne przeczucie – powiedział, patrząc na Nialla.

– Zostać z nimi?

– Lou stwierdził, że da radę.

– Okej, jedź, zadzwonię za chwilę do niego. Najpierw zapytam jak Margo – dodał, wybierając numer mamy.

Louis rozglądał się po salonie, zastanawiając się, co jeszcze powinien zabrać ze sobą. W końcu skierował się do kuchni i wrzucił do kartonu kocie miski.

– Zostaw mi je – usłyszał za sobą cichy głos, gdy wkładał koty do transporterów. – Choć jednego.

– Rozmawialiśmy o tym. One się kochają i nie możemy ich teraz rozdzielać.

– My też się kochamy.

– Rozmawialiśmy o tym, Harry.

– Nie zostawiaj mnie, Boo, błagam – poprosił, a jego oczy automatycznie zaszły łzami.

– Masz mój adres. Gdyby coś się działo, to możesz przyjechać.

– Mogę jechać już teraz? Już tęsknię. – Zmarszczył brwi, a Louis modlił się, by ten tylko się nie rozpłakał, bo jego serce pękłoby kolejny raz. Spędzili długie godziny na rozmowach, płaczu i nerwach.

– Harry – westchnął. – To część terapii, zgodziłeś się na to. Muszę iść, pa.

Tomlinson zacisnął dłonie na kierownicy, biorąc głęboki oddech. W jego głowie znów był mętlik, ale nie chciał wszystkiego odwoływać. To był jego nowy początek, zwłaszcza że to właśnie dziś zaczyna terapię dla osób, które się okaleczają, co poleciła mu kobieta od terapii dla par. Najpierw miał pokochać siebie, by móc podarować miłość dalej. Przeprowadzka do wynajętego mieszkania z dala od Harry'ego też miała być formą terapii.

– Gotowi? – zapytał, patrząc na klatki i uśmiechnął się, widząc szarą łapkę i słysząc miauknięcie.

W tej samej chwili odezwał się jego telefon. Louis przewrócił oczami, widząc imię blondyna.

– Jedziesz już? – usłyszał.

– Właśnie odpalam, a co?

– Wszystko okej?

– Tak, Ni. Jesteście na miejscu?

– Zaynie właśnie poszedł z kolejnymi kartonami. Oddał ci koty?

I'm guilty of   loving and giving when you take too much | Larry one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz