ROZDZIAŁ 18

339 38 58
                                    

- Zabiorę Cię do hotelu, a rano pojedziesz do domu, dobrze? - zapytał szatyn, nie będąc pewny czy brunet się na to zgodzi.

- Tylko mnie nie zostawiaj, boję się - zapłakał mniejszy.

Pojechali do miejsca, w którym obecnie mieszkał Payne. Weszli do jasnego, średniej wielkości pokoju. Na zewnątrz szalała coraz większa burza, a Zayn kulił się ze strachu. W pewnym momencie gdy piorun przeciął granatowe niebo, a niedługo potem usłyszał trzask, krzyknął jak mała dziewczynka, a następnie usiadł w kącie. Schował twarz w dłonie i po prostu rozpłakał, jak dziecko. Liam nie wiedząc co zrobić po prostu podszedł do Malika.

- Skarbie, nie bój się. Jestem tutaj, będę Cię tulił do siebie i nie pozwolę skrzywdzić - wciągnął go na swoje kolana, zaczął się delikatnie poruszać, przez co kołysał przerażone ciało ciemnowłosego.

- Lee - więcej łez spłynęło po rumianych policzkach mulata.

- Jestem kochanie - musnął ustami jego skroń. Zaczął pod nosem nucić jakąś melodię, robił wszystko by tylko odwrócić uwagę niższego. Po kilku godzinach pogoda zaczęła się uspokajać, a razem z nią Zayn. Zasnął na jego kolanach, wtulony w ciepłą klatkę piersiową starszego. Z trudem przeniósł go na łóżko. Zostawił go w samych bokserkach i okrył kołdrą. Zrobił to samo ze swoimi ubraniami i zajął miejsce obok mulata.

Nim zasnął bawił się włosami młodszego, nie było szans by go obudził. Sen bruneta był mocny. Wszystkie wydarzenia z wcześniej mocno go wyczerpały.

Po chwili Liam również oddał się w objęcia innego mężczyzny, jakim był Morfeusz. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obiecałam, więc jest ♥ 

Następny może w niedzielę

Kocham was ♥

Madzix xx

NOT SENT || ZIAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz