-Błagam, nie zostawiaj mnie Yoongi. - Jimin od czterdziestu minut bez przerwy powtarzał te słowa, dusząc się łzami.
Ich relacja była skomplikowana i jak na jego oko - aż za bardzo. Wciąż pamięta ich pierwsze spotkanie, gdy pozornie cichy chłopak podszedł i się z nim przywitał. Młodszy nie spodziewał się, że jedna osoba może tak zawładnąć jego życiem.
Dobrze wspomina początki ich znajomości. Nieśmiałość jaka im przy tym towarzyszyła była nad wyraz urocza.
Na zawsze zostanie mu w pamięci moment, gdy po raz pierwszy roześmiali się w tym samym czasie i Jimin zauważył te urocze dołeczki widniejące na policzkach Yoongiego, nie umknęły mu również te zabawnie marszczące się powieki.
Później było tylko lepiej. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, każdy z otoczenia uważał ich relacje za wyjątkową - tak jakby ich więź była zapisana w gwiazdach i nikt nie miał prawa podważać prawdziwości tego czym byli...właśnie, czym tak właściwie dla siebie byli?
Wspólne spacery, oglądanie gwiazd podczas trzymania się za ręce, zwiedzanie świata, czytanie poezji miłosnej przed snem, wzajemne pożyczanie sobie ubrań, tworzenie muzyki, a przede wszystkim wspieranie się nawzajem mimo wszystko.
Czy to aby na pewno była tylko przyjaźń?
Te ,,przypadkowe" zetknięcia dłoni, głębokie wpatrywanie się sobie w oczy, zauważanie nawet najmniejszych szczegółów dotyczących drugiej osoby oraz czułe obejmowanie było dla nich czymś specjalnym.
Jednak czasami odmienność charakterów brała górę i występowały dość ostre kłótnie, przez co oboje bardzo cierpieli, noce bywały dla nich bezsenne, a przez świadomość, że kolejny dzień może jeszcze pogorszyć sytuacje między nimi, nie mieli nawet ochoty rano otwierać oczu i witać nowego dnia.
Jednak zawsze ich uczucie jakim siebie darzyli zwyciężało i koniec końców godzinami przytulali się na zgodę, wiedząc, że zawsze mimo gorszych momentów i tak zawsze znajda sposób by wrócić w swoje ramiona.
I w końcu nastał ten dzień, który zmienił wszystko.. Po zakończeniu ich wspólnego, wieczornego spaceru, gdy już mieli się żegnać, nastąpiło coś, o czym oboje śnili od ostatnich kilku lat.
Ich usta zamknęły się w delikatnym pocałunku, dłonie wzajemnie błądziły po całym ciele, jakby obaj chcieli doznać jak najwiecej, wiedząc, że ten moment może się nigdy nie powtórzyć. Starszy składał pobudzające pocałunki na szyji tego odrobinę mniejszego, a w momencie, w którym musieli się rozstać, trzymają się się za ręcę, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co właśnie się wydarzyło, wypowiedzieli te dwa najważniejsze dla nich słowa i przed pójściem w swoje strony ponownie złożyli na swych ustach szybki, lecz jak wiele dla nich znaczący, pocałunek.
Wtedy już nie było wątpliwości, że nie potrafili bez siebie żyć. Wszystko co najpiękniejsze widzieli w oczach tej drugiej osoby.
Wszechświat przesunął się dla nich.
Po tym jak Jimin, siedząc i mając twarz schowaną w dłoniach uświadomił sobie, że dziś mija pięć lat od ich pierwszego spotkania, a zarazem pół roku od ich pierwszego pocałunku, chociaż na chwile zagościł na jego ustach krzywy uśmiech. Jednak łzy wciąż bez końca spływały po jego policzkach.
Tak bardzo go kochał i oddałby wszystko by móc go aktualnie trzymać za dłoń i złożyć czuły pocałunek na jego czole. Bawiłby się jego palcami, co chwilę przekomarzając się z nim, jak zwykle głośno się przy tym śmiejąc.
Serce Jimina podskoczyło, a z czoła zaczął spływać zimny pot, gdy drzwi sali operacyjnej otworzyły się, a następnie w ich progu stanął lekarz.
Ponieważ ty kochasz mnie i ja kocham ciebie.
- Bardzo nam przykro, ale niestety operacja pacjenta o imieniu Min Yoongi nie powiodła się i zakończyła śmiercią operowanego, proszę przyjąć ode mnie najszczersze wyrazy współczucia. - Powiedział lekarz, a życie chłopaka całkowicie runęło w ciągu kilku sekund. Wiedział, że nie da rady tu być bez niego.
See you soon, baby.
CZYTASZ
kiss my soul •yoonmin• //one-shot
FanfictionPark Jimin nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo można się bać, dopóki nie kazano mu czekać w szpitalnym korytarzu na rezultaty operacji osoby, którą kocha najbardziej na świecie.