-To kiedy masz w planach zwiedzać Tokio?
-Jutro od samego rana. Niby będę tutaj przez tydzień, ale biorąc ilość muzeów, sklepów i innych, już jutro muszę znać rozkład miasta.
-W takim razie masz mój numer.
Podałam Ute mój telefon, a ten wpisał w niego swój numer. Następnie oddał mi urządzenie, a ja zapisałam go jako: przyszły mąż. Może nie powinnam tego robić tak szybko, ale to jest miłość mojej marnej egzystencji. A ja chcę być szczęśliwa, a już tym bardziej szczęśliwa z nim.
-Zadzwonię do ciebie koło ósmej, chyba że spotkamy się na śniadaniu.
-O której idziesz na śniadanie?
-O siódmej.
-Ranny ptaszek?
-Nocny marek, który żyje na kawie i herbacie.
-To niezdrowe...
-A ty palisz. Z dwojga złego lepsza kofeina i teina
-Racja.
Wtedy jak na zawołanie podszedł do nas kelner i podał nam rachunek. Po wielu kłótniach i wojnie na kciuki, (swoją drogą ma bardzo sprawne palce), wygrał Ute. Ale poszliśmy na kompromis. On płaci dzisiaj, ja płacę jutro, co jest głupie ze względu na to, że obiady mamy wykupione w hotelu. Wracając jednak do sedna sprawy... Oboje wyszliśmy z restauracji z uśmiechami na twarzy. Cały czas rozmawialiśmy i opowiadaliśmy sobie najróżniejsze historie. Z tego co zrozumiałam, ma bardzo zgraną paczkę przyjaciół, których kiedyś na sto procent będzie musiał mi przedstawić. On za to był zdziwiony, kiedy opowiedziałam mu o Ani i Wellingerze. Nie wiedział, że Polki aż tak bardzo potrafią zawrócić w głowie mężczyznom. Nie wiem czy to była też aluzja do mnie i tego, że już mnie pokochał na zabój.
Mniej więcej w połowie drogi do hotelu, zaczęłam opowiadać mu historię mojego przelotnego romansu z Danielem Andere Tande. A wszystko zaczęło się w ostatnie wakacje. Ania znała już wtedy Wiellingera i w wakacje zwiedzali świat. Oczywiście kiedy lecieli do Norwegii, uczepiłam się nogi Ani, a ona pamiętając naszą damską miłość, nie mogła mi odmówić. I w taki sposób znalazłam się w kraju wikingów i Rolla bez koszulki, skąpanego w krwi chrześcijan. Niestety los lubi sobie z nas żartować i tak się złożyło, że idąc do sklepu po wódkę na opicie sześciu miesięcy związku Andiego i Ani, wpadłam w tandem. I wtedy go ujrzałam... Miał piękne niebieskie oczy i idealnie blond włosy. Jego uśmiech rozpromienił mi cały, a 182 centymetry dały obietnice niesamowitych doznań.
I tak od słowa do słowa, zaczęliśmy w czwórkę opijać rocznicę. Nigdy nie było mi tak cudownie. Daniel był męski, szarmancki i piekielnie przystojny. Niestety miał jeden sekret... Otóż Daniel Andere Tande był długodystansowcem tylko w skokach. To mnie zabolało, nawet bardzo, do tego potem się dowiedziałam, że ma narzeczoną. Nie powiem, że mnie to speszyło, ale z drugiej strony dobrze tak szmaciurze. I tak po tygodniu wróciłam do Polski, a Tande nadal skakał, tym razem coraz krócej, odnosił mniejsze sukcesy, czyli musiał poprawić się w czymś innym. Ale cóż, nic z tym nie zrobię, a tak to przynajmniej nie zarobi na ślub swój i tej tynkary.
Kiedy tak opowiadałam Ute o nim, w magiczny sposób znaleźliśmy się pod moimi drzwiami do pokoju. Szkoda było mi się rozstać z mężczyzną, był dla mnie jedyną osobą w obcym dla mnie miejscu, która pozwalała poczuć mi się jak w domu. W pewnym momencie przytuliłam się do niego mocno, a on odwzajemnił mój gest. Potem usłyszeliśmy jak obok nas otwierają się drzwi, a ktoś zaczyna cicho się śmiać. Odsunęłam się od mężczyzny i spojrzałam w tamtą stronę. W drzwiach zobaczyłam dwie czupryny, które od razu schowały się z powrotem do pokoju hotelowego.
-Przepraszam za nich, są dość...
-Zadowoleni z tego, że ich przyjaciel robi coś ze swoim życiem?
-Chciałem raczej powiedzieć, że są powaleni i lekko psychiczni, ale to też jest dobre określenie.
Wtedy jak za dotknięciem magicznej różdżki zyskałam odwagę i szybko pocałowałam mężczyznę w usta, a raczej w jego maseczkę, po czym odsunęłam się do tyłu i schowałam się w swoim pokoju hotelowym. Opadłam na ziemię i wzięłam kilka głębszych oddechów. Weronika dała radę wykonać pierwszy i najważniejszy krok. Pierwsza baza zaliczona!
Chciałam już podnieść się z ziemi, kiedy usłyszałam jak mój telefon zaczyna dzwonić. Na ekranie pojawiła się znana mi twarz. Z uśmiechem na twarzy odebrałam połączenie od tej tajemniczej osoby i wsłuchałam się w jej opowiadanie. Z każdą chwilą w oczach pojawiały mi się coraz większe łzy szczęścia. Na końcu wyszeptałam ciche: Dobrze, i weszłam do swojego pokoju. Umyłam się, a na końcu puściłam muzykę i zaczęłam kończyć rozdział Shit Queen. Możliwe, że teraz to Natalia mnie znienawidzi, ale bywa. Tak więc poprawiłam ostatnie błędy i dodałam rozdział. Niecałe dziesięć minut później, mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam go i zaczęłam słuchać tego jak Natalia na mnie wrzeszczy.
-Jak mogłaś napisać zapasy na łóżku, gdzie główni bohaterzy to Nat i Viki?! Tobie życie niemiłe?!
-Tak się składa, że nie żyję.- Mój głos był nad wyraz spokojny i opanowany, co działało na wściekłą Natalię jak wybielacz na Jeffa.- Do tego od zawsze je shipowałam. Dobrze, że się zeszły przynajmniej w mojej książce.
-Jak cię zniszczę, zniszczę cię i pozbawię resztek człowieczeństwa. Zginiesz Weroniko.
-No cóż, bywa.
-A żeby cię Azjata nie wyruchał!
I wtedy się z nią rozłączyłam. Jej negatywna energia źle wpływała na moje czakry, a raczej tak mówiła moja przepowiednia z ciasteczka, które dał mi Ute zaraz po wyjściu z restauracji. Kiedy doszłam do wniosku, że wszystko jest już załatwione, schowałam się pod kołdrą i z Last Heaven w tle usnęłam myśląc o Ute i jego cudownych, czekoladowych oczach.
CZYTASZ
I Fuck My Crush || Historia oparta na faktach
RomanceKsiążka zostaje zakończona i nie będzie już kontynuowana. Była pisana dla dwóch osób w moim życiu, z czego dwie mnie zdradziły, a jedna tak dokurwiła, że ja pierdolę XDD Ale możecie czytać. Kiedyś w końcu było fajnie. Zapewne każdy z nas ma osobę, p...