- Ciszej! - krzyknęła nauczycielka fizyki na uczniów. - Pozwoliłam rozmawiać? - spytała ironicznie. - A jeśli tacy wygadani jesteście to zaraz wezmę kogoś na środek klasy i będzie mówił na ocenę.
Większość klasy nic nie słyszała, a w szczególności Jan, który był skupiony na wszystkich myślach jakie przychodziły mu do głowy. W jego głowie było wszystko, poczynając od myśli prymitywnych takich jak „Co będę jadł dziś na obiad?” do tych bardziej ambitnych pokroju „Czy przypadkiem tak sławni i wybitni ludzie jak Kopernik się nie mylili?”.
Janek lubił często myśleć. Był towarzyski, jednakże nie przepadał za osobami, które robiły wszystko, żeby się popisać i pokazać się innym. Chłopiec miał lat czternaście, niebieskie oczy, drobny nos, bladą cerę, która często zmieniała kolor z uwagi na wysiłek jaki lubił sobie zapewniać chłopiec. Każdego ranka wstawał wcześniej niż musiał, żeby tylko wykonać parę ćwiczeń, które były dla niego relaksujące. Dzięki tej codziennej porcji aktywności miał szczupłą figurę, a także był wysportowany. Jego zainteresowaniem była głównie sztuka nowoczesnego survivalu. Między innymi dla tego zawsze przy sobie miał takie rzeczy jak chociażby nóż czy kompas lub latarkę. Uważał, iż w każdej chwili może się wydarzyć coś co będzie zagrożeniem, a on wolał być na to gotowy. Oczywiście nie zawsze to były przedmioty, które by o nim dobrze świadczyły, więc raczej mało kto wiedział co trzyma przy sobie. Uwielbiał także słuchać muzyki i robił to całymi dniami. Nie był nieśmiały, ale nie chętnie nawiązywał bliskie znajomości.
Nagle w całej szkole rozszedł się dźwięk dzwonka.
Każdy był zadowolony z tego dźwięku, który niósł radość wszystkim dzieciakom, zwłaszcza jeśli był ostatnim danego dnia, tak jak ten.
- Idziesz na miasto? - spytał Janka jego najlepszy kolega, Damian.
- Chyba nie. Idę od razu do domu, dzisiaj piątek nie chce mi się nigdzie włóczyć. - odparł.
- Jak chcesz. - odpowiedział. - Chodźcie! - krzyknął po chwili, dając innym znak, żeby już wychodzić.
W rzeczywistości Jan nie poszedł do domu, ale poszedł nad Wisłę, oznajmiając mamie, iż jest ze znajomymi i w domu zjawi się później. Gdy dotarł nad rzekę nazbierał drzewa z lasu i rozpalił ogień za pomocą krzesiwa. Chłopaczyna często chodził w to miejsce, oczywiście bez wiedzy, ani tym bardziej zgody rodziców. Lubił ciszę, spokój oraz kontakt z naturą. Wybrał to miejsce między innymi zważywszy na fakt, iż nie widuje tu się prawie ludzi. Janek jak zawsze rozpalił ognisko, usiadł na dawno zrobionym krześle z bali drewna, wziął ukrytą w trawię wędkę i zaczął łowić ryby. Nawet, jeśli coś złowił to wypuszczał zdobycz wraz z odrobiną pokarmu. Ryby nie były jego pasją, ale czymś co go relaksowało.
Tamtego dnia spokój przerwała mu jego mama dzwoniąc do niego.
- Gdzie ty jesteś? - spytała go zdenerwowana matka.
- Z przyjaciółmi, mówiłem ci.
- Nie prawda, właśnie ich spotkałam i powiedzieli mi, że nie chciałeś z nimi iść.
- Ehh. - westchnął chłopiec - Chcesz wiedzieć? - spytał nieśmiało, żeby mieć chwilę na wymyślenie wymówki.
- Lepiej, żebyś miał dobre wyjaśnienie. -odpowiedziała mama z wrogością.
- Poszedłem szukać dla ciebie prezentu, bo jest już czwarty kwietnia, więc za ponad tydzień masz urodziny. - odparł zakłopotany chłopiec.
- Ohh... prawda. Przepraszam, że ci zepsułam niespodziankę. - odpowiedziała jeszcze bardziej zdezorientowana mama.
- Wiem, martwiłaś się , ale sama rozumiesz, że nie mogłem ci powiedzieć, ale teraz mogę ci już powiedzieć, że prezent jest świetny. Masz na co czekać.
- Dobra, przepraszam, ja nic nie słyszałam, nic nie wiem. - dodała mama ze śmiechem kończąc rozmowę.
Chłopiec z odetchnął z ulgą, gdy rozmowa dobiegła końca. Wystraszony wizją ponownego telefonu od mamy postanowił zwinąć wędkę, ukryć ją, zgasić ognisko oraz zlikwidować wszelkie ślady jego obecności. W trakcie rozmyślania wpadło mu do głowy, iż w obecnej chwili nikogo z domowników nie ma w domu. Mama idzie do pracy, tata wracając z pracy wstąpił do znajomego na kawę, a siostra jest na uczelni. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wrócić do domu, skoro klucze do mieszkania ma w plecaku. Wsiadł w autobus, założył słuchawki i oddał się muzyce tak bardzo, iż przegapił swój przystanek. Na szczęście nie odjechał za daleko, a wręcz przeciwnie, zrobił sobie krótki i orzeźwiający spacer do domu.
Mieszkał w małym bloku, zaledwie dwupiętrowym. Jego mieszkanie było małe, ale funkcjonalne. Składało się z kuchni, która ledwie mieściła trzy osoby, skromnej łazienki z prysznicem i wanną oraz dwóch pokoi. Jeden należał do jego rodziców, natomiast drugi do Janka i jego siostry Anny. Był to skromny pokój, mieszczący zaledwie dwa łóżka, szafę, którą rodzeństwo dzieliło sobie po połowie, dwóch biurek i także wspólnej szafki nocnej. Wchodząc do pomieszczenia można było ujrzeć przed sobą dwa łóżka oddzielone od siebie wspomnianą szafeczką. Po lewej stronie znajdowała się kolejna szafa na ubrania i narożne biurko z laptopem. Naprzeciw posłań stało kolejne biurko, na którym także stał laptop. Dopełnieniem całego pomieszczenia był obraz ukazujący przepiękny zachód słońca oraz donica z kwiatem, stojąca przy oknie. Z okna był piękny widok na sąsiednie budynki i pobliskie ulice.
Chłopak korzystając z okazji, że nikogo obecnie nie ma w domu oddał się muzyce. Wziął słuchawki i je założył. Była to już późna godzina około szóstej po południu. Chłopiec położył się na łóżku i usnął.
Zaczął śnić. W jego głowie działy się wspaniałe rzeczy. Był w kosmosie, ujeżdżał byka i nie tylko. Nagle sceneria się zmieniła i zaczął widzieć z perspektywy trzeciej osoby. Widział dziewczynę oraz chłopaka w ciemnej uliczce. Dziewczyna płakała a chłopak próbował ją pocieszyć mimo, iż wyraźnie nie chciała go widzieć. Niestety nie widział ich twarzy, a kiedy mieli się odwrócić dzwonek do drzwi przerwał sen.
Do drzwi dzwoniła jego siostra wracająca z uczelni, jak co piątek około ósmej godziny.
- Cześć. -przywitała się dziewczyna.
- Cześć. - odrzekł jej brat. - Wcześnie wróciłaś.
- Nie, tak jak zawsze.
- Już tak późno? - krzyknął zdziwiony.
- Nie krzycz tak. -zwróciła mu uwagę siostra.
- Przepraszam. - wyszeptał.
- Nic się nie stało. Muszę iść się uczyć Niasiek. - po chwili dodała.
- Przecież całymi dniami się uczysz. - zauważył jej brat.
- No wiem, niedługo wakacje będziemy mieli dla siebie dużo czasu.
- No dobrze, idź już pani profesor. - zażartował chłopak.
Ania poszła do swojego biurka, włączyła laptopa i zaczęła odrabiać lekcje, mimo iż był piątek. Lubiła się uczyć w przeciwieństwie do brata, który uczył się jeśli chciał, co się zbyt często nie zdarzało.
W międzyczasie Niasiek udał się do sąsiada, który był jego kolegą.
- Dzień dobry. - przywitał się z panią Anetą Kołacz.
- Dzień dobry. - odpowiedziała. - Antek jest w pokoju. - oznajmiła.
Pokój Antka był niewielki, ponieważ chłopiec był jedynakiem. Na środku pokoju, stało jednoosobowe łóżko, nad którym wisiała półka z nagrodami. Znajdowały się tam puchary za najlepszego strzelca, pierwsze miejsce w biegach przełajowych, medale za różne miejsca zajęte w piłce siatkowej oraz jeden dyplom za pierwsze miejsce w wojewódzkim konkursie pt. „Nasz świat komputerów”. Po prawej stronie łóżka znajdowała się szafa, do której było dostawione biurko. Na biurku stał komputer, którego zazdrościło mu wiele osób. Przed biurkiem umiejscowione było okno. Na biurku było naprawdę dużo miejsca. Bez problemu mieściła się na nim myszka, monitor i klawiatura. Nawet ze sprzętem z łatwością dało się na nim rozłożyć książki i odrobić lekcje. Dopełnieniem całego pomieszczenia był ogromny telewizor zawieszony przed łóżkiem, za którym powieszone były białe paski led.
Antek był zwariowanym chłopakiem, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lubił wyzwania, nigdy się im nie sprzeciwiał. Niestety nie był zbyt utalentowany intelektualnie, był sportowcem. Często ćwiczył, miał dobra figurę. Był o dwa lata starszy od Antka, co znaczy, że miał szesnaście lat. Chodził do innej szkoły, liceum sportowego. Było to dla niego jak złapanie Pana Boga za nogi. Antek nie lubił się uczyć, co nadrabiał sportem. Był z niego prawdziwa dusza towarzystwa, bardzo lubił poznawać ludzi i przebywać z nimi. Miał krótkie brązowe włosy, które zaczesywał na prawą stronę. Był bardzo wysoki i szczupły. Posiadał charakterystyczny pieprzyk na prawym policzku. Na tle ciemnej cery wyszczególniały się zielone oczy. Ubrany był w dresowe spodnie oraz niebieską koszulkę z napisem „Keep calm and never give up!”.
- Hej.
- Cześć.
- Jak tam? Jakieś plany na weekend? - spytał Kołaczyk.
- A dobrze. Nie, nie ma żadnych planów. A ty gdzieś się wybierasz?
- Może tak, może nie. - odpowiedział tajemniczo.
- Czemu jesteś taki tajemniczy?
- Bo jeszcze nie jestem pewien czy to się uda.
- A z kim masz się spotkać?
- Z koleżanką. - powiedział nieśmiało odważnie nastawiony dotychczas Kołacz.
- Z koleżanką? - zapytał z podtekstem Janek. -Od kiedy się spotykacie?
- To będzie pierwszy raz poza szkołą.
- Gratuluję.
- Ty lepiej nie gratuluj tylko módl się, żeby wszystko poszło po mojej myśli.
- Słyszałeś? - spytał Janek.
- Tak, brzmiało jak pukanie do drzwi. -odpowiedział drugi z chłopców.
Janek postanowił wrócić do domu, ponieważ po sprawdzeniu godziny doszedł do wniosku, że to jego mama pukała do drzwi ich domu. Chłopiec więc pożegnał się z kolegą oraz z panią Anetą i wyszedł.
Gdy już stał na klatce schodowej spostrzegł, że drzwi do jego domu były otwarte. Wtedy był pewien, iż to jego mama wróciła z pracy. Spodziewał się wręcz mamy wcześniej w domu, niż siostry.
Matka Niaśka nie była wysoka. Była szczupła i niska. Jej cerę dopełniały zielone oczy, które świetnie kontrastowały z czarnymi włosami. Ubrana była w granatowy płaszcz, wyglądający jak z owczej sierści, w rzeczywistości był skórzany, ale na skórę naszyta była ozdobna powłoka, świetnie imitująca wspomnianą sierść. Wysokości dodawała sobie przez ciemne buty na obcasie. Pani Natalia Górska, bo tak się naprawdę nazywała, była stanowcza, oszczędna i nie można o niej powiedzieć, że „Bujała w obłokach”.
- Cześć. Jak w pracy? - spytał Janek.
- Dobrze. Pomożesz mi z tymi zakupami? - spytała mama.
- Oczywiście. - odparł chłopiec.
- Dziękuje.
- Nie ma za co.
- Może mi powiesz co mi kupiłeś, co? - spytała mama ze śmiechem oraz szepcząc.
- Wiesz, to tajemnica, nie mogę ci powiedzieć.
- Znalazłeś coś ładnego?
- Jasne. - odpowiedział kłamiąc.
- Dobrze. Mam nadzieje, że warto będzie poczekać.
- Warto będzie. Na pewno. -powiedział sam do siebie nastolatek.
Po rozmowie z matką Jan stwierdził, że jest już późno i należało by iść spać. Wcześniej jednak wziął gorącą kąpiel w wannie, podczas której usnął. Zaczął śnić. W pewnej chwili przyśnił mu się chłopak tej samej postury co w ostatnim śnie. Ponownie nie widział jego twarzy. Tajemnicza postać pochylała się nad kimś lub nad czymś oraz próbowała panicznie coś zrobić. Niestety to wszystko było na tyle chwilowe i nieczytelne, że nic więcej nie dało się odszyfrować z tego snu. Skończył się tak samo szybko, jak się zaczął. Ta wizja przypomniała mu o pierwszym śnie, jaki miał dziś miejsce. Nastolatek zaczął się zastanawiać nad znaczeniem tego co ujrzał, ale nic nie mógł wymyślić. Nie dawało mu to spokoju całą noc. Usnął dopiero około północy. Nie dało to spokoju jego myślom, ponieważ miał trzeci sen, najmniej zrozumiały ze wszystkich. Znów ta sama postać była jej głównym bohaterem, ale nie w taki sposób jak zawsze. Tym razem nie ruszała się nie dawała znaku życia, a gdy nagle otworzyła oczy sen się urwał.
Chłopiec, gdy się obudził, zaczął jeszcze intensywniej myśleć o tym wszystkim. Nie dawało mu to spokoju cały dzień. Nie mógł o tym zapomnieć, a największym problemem było zrozumienie tego. Nie mówił o tym nikomu i nie miał tego w planach, ponieważ myślał, że każdy go wyśmieje. Cały tamten dzień nie wychodził z domu, zastanawiając się przeważnie stał przy oknie oraz patrzył na innych ludzi. Dostrzegł wtedy, iż oni sami nie widzą tego uganiania się. Wszędzie w pośpiechu, bez chwili na poukładanie myśli czy żeby się zatrzymać. Powiedzieć sobie „stop” i zauważyć swoje błędy. To dało Niaśkowi do myślenia. Może te postacie, które widział tak zrobiły i żałowały. Mimo wszystko żadna z opcji nie pasowała do całokształtu.
CZYTASZ
Ars Moriendi
Storie breviJest to piękna historia dwojga nastolatków-Roksany i Janka, którzy stawiają czoła, często tragicznym przeciwnościom losu. Opowieść nakłania do przemyśleń egzystencjonalnych.