Rozdział 11

148 15 26
                                    

Isabelle POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Isabelle POV

Czuję się jak w klatce. Nie mogę nigdzie wyjść, bo ryzykuję wtedy spotkanie z Alekiem, na które absolutnie nie byłam i jeszcze długo nie będę gotowa.

Co on chce mi wytłumaczyć? Sprawa jest jasna, nie potrzebuję jego słów, są zbędne. Na to co zrobił nie ma wytłumaczenia, powinien to wiedzieć.

Jestem ciekawa, czy Tiffany powiedziała tacie o tym, co się stało. Pewnie nie, a jak już to wyjdzie, to będzie robiła z siebie ofiarę, jak zawsze. Jak się kłóciłyśmy, to też zawsze była moja wina i to jej wierzył tata... Musiała mnie nienawidzić od zawsze. Za co? Za to, że Alec poświęcał mi dużo uwagi. Inne matki cieszyłyby się, że ich dziecko ma kogoś takiego, kto się o nie troszczy, ale nie samolubna Tiffany, która jest chora kiedy nie dostaje tego czego chce.

Duża część mnie nie chce tu zostać. Nie w tym świecie. Chciałabym wyjechać daleko i zacząć nowe życie, poznać nowych ludzi... Jednocześnie wiem, że będę tęsknić.

Mogłabym spróbować w Chicago. I tak mieliśmy tam pojechać, żeby przekonać się kto stoi za nowym eksperymentem.

Tylko jak się tam dostać?

- Nie podoba mi się ten cały Sebastian - odzywa się Thomas, kiedy jemy razem śniadanie. Babci nie ma w domu, a dziadek znów jest w pracy.

- To chyba dobrze, nie? - Odpowiadam, puszczając do niego oczko. - W końcu jesteś z Magnusem.

Thomas wzdycha, co jeszcze bardziej mnie śmieszy. To dziwne, nie spodziewałam się, że akurat on będzie osobą, która poprawi mi humor.

- Bardzo śmieszne. Chodziło mi bardziej o to, że mu nie ufam. Wziął się niewiadomo skąd...

- To twój kuzyn - zauważam.

- Nie znam go, a moja matka spędza z nim mnóstwo czasu. Alec twierdzi, że mama jest demonem...

- Alec to idiota - przerywam mu.

- A jeśli coś w tym jest? Mama od jakiegoś zachowuje się dziwnie, w sumie chyba od tej pory, kiedy przyjechał tutaj Sebastian.

- Zmienia ją w demona? - Pytam rozbawiona, upijając łyk specyfiku, który dostałam właśnie od Sebastiana. Dzięki niemu jestem w lepszej kondycji psychicznej, jestem mu za to wdzięczna.

- To nie jest śmieszne.

- Troszkę jest.

- Gdyby chodziło o twoją matkę to inaczej byś... - Thomas urywa, orientując się co powiedział. - Przepraszam.

- Spoko, moją matkę nie opętał demon. I wcale nie musi, ona po prostu taka jest.

- Rozmawiałaś z Alekiem?

- Tak, znalazł mnie w Pandemonium. Ale nie chciałam słuchać jego tłumaczenia, bo co więcej mógłby mi powiedzieć? Wiem co widziałam.

- Wiesz, to nie pasuje do Aleca...

- Tak - rośnie we mnie wściekłość o wiele większa niżbym tego chciała, jednak nie czuję bólu. Środek od Sebastiana działa, powoduje jedynie pogłębienie mojej złości na Aleca. Chcę go skrzywdzić. - Przecież Alec to wzór cnót, muchy by nie skrzywdził. Tylko raz zdarzyło mu się przespać z matką swojej dziewczyny.

Powinno mnie to boleć, ale teraz moje ciało zmuszone jest by go nie czuć. Znowu upijam łyk środka od Sebastiana, żeby przypadkiem nie zaczął słabnąć. Moja złość rośnie.

- Nie będę cię na siłę przekonywał, ale powinnaś z nim normalnie porozmawiać, bo potem możesz pożałować, że go nie wysłuchałaś.

- Zapewne.

Thomas wzrusza ramionami, po czym wstaje, wkłada talerz do zmywarki i wychodzi. Sama robię to samo, chociaż nie zjadłam do końca śniadania.

- Hej - do kuchni wchodzi Sebastian. - Co tam?

- Wszystko okej dzięki temu - wyciągam z kieszeni buteleczkę, którą od niego dostałam.

- Tylko pamiętaj, nie przesadzaj z tym. Pij to raz na kilka dni.

Raz na kilka dni? Piję to co najmniej dwa razy dziennie. Dzięki temu czuję się silniejsza.

- Mam nietypowe pytanie - zaczynam i przygryzam wargę.

- No dawaj.

- Pomógłbyś mi w dostaniu się do Chicago?

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowe Pokolenie w Chicago [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz