Niedawno nadszedł rok szkolny. Był wrześniowy poniedziałek. Deszcz padał. Lily mijała co jakiś czas przechodniów z parasolem. Czasem wchodziła w kałużę i spoglądała na wystawy sklepowe. Szła na piechotę ponieważ nie miała długiej drogi do szkoły. Deszcz moczył jej kurtkę oraz uderzał w kaptur. Przy takiej pogodzie uwierzcie że nie łatwo o dobry chumor. Dziewczyna nie mogła pomyśłeć, że jeszcze całkiem niedawno kąpała się w morzu, opalała na plarzy, szukała muszelek lub lizała lody. Te wakacje tak szybko minęły. Jakiś czas później Lily stała w szatni zdejmując kurtkę. Ktoś podszedł do niej od tyłu. Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła Madis. Madis byłą dziewczyną starszą o rok od Lilki. Miała ombre włosy opadające na piersi i zawsze szyderczy uśmiech. Lubiła uprzykrzać innym życie. Zwłaszcza dokuczać Lily. Była bardzo popularną osobą w jej klasie. Miała nawet swoje dwie przyjaciółki które starały się ją naśladować. Zawsze nakładały na siebie sporo tapety i makijażu.
- cześć. - Rzuciła dziewczyna do Lily, nadal wyszczeżając zęby w szyderczym uśmiechu.
- czego chcesz?- spytała trochę zmieszana i poirytowana Lily.
- Chyba wypadło ci śniadanie.- Odparła, patrząc jak jedna z jej przyjaciółek wyjmuje śniadaniówkę Lily z plecaka ,poczym wyżuca jej zawartość na podłogę. Madis energicznie wdepneła w kanapkę z nutellą.- Ups!- dodała- smacznego.-Lily poczuła że robi się czerwona że złości. Wtedy okropna dziewczyna odwróciła się zauważając to i krzyknęła- uśmiech!- sfotografowała Lily telefonem i odeszła chicocząc ze swoimi przyjaciółkami.
CZYTASZ
Starte Baletki
Short StoryLily nie lubi szkoły. Ma na pińku z dziewczyną o rok starszą od niej i widzi świat w szarych kolorach. Znajduję Szkołę o której zawsze marzyła. Świat znowu staje się piękny. Jednak jest pewien czynnik który sprawia że jej szczęście nie potrwa długo...