Rozdział 14

137 21 5
                                    

Isabelle POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Isabelle POV

Budzę się roztrzęsiona. Moje ciało drży i okropnie się pocę, pościel jest wilgotna. Moja prawa ręka trzęsie się tak, jakbym miała parkinsona.

Muszę zdobyć kolejną buteleczkę.

Tylko jak to zrobić? Nie ma tu Sebastiana, ale jest jego ojciec. Musi mi pomóc, bo nie wytrzymam tego dłużej. Już teraz wiem, przed czym ostrzegał mnie Sebastian. Piłam to zbyt często i moje ciało właśnie tak reaguje, kiedy nie mogę uratować się kolejną dawką. Jest milion razy gorzej niż wtedy, kiedy w ogóle tego nie brałam.

Idę pod prysznic i staram się uspokoić. W szafie znajduję czyste ubrania, białe i skromne. Zupełnie do mnie nie przemawia taki ubiór, ale nie mam wyboru.

- Już tu jesteś? - Pyta ze zdziwieniem Caleb, kiedy wpadam do jego gabinetu.

- Musisz mi pomóc - odpowiadam. Caleb przygląda mi się uważniej i kiwa głową.

- Brałaś jakiś lek, tak?

- Twój syn dał mi to... - wyciągam z kieszeni pustą buteleczkę i podaję ją Calebowi. - Skończyło się i czuję się koszmarnie, ja...

- Za często to pijesz, musisz zwolnić, bo będzie jeszcze gorzej. Tak się składa, że wiem co to jest. Podobnie działa jad wampira. Dam ci kolejną butelkę, jeśli obiecasz, że będziesz tego używać z rozwagą.

- Obiecuję - odpowiadam szybko i wyciągam ręce po butelkę.

- Raz na kilka dni - mówi jeszcze, zanim mi ją daje. Kiwam głową i niemalże wyrywam mu ją z ręki. Upijam łyk i czekam aż zacznie robić się lepiej, co następuje po dłuższej chwili. Caleb wzdryga się, kiedy patrzy na moją twarz, ale starał się to ukryć. Pewnie wyglądam okropnie... nie wiem tego, bo od kilku dni nie patrzyłam w lustro. - Dobrze, skoro jest ci lepiej, zacznijmy testy - wskazuje na fotel, na którym mam usiąść. Robię to, a on podaje mi plastikowy kieliszek, w którym znajduje się kolejny płyn. Patrzę na niego pytająco. - To element Testu Predyspozycji. Ten płyn wprowadzi cię w symulację.

- Okej - odpowiadam tylko i wypijam to, co mi podał. Opieram się na fotelu i zamykam oczy.

Znajduję się w pomieszczeniu, w którym panuje półmrok. Przez dłuższą chwilę nic się nie dzieje, aż przede mną pojawiają się dwie misy. Na jednej znajduje się mięso, a na drugiej nóż. Domyślam się, że mam coś wybrać, więc naturalne wydaje mi się sięgniecie po nóż. Kiedy go chwytam, scena się zmienia. Przed sobą widzę wściekłego psa, który obserwuje mnie i warczy. Nawet przez moment nie czuję strachu, a kiedy biegnie ku mnie, po prostu go zabijam nożem, który wcześniej wybrałam.

Otwieram oczy. Znowu znajduję się w gabinecie Caleba, który mamrocze coś do siebie, wprowadzając dane do komputera.

- Co się stało? - Pytam, widząc jego zdezorientowany wyraz twarzy.

- Nieustraszoność - odpowiada. - Nie jesteś Niezgodna. Twój wynik to Nieustraszoność, tylko jedna frakcja.

Niezbyt rozumiem całą tę ideę Niezgodności, ale wnioskuję, że musi być to co najmniej dziwne. Moja babcia i moja matka są jednymi z najsilniejszych Nieustraszonych.

- Nie rozumiem tego. Tak silne geny niezgodności są dziedziczne. Tiffany odziedziczyła je po Tris, tak jak Teddy, który też jest Niezgodny. Nie miałem okazji przebadać Thomasa, ale założę się, że też jest Niezgodny. Ty, jako córka Tiffany też powinnaś być Niezgodna. Coś mi tutaj nie pasuje. Twój brat, Max...

- Jego w to nie wciągaj - odpowiadam od razu. - Jest na to za mały.

- Masz rację - mówi Caleb, chociaż bez przekonania. - Możesz już odejść, muszę przeanalizować wyniki.

Kiwam głową i wstaję, po czym wychodzę z gabinetu. Przez głowę przechodzi mi dziwna myśl... Ale to chyba niemożliwe.

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowe Pokolenie w Chicago [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz