Rozdział 25

536 25 11
                                    

Tauriel wybudziła się następnego dnia, wstała z łoża na którym leżała wyszła na zewnątrz, rozejrzała się, rozpoznała to miejsce, dalej była w Lorien tylko że teraz miała inne miejsce do spania - Gdzie oni są? Co ja tu robię? Gdzie jest Legolas?! - zadawała sobie pytania, uznała że odpowiedzi na nie, może jej udzielić Galadriela. Przeszła prawie cały pałac w jej poszukiwaniu, Tauriel weszła do ogrodów Lothlórien, Pani Światła przyglądała się rosnącym tam kwiatom, niektóre rozwinęły się, miały piękne białe płatki a jeszcze inne trawiła zaraza pochodząca z Mordoru 

- Co cię do mnie sprowadza Córko Mrocznej Puszczy (sin.Tauriel - Córka Mrocznej Puszczy) - spytała Galadriela 

- Pani, gdzie są moi towarzysze? - spytała rudowłosa elfka 

- Wyruszyli w dalszą drogę 

- Dogonię ich! - Tauriel powiedziała, odchodząc od Galadrieli

- Zatrzymaj się, uwierz mi nie jesteś jeszcze gotowa do dalszej drogi, dużo bardziej przydasz się w inny sposób - powiedziała blądwłosa elfka

- Jak to? - spytała Tauriel podchodząc do Galadrieli 

- Niedługo przekonasz się o tym sama ale teraz powinnaś odpocząć - powiedziała Galadriel 

Tauriel poszła do źródła znajdującego się na przeciwko komnaty, spojrzała w głąb wody dotknęła ręką tafli przejrzystej wody, widziała w niej swoje odbicie, przyjrzała się jeszcze bardziej dojrzała w niej jasnowłosego elfa 

- Witaj - zawołał jakiś głos

Elfka rozejrzała się, odkręciła się do osoby stojącej za nią, był to Haldir 

- Witaj - odpowiedziała mu Tauriel 

- Nie wyruszyłaś, widziałem jak Legolas niósł cię tutaj, byłaś nieprzytomna - mówił 

- Powinnam być teraz z nimi... - odeszła od źródła idąc zachwiała się lekko łapiąc ramię Haldira, podtrzymał ją ale elfka nie chciała okazywać słabości, puściła się go i doszła do swojej komnaty, zostawiając go w tyle. Pomieszczenie było o połowę mniejsze od tego w którym przebywała wcześniej, jednak wciąż było duże, jej łoże było za to większe, miała stolik i dwa małe drewniane krzesła, stało tam lustro a obok niego szafeczka, całość oświetlały dwa lampiony które nie dawały wystarczającego światła by dobrze widać było całe pomieszczenie ale Tauriel uznała że może to i lepiej, nie było tam za ciemno i tym bardziej za jasno. Nie czuła się najlepiej, położyła się na łóżku, leżała patrząc w sufit myśląc o tym co powinna robić dalej.

Drużyna Pierścienia dotarła do Amon Hen, wyszli z łodzi którymi przepłynęli drogę z Lothlórien zaciągnęli je na brzeg aby nie porwał ich strumień wody, zrobili postój nad rzeką. 

- Musimy zdecydować o tym gdzie iść dalej ale na razie odpocznijcie - powiedział Aragorn 

- Rozpalmy ognisko - zawołał Gimli 

- Pójdę po drewno! - Frodo chciał pójść samotnie aby poukładać swoje myśli

- Idę z tobą tak będzie bezpieczniej - poszedł za nim Boromir 

Weszli w głąb lasu, pozostali rozsiedli się na trawie porastającej brzegi

- Nic dziś nie mówisz Legolasie, wszystko jest w porządku? - Aragorn mówił do elfa który wydawał się być nie obecny 

- Mae (Tak) - Legolas odpowiedział w języku elfów, zapomniał że rozmawia z człowiekiem a nie z elfem, Aragorn zrozumiał jego odpowiedz bowiem przez pewien czas zamieszkiwał w Rivendell i miał okazję podszkolić elfią mowę 

Człowiek domyślał się co jest powodem wyłączenia się Legolasa, zachowuje się tak od kiedy opuścili Lorien, zostawił tam coś a raczej kogoś... wszystkim dało się we znaki brak Tauriel. Minęła już godzina a Frodo i Boromir dalej nie wracali Aragorn poszedł sprawdzić co się z nimi dzieje. Merry i Pippin weszli do lasu a Sam zniknął gdzieś, Legolas został z krasnoludem ale i on wszedł do boru a Gimli nie chcąc zostać samemu niechętnie poszedł za elfem. 

Frodo uciekł Boromirowi który pragnął zabrać mu pierścień i przywieść go do Gondoru. Hobbit wziął jedną z łodzi i już miał odpływać nią od brzegu chciał samotnie wyruszyć do Mordoru jednak Sam w porę dobiegł do niego i odpłynęli razem.  

Merry i Pippin spacerowali po lesie gdy usłyszeli głośne odgłosy orczej piechoty, zza drzew wyskoczył oddział Uruk-hai z Isengardu stworzonych przez Sarumana na podobę orków jednak ci byli wyżsi, mieli mocniejszą budowę i byli nieco mądrzejsi. Napadli na niziołków którzy nie chcieli dać za wygraną walczyli dzielnie mimo przewagi wroga ale orkowie nie chcieli walczyć, chcieli sprowadzić hobbitów żywych do Isengardu. Na pomoc przybył im Boromir ciął każdego Uruk-hai odciągając ich od niziołków, zabił większość ale przybył następny oddział wroga tym razem uzbrojony także w łuki wystrzelili strzałę w Boromira trafiła go lecz on nie dawał za wygraną dalej bronił Merrego i Pippina, wystrzelili jeszcze dwie strzały wbiły się w ciało Boromira, ten zdążył tylko zadąć w rug Gondoru i upadł na ziemię. Hobbici widząc śmierć przyjaciela załamali się, chcieli pomścić go wystawili miecze do walki ale orkowie zlekceważyli to że chcieli walczyć, porwali ich. Legolas, Aragorn i Gimli usłyszeli rug Boromira przybyli do miejsca z którego dobiegł dźwięk, zobaczyli ciała nieżywych orków a wśród nich leżał Boromir oparty o drzewo a z jego piersi wystawały trzy strzały, oddał życie chcąc ratować niziołków. Przenieśli jego ciało na łódź u jego boku położyli jego oręż i puścili z nurtem Anduiny, choć tyle mogli dla niego jeszcze zrobić. 

- Co teraz? - spytał Gimli

- Los powiernika pierścienia już nie jest w naszych rękach - odpowiedział Aragorn

- Uwolnijmy Merrego i Pippina - zawołał Legolas i ruszyli śladem orków


Above all - Legolas i TaurielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz