Rozdział 28: Nie dasz nam zrobić tego poważnie?

771 43 3
                                    

W budynku akademiku jak zwykle roiło się od ludzi, jednak było ich zdecydowanie mniej niż na początku roku. Teraz większość z nich, przynajmniej ci, którzy chcą mieć dobre stopnie, pilnie się uczą. To dobrze, że uniwersytet w Madison może pochwalić się takimi pilnymi studentami. 

Siedziałam na kanapie w salonie przy stole bilardowym podczas, gdy Mai, Noah, Ethan i paru ich znajomych grało w bilarda. Część jedynie się przyglądała tak jak ja. Ryder nie pojawił się tym razem. Nie ze względu na egzaminy, a głównie dlatego, że tym razem go nie wyciągałam. Po naszej ostatniej kłótni niewiele się do siebie odzywaliśmy. Nie jestem z tego powodu smutna. Uważam, że było nam to potrzebne, bo wszystko stało się ostatnio dziwne. 

Ethan przelotnie spoglądał na mnie podczas, gdy siedziałam ze spuszczoną głową w towarzystwie paru kolegów chłopaka. Starałam się uśmiechać do nich szczerze, ale tym samym nie wzbudzać zazdrości blondyna. 

- Hikari, może chcesz spróbować? - Zagadał. Wlepiłam w niego wzrok. Zaczęłam machać energicznie rękoma, aby jakoś się z tego wywinąć. 

- Nie, dziękuję. Nie umiem. - Odparłam pośpiesznie. 

- Nie martw się. - Uspokoił mnie Ethan. - Nauczę cię. 

Blondyn złapał moją rękę i podniósł do góry. Moje nogi rozbudziły się znacznie wcześniej niż reszta mojego ciała. Stanęłam przed stołem bilardowym, kompletnie nie wiedząc co mam robić. Ręce trzęsły mi się z niewiadomego powodu. Chłopak stanął za mną, ocierając się o mnie swoim ciałem, co wywołało miły dreszcz. Ujął moje ręce i pochylił się kawałek. 

- Musisz wbić tą białą kulą kolorowe do tych dziur. - Szepnął mi wprost do ucha lekko zachrypniętym głosem.  

Miałam ochotę przyciągnąć go bliżej siebie, jednak nie było to możliwe. Byłam sparaliżowana. Posłusznie wzięłam kij w dłonie i rozejrzałam się po stole w poszukiwaniu wspomnianej białej kuli. Nie miałam zielonego pojęcia jak trzymać ten cholerny badyl. Całe szczęście Ethan był o wiele bardziej rozeznany niż ja. Ponownie złapał moje dłonie i schylił się do przodu, zmuszając mnie do tego samego. Byliśmy w naprawdę dwuznacznej pozycji. Poczułam przechodzące mnie ciarki i to jak się rumienię, gdy zdałam sobie sprawę, ile ludzi jest dookoła. Zwłaszcza peszyła mnie obecność Mai i Noah. Blondyn robił ruchy moimi dłońmi zamiast mnie. Wychodziło mu to dobrze. Na pewno lepiej niż gdybym sama próbowała grać. W pewnym momencie przestałam czuć jego obecność za sobą, a jego dłoni na moich. Spojrzałam się do tyłu. Ethan uśmiechał się z nieznanego mi powodu. 

- Widzisz? Udało ci się. - Powiedział. 

Jeszcze raz skierowałam wzrok na stół bilardowy. Okazało się, że zabrakło na nim jednej kuli. Znajdowała się w małym koszyczku na rogu. Byłam tak skupiona na blondynie i jego dłoniach na moich, że właściwie nie zwróciłam uwagi na to, co się dzieje. 

- Nic nie zrobiłam. - Zaśmiałam się, trzymając mocniej kij. Podałam go Mai, której była kolej. - Muszę iść do toalety. 

- Poczekaj. - Zatrzymał mnie Ethan, gdy już zrobiłam krok w tył. - Pójdę z tobą. Dokończcie beze mnie. 

Nie mogłam mu się sprzeciwić, więc zaczekałam na niego parę długich dla mnie sekund i weszliśmy po schodach na górę budynku, gdzie było zdecydowanie mnie mniej osób niż na dole. Rzecz jasna kolejka do łazienki była długa, więc oparłam się o ścianę. Blondyn zaraz zrobił to samo. Spuściłam głowę w dół. 

- Czuję między nami jakieś napięcie. - Oznajmił. Wzdrygnęłam się. - Coś się stało? 

- Nie. Nie masz się o co martwić. - Posłałam mu fałszywy uśmiech. 

Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz