Rozdział VIII

1.1K 53 48
                                    

W pośpiechu wszedłem do biura Erwina z czarnowłosą na rękach.

- Erwinie, coś tu zdecydowanie jest nie tak!

- Levi, co takiego? Czemu ją niesiesz?

Położyłem ją delikatnie na sofie Erwina, chciała iść sama i podczas drogi do jego gabinetu otworzyła jej się rana.

- Daj apteczkę, potem ci wytłumaczymy.. - spojrzałem w oczy czarnowłosej, nadal się błyszczą, gotowe do płaczu. Erwin pośpiesznie podał mi apteczkę, a ja następnie poprawiłem to co wcześniej okazało się być za mało wytrzymałe. - Wybacz. Erwinie, podejrzewam, że twój szwagier jak i siostra nadal żyją.

- Co? Żartujesz?

- Wujku, to nie są żarty. - odezwała się zachrypniętym głosem Haruka. - W moich aktach piszę, że zostałam oddana do podziemi, ponieważ zmarli moi rodzice i miałam tam przebywać do czasu aż nie znajdzie się opiekun. Prawda była taka, że moi rodzice mnie tam zaprowadzili.

- Kłamiesz, moje akta z pewnością nie kłamią.

- Akta może nie, ale co z tym Żandarmem, co mój tata płacił, gdy mnie odstawiali. Niby miałam te 3 latka, ale dobrze pamiętam.

Erwin złapał się za głowę, czyżby nie podejrzewał swoją siostrę o to? Co się do cholery stało, że oddali własne dziecko do podziemi i w dodatku upozorowali własną śmierć! Jeszcze dlaczego zmienili jej nazwisko..

- Erwin, jak jest teraz w monarchii, które miejsce zajmuje nazwisko Finst?

- Prawdopodobnie drugie do tronu, a co?

- Możliwe, że sprzedali własne dziecko i zmienili swoje imiona tylko po to by być bliżej władzy?

- Na cholere by upozorowali własną śmierć?!

- Leonard był Zwiadowcą, prawda? Jako Zwiadowca nie mógł konkurować o tron, bo przyrzekł walczyć za ludzkość.

Erwin podbiegł pod biblioteczkę, szukał akt w literce "F". Czyżby na coś wpadł?

Znalezione akta natychmiast otworzył i przekartkował do opinii z korpusu treningowego. No tak! Tam jest powód dołączenia do wojska!

- "Nazywam się Leonard Finst, pochodzę z Muru Sina, z dzielnicy Mitras, należę do arystokracji, zdecydowałem dołączyć do wojska, ponieważ nie ma na mnie miejsca dla tronie, mój kuzyn ma pierwszeństwo. Dlatego ja zdecydowałem, będę walczyć o ludzkość. Mam w planach dołączyć do Korpusu Zwiadowców. Nie obchodzi mnie, że to czysta śmierć. Czuję, że to moje przeznaczenie."

- Cholera.

Haruka

Nic z tego nie rozumiem, wiem tylko że rozmawiają o moich rodzicach.. W głowie mam zamęt. Dlaczego mnie zostawili? Aż takim byłam niedobrym dzieckiem, że skazali mnie na czystą śmierć?

Zaczęłam się cicho śmiać.

- Przez 17 lat, czekają na przejęcie władzy.. Chore. Prawdopodobnie pozbyli Się Haruki, bo ona mogłaby być następczynią tronu, patrząc na jej wiek. Byłaby idealną kandydatką.

Wybuchłam śmiechem.

- Jestem aż tak beznadziejna, że moi rodzice mnie porzucili! Jeszcze ten powód! Bo byłam dla nich przeszkodą! Nie żartujcie sobie ze mnie. Mogli mnie po prostu wydziedziczyć, albo rzucić na pożarcie tytaną! Wiecie co jest najśmieszniejsze? Ja nie pamiętam domu, nie kojarzę nic z mojego dzieciństwa oprócz tego, co powodziałam Leviemu na przesłuchaniu! To wszystko jest komiczne, a za razem żałosne! Już wolałabym umrzeć, tam, w tych podziemiach! Ale niee! Oczywiście musiał jakiś człowiek mi pomóc i zająć się mną! Jakiego ja mam pecha! Hahaha! Może spełnie życzenie moich rodziców i zdechne? Wracam do podziemi! Elo! Sporo warta jest moja głowa! Przysłuże się komuś! - wstałam, z zamiarem pójścia założenia trójwymiaru, nawet nie obchodziło mnie to, że znowu zacznę krwawić. Otworzyłam drzwi, a następnie nimi wyszłam, trzaskając. Zaczęłam biec w stronę składziku. Gdy juz byłam przy drzwiach usłyszałam krzyk Leviego.

- WRACAJ TU!

Sprawnie założyłam sprzęt. Wiedziałam, gdzie się skierować następnie.

Levi

Oszalała! Ona naprawdę oszalała! Chcę się w dodatku zabić!

Wybiegliśmy z Erwinem po chwili bycia w osłupieniu.

Pierwsze gdzie się skierowaliśmy to do magazynu. Skoro chciała uciec to pewnie za pomocą trójwymiaru! Bo jak inaczej!

- Levi, musisz ją powstrzymać, dopiero się dowiedziałem, że jestem wujkiem, nawet nie zdążyłem się nacieszyć, a ona chce się zabić!

- Erwin, podejrzewam, że ja też nie zdążyłem się nacieszyć.

- Czym?

- Miłością do niej.

Spojrzałem tylko na jego twarz, był lekko uśmiechnięty, w takim kryzysie! Co za pacan!

Gdy już dobiegaliśmy, widziałem jak wychodzi. Moje nogi automatycznie przyspieszyły, rzuciłem się na nią olewając fakt, że mogłem ją uszkodzić jeszcze bardziej. Nie mogłem jej pozwolić odejść. Napewno nie teraz.

Levi.. Levi.. Mój kochany Kapitan.. (Levi x OC) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz