Rozdział 32

443 33 5
                                    


Nie mogę uwierzyć. Mój własny ojciec mnie porwał. Jeśli mogę go tak nazwać. Jest on nim jedynie w papierach na ojcostwo. Czuję się jak gówno. Wyjechałam do Beacon Hills żeby zacząć nowe życie, a cały czas przeszłość nie daję się zapomnieć. Ciekawe czy matka jest w to wplątana. Od zawsze wiedziałam że są walnięci, ale nie sądziłam że są w stanie mnie uprowadzić. Moje myślenie przerwało skrzypienie drzwi, gdy spojrzałam w tamtym kierunku zobaczyłam..
Moją matkę. Uśmiechała się szyderczo i patrzyła w moją stronę, a jej wzrok nie mówił "zaraz cię wypuszczę", wręcz przeciwnie. To było straszne że mam takich rodziców. Nie chce ich znać.
-Ooo... Witam cię moja droga Alex- powiedziała z entuzjazmem moja rodzicielka. Spojrzałam tylko na nią spodełba, ta podeszła do mnie i złapała moją brodę w rękę i oglądała moją twarz. Chciałam jej przekazać myślami "zdychaj", ale telepatycznie jej tego raczej nie przekaże dla tego mówiłam jej to moim wzrokiem.
-Nic się nie zmieniłaś. No nie licząc tych włosów. - puściła moją twarz  i zrobiła chwilę przerwy. - Mamy do pogadania. - nagle kobieta wyraźnie spoważniała co mnie trochę zdziwiło i wystraszyło na raz. Nic nie powiedziałam, więc ona się odezwała pierwsza, uznałam że w czasie jej gadania spróbuje rozwiązać swoje ręce, muszę dać sobie radę.
- Jesteś adoptowana. - te słowa echem rozchodziły się po mojej głowie. - Gdy z twoim ojcem byliśmy młodzi, otworzyliśmy firmę która dość szybko zaistniała. Byliśmy dość sławni. Najpierw pobawiliśmy się na gazetach, potem w telewizji. Mieliśmy dużo pieniędzy. Po czasie nie byliśmy już aż tak znani jak na początku. Uznaliśmy że przydałby nam się jakiś bachor, dzięki któremu nadal zostaniemy na główkach gazet, ale nie chciałam trzymać w brzuchu jakiejś istoty przez którą miała bym tylko cierpieć. Uznaliśmy że po czasie zacznę nosić sztuczny brzuch. Zrobiło się o nas głośno. Udawaliśmy że chodzimy do ginekologa, a jak poprosili o zdjęcia USG to kupiłam je od jednej kobiety która była w ciąży. Niby ukrywaliśmy płeć dziecka. Nie wiedzieliśmy co nam się trafi w pierwszym lepszym  bidulu. Gdy miała nadejść pora na ''rodzenie" To wyjechaliśmy z twoim ojcem poza miasto, aby miesiąc się nie domyśliły. Byliśmy w Californii i z tamtąd zabraliśmy cię do naszego domu. Na początku niby zajmowaliśmy się tobą, bawiliśmy się zabawkami żeby miesią uznały nas za piękną i idealną rodzinkę. Miałam już cię dosyć, ciągle tylko ryczałaś. Wynajęliśmy dla ciebie opiekunkę która cię karmiła, przewijała itp. Ale i tak po tym jak skończyłaś 7 urodziny zaczęło się znowu robić o nas cicho. Nie chcieliśmy cię, ale nie mogliśmy cię oddać do domu dziecka bo to by źle wpłynęło na opinie naszej firmy. Gdy miałaś 12 lat zaczęłaś mi działać ostro na nerwy, więc twój ojciec zaczął cię bić. Dobrze wiedziałam że na to zasługujesz. A to co cię spotka to będzie ciąg dalszy twojej kary za to że zniszczyłaś nam życie. - nie wiedziałam co powiedzieć. Gdy ona się śmiała, ja zdałam sobie sprawę że moje całe życie było jebaną grą. To są potwory. Nie nawidzę ich. Za to że zniszczył mi moją psyche, za to że mnie zniszczyli do szpiku kości. Popatrzyłam na biurko mojego ojca na którym leżał nóż. Moje ręce nie były już związane, ale sznur trzymałam tak aby wyglądało jakbym nadal była związana. Ogarnęła mną dziwna energia. Miałam ochotę ją zabić za to wszystko co mi zrobili. W szybkim tępie złapałam za nóż i żuciłam się na moją mat.. na kobietę która zniszczyła mi życie. Siedziałam na niej okrakiem i próbowałam wbić nóż gdziekolwiek się da, ale ona się szarpała i krzyczała.
-Nie nawidzę cię! Ty ku*wo! - nożem przecięłam jej trochę rękę zanim ktoś kopnął mnie z całej siły w brzuch przez co poleciałam z metr od kobiety która wstała i zszokowana złapała się za rękę. W moim ciele nadal budowała wściekłość i adrenalina.
-Zabrać ją! - krzyknęła. Dwóch mężczyzn podeszło do mnie i złapali brutalnie za ramiona. I zaczęli prowadzić w stronę wyjścia. Szarpała się z nadzieją na to że mnie puszczą i dam radę jeszcze skrzywdzić te kobietę.
-Zabiję cię! Przysięgam ci to! Będziesz zdychać w bulu suko! I ja tego dopilnuje- krzyknęłam zanim mnie wyprowadzili. Kobieta dała facetom znak ręką żeby się zatrzymali. Z surową miną i wzrokiem który mógł by zabijać, podeszła do mnie i sprzedała mi mocnego liścia w twarz, poczułam w buzi metaliczny posmak krwi. Ja zaśmiałam się bo to i tak mało w porównaniu do tego co mi robili całe życie.
-Chcesz poznać jaka kurwa cię urodziła? -zapytała szyderczo. Ja patrzyłam na nią z nienawiścią. - Była to Claudia Stilinski, zwykła szmata jak ty. - po tym co powiedziała splunęłam jej śliną zmieszaną z krwią w twarz. Faceci znowu zaczęli mnie ciągnąć w stronę wyjścia, a ja zdałam sobie z czegoś sprawę.

Jestem siostrą Stilesa. O kurna...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam was za to że nie dawałam dawno rozdziałów, ale miałam problemy w szkole. Zaniedbałam ją i miałam 1/2 z chemii. Musiałam się postarać, aby podnieść ocenę, więc proszę zrozumieć mnie.. 
Czekam na waszą aktywność z postaci ⭐ i komentarzy.
Mam nadzieję że rozdział wam się podoba.
°mogą występować błedy bo na prawdę się źle czuję, ale czego się nie robi dla wiernych czytelników?°
                                                                                                                                       Do zobaczenia moje ziemniaczki 💛💚💙💜

Bohater... D.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz