Maraton #7
Wyszedłem zamyślony na korytarz i stanąłem przy pobliskim oknie.
JAK JA MOGĘ BYĆ ZAKOCHANY W TYM CZYMŚ?! — takie myśli krążyły mi po głowie. Nigdy nie byłem zakochany, nigdy nie zwracałem uwagi na ludzi, tak samo, jak ludzie nie zwracali jej na mnie. To jest jakieś pojebane, czemu ze wszystkich ludzi na ziemi to musiał być on?
Co w nim jest takiego urzekającego?
Na myśl o tym pytaniu, od razu przypomniał mi się smak jego ust i ta miękkość, to normalne, by chłopak miał takie usta? Znaczy, ja tam nie wiem, jak miękkie są te dziewczyn, no ale dajcie spokój. Mówią, że karma niby zawsze wraca, więc CO JA DO CHOLERY ZROBIŁEM ZŁEGO, ŻE ŻYCIE SKAZAŁO MNIE NA TAKĄ KARĘ?
Nie chciałem wracać do sali, nie chciałem wracać do niego. Musiałem na spokojnie to sobie poukładać. Przez chwilę, nawet nie wierzyłem w słowa lekarza, jednak chyba jedynie miłością można wytłumaczyć ten pocałunek, ten ucisk w brzuchu i ból w klatce piersiowej. Ale to nawet sensu nie ma. W miłości chodzi o to, by uszczęśliwiać osobę, którą się kocha, nie? Więc czemu do cholery go obrażam, mówię, że go nienawi... nie lubię i pragnę, by dał mi spokój?
Może dlatego, że od dłuższego czasu nie słucham się serca?
To może być to... Dlatego pogłębiłem ten jebany pocałunek... Tak bardzo chcę sobie wyrwać serce...
Do wypisu zostały jeszcze cztery dni, dam radę, czy się zabije?
Szczerzę?
Wolę tę drugą opcję...
Powoli wracałem do pokoju. Gdy otworzyłem drzwi, zobaczyłem jak Niko leży sobie na telefonie, na moim łóżku.
— Co tak długooo? — jęknął przeciągle, patrząc na mnie, odwróciłem wzrok i wbiłem go w jego puste łóżko.
— Spotkałem lekarza...
— I...?
— I nieważne...
— Coś ci powiedział? Coś się stało? Tylko mi nie mów, że twoja rana się pogorszyła?! — podniósł głos przejęty, a moje serce zabiło mocniej, tylko nie wiem, czy z nerwów, czy z powodu kłamstwa i stresu.
— Nie... wszystko... dobrze...
— Al!
— Co?
— Nie zabijaj jej!
— Kogo?
— Roselle!
— Co?
— No przecież została uwięziona w katakumbach z Damonem!
— Aaach, chodzi ci o opowiadanie.
— No tak, o co innego miałoby chodzić?
— Nieważne... — uśmiechnąłem się lekko i na siłę, nie chcąc, by zobaczył moje nerwy. Od czasu, gdy uświadomił mnie lekarz, czułem się przy gówniaku spięty.
— Al! — krzyknął.
— T...tak?
— Nie wyłączaj się!
— Ach, sorki — mówiąc to siadłem na jego łóżku, oparłem łokcie o kolana i schowałem twarz w dłoniach. Mam już tego wszystkiego serdecznie dość. Dopiero godzinę temu uświadomiłem sobie, co tak naprawdę mi jest, a już uważam, że miłość jest upierdliwa.
— Kocham cię — usłyszałem nagle.
— Co? — zaskoczył mnie.
— No, kocham cię, a ty coś do mnie czujesz?
— Ja...?
— A widzisz tutaj kogoś innego — uśmiechnął się złośliwie. Serio, ten kurdupel to diabeł.
— I tak zginie — dokończyłem poprzedni temat, uciekając od tego. Ja serio nie chcę z nim teraz o tym gadać.
— Co? — spytał zmieszany.
— No Roselle, i tak zginie.
— Aaaa, czekaj, nie zmieniaj tematu! — rzucił we mnie poduszką.
— Jak ja cię zaraz! — podniosłem głos, który kipiał entuzjazmem i dobrą zabawą, chwila, CO? Ja i dobra zabawa? No way... Ale mniejsza, podszedłem do niego i złapałem jego nadgarstki, które po chwili trzymałem jedną ręką nad jego głową, natomiast nogi zablokowałem swoim kolanem — No i jak się teraz uwolnisz, hmm?
— O tak — powiedział spokojniej, po czym skorzystał z okazji i pocałował mnie prosto w usta.
Po tym, jak wziął mnie z zaskoczenia, znowu położył się na łóżku, jednak odwrócił wzrok, będąc całym czerwonym. Coś mną zawładnęło i nie mogłem się powstrzymać. Puściłem nadgarstki i delikatnie przekręciłem jego głowę, zmuszając przy tym, by spojrzał na mnie. Powoli zbliżałem się do jego twarzy.
— Al... — zdołał tylko wyszeptać, ponieważ reszta została zagłuszona pocałunkiem.
Czemu to się dzieje...?
Mam ochotę płakać...
Błagam...ZAJEBCIE MNIE...
¸„.-•~¹°"ˆ˜¨ ¨˜ˆ"°¹~•-.„¸
Matko... Opowiadanie, ma już prawie trzy tysiące wyświetleń O.O
Naprawdę, jestem meega szczęśliwa, że tak wam się podoba!
Rozdziału nie będzie przez następne dwa tygodnie ;/
Ale w nagrodę, zaraz po powrocie do domu, oprócz następnego rozdziału, opublikuje nową historię, którą sami wybraliście, głosując na jedną, z dwóch propozycji:
Tytuł: As |Yασι|
Mam już napisany Prolog i pierwszy rozdział, oraz zrobioną okładkę (która w sumie, bardzo fajnie mi wyszła). Strasznie spodobał mi się główny bohater xd
Mam nadzieję, że wam także przypadnie do gustu :)
Do następnego!!
CZYTASZ
Bezwzględna siła |Yασι| [✔]
RandomAlgier jest chłopakiem o nieprzeciętnej sile, dosłownie nadludzkiej, no bo jaki szesnastolatek potrafi zmiażdżyć ciężarówkę gołymi rękami, tak, jakby była zrobiona z papieru? Nie wymagał on od życia niczego, tak samo życie nie wymagało nic od niego...