Prolog

12 1 0
                                    


Piękna, złotooka kobieta stała w oknie najwyższej wieży patrząc niewidzącym spojrzeniem na biegających w ukropie na dole po dziedzińcu zamkowym poddanych. Wpadający przez otwarte na oścież okno zimny wiatr chłostał twarz kobiety po której nieprzerwanym strumieniem płynęły łzy. Nagle gardło ścisnęło się jej spazmatycznie i kobietą wstrząsnął od dawna wstrzymany szloch. Dopiero po dłuższym czasie udało się jej uspokoić, wyprostować ramiona przygniecione ogromnym ciężarem i ochłonąć.

Dziewczyna już po raz kolejny próbowała oddalić od siebie przykre wspomnienia, jednak te uporczywie torowały sobie do niej drogę. Gdyby chociaż miała się na czym skupić, gdyby mogła... Nie. Nie będzie o tym rozmyślać. Jednak wspomnienia miały co do niej inne plany.

Mała, może siedmioletnia dziewczynka klęczy w kałuży krwi. W swoich rączkach trzyma kurczowo chłodne dłonie swoich rodziców. Wcześniej sama nadludzkim wysiłkiem, na które normalnie małe dziecko nigdy nie byłoby stać przeniosła ich sztywne, ciężkie ciała do swojego pokoju, który w amoku zamknęła na klucz, z tego prostego, aczkolwiek nic nie znaczącego gestu czerpać otuchę. Była jeszcze zbyt mała, aby zrozumieć, że tych, którzy zabili jej rodziców i którzy teraz biesiadowali w części kuchennej domu takie zabezpieczenie nie zatrzyma, ani nie spowolni. Kto wie? Może dziewczynka zdawała sobie z tego sprawę. Nie zamierzała bowiem tutaj zostać. Tylko jeszcze chwilkę. Jeszcze dosłownie sekundę pozwalała sobie na rozpacz roniąc w absolutnej ciszy łzy nad ciałem matki i ojca. Jeszcze sekundę ignorowała natarczywy głos, który wewnątrz niej krzyczał o konieczności natychmiastowej ucieczki. Ale dziewczynka musiała jeszcze coś zrobić. Powoli małe i chude ramionka przygniecione ogromnym ciężarem prostowały się. Łzy przestały płynąć. Wzrok przestała zasnuwać mgła i bystre, złote oczy skierowały się na drzwi. Mała istotka nie wiedziała na ile jeszcze starczy jej wewnętrznej siły, aby utrzymać niewidzialność dzięki której zabójcy nie dostrzegli jej i nie słyszeli przeraźliwego krzyku, gdy na oczach córki mordowali bestialsko jej ojca i gwałcili raz po raz jej matkę, aby następnie skręcić z okropnym odgłosem jej kark. Zajęci najpierw poszukiwaniem, następnie plądrowaniem i biesiadą nie widzieli również, że pozostawione same sobie ciała zamordowanych nagle zniknęły. Teraz również śpiewając coraz bardziej zbereźne piosenki i głośno pokrzykując nie widzieli podchodzącej po kolei do nich i uważnie się im przyglądającej dziewczynki. Ona natomiast widziała ich doskonale. Zapamiętywała każdą twarz, każdy obraźliwy tekst rzucony pod adresem zamordowanych właścicieli. Jeszcze tylko dwoje. Pozostały dwie twarze i mogła odejść. I właśnie, gdy już miała skierować się do drzwi zauważyła w kącie przerażonego chłopca. Musiał mieć nie więcej lat niż ona. Jak przez mgłę przypomniała sobie, że on również płakał, gdy mordowali jej jedyną rodzinę. Był wtedy obecny. Więc i jego musiała zapamiętać. Przez dłuższą chwilę beznamiętnie wpatrywała się w duże, błękitne oczy wpatrzone z przerażeniem w kałuże krwi. I choć widziała na ciele chłopca siniaki spowodowane uderzeniem jednego z zabójców nie przejęła się tym. Nie zamierzała zastanawiać się kim był, oraz co tu robił. Wystarczył jej sam fakt. Dziewczynka jeszcze po raz ostatni spojrzała w stronę zamkniętego na klucz pokoju i wyszła w bezgwiezdną noc.

Wnet po komnacie rozległo się pukanie, choć kobieta doprawdy zastanawiała się w jakim celu. Drzwi były przecież zamknięte. I to nie ona dzierżyła do nich klucz. Pukanie powtórzyło się jednak więźniarka nie zamierzała na nie odpowiadać i grać w tę grę pozorów. Otarła jedynie mokre od łez policzki pozbywając się śladów niedawnej słabości i wyprostowała dumnie sylwetkę.
Nie okaże lęku czy jakiejkolwiek słabości. Mimo że była tutaj aktualnie tylko więźniem to ona była górą w tej walce, o czym jeszcze jej ciemiężyciele nie wiedzieli, ale już niedługo każdy w tym królestwie miał się o tym przekonać.

Do jej celi jako pierwszy wsunął się przystojny strażnik, którego kobieta zdążyła szczerze polubić, jednak nie zmieniało to niczego w jej sytuacji. Zaraz za strażnikiem wsunęła się mała, niepozorna służąca. Drzwi zaraz za nią zamknęły się a po przeciwnej stronie zgrzytnął klucz w zamku. Ściany komnaty zajaśniały błękitem chwilowo ujawniając i przypominając uwiezionej o magicznej blokadzie. Kobieta jedynie uśmiechnęła się pod nosem krzywo. Nawet ta blokada jakkolwiek silna by nie była jej tu nie przetrzyma wbrew jej woli. A prawda była taka, że kobieta niby siłą wrzucona i zamknięta w wieży tak naprawdę znalazła się w niej z własnej woli. To zamknięcie to był tylko pretekst, aby znaleźć się w środku dotąd nie zdobytego zamku. Tylko w ten sposób mimo całej swojej ogromnej mocy mogła przeniknąć w jego mury.


Drogi czytelniku!

Zainteresował Cię Prolog? Czekasz na więcej? Bardzo mnie to cieszy. Wcześniej jednak bardzo Cię proszę o kilka słów na temat krów (czyli tegóż prologu). Wiele to dla mnie znaczy ;)

Kat

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 10, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz