Rozdział 26

505 26 12
                                    

Minęły trzy dni Aragorn, Legolas i Gimli szli śladem orków, których zostawiali dużo w miękkiej glebie widoczne były ślady ich stup, Aragorn znalazł nawet liściastą broszkę Pippina któremu to podarowała ją Galadriel. Szli dalej ale powoli mijał już trzeci dzień i zapadała noc, nie mogli bez przerwy podążać za grupą złożoną z Uruk-hai i zwykłych orków, znaleźli jamę  w skale, przenocowali w niej. Wybudzili się o poranku, mieli nadzieję że ślady nie zatarły się a Merry i Pippin są cali, Aragorn szybko znalazł trop i ruszyli dalej w pościgu przez stepy Rohanu. Zauważyli uzbrojony oddział ludzi poruszających się na koniach zmierzających w ich stronę, okrążyli ich i wystawili oszczepy w ich stronę  

- Nie szukamy problemów - zaczął Aragorn 

W tedy to z jednego konia zsiadł ich dowódca Eomer, przyjrzał się im i zdjął swój hełm 

- Człowiek, elf, krasnolud, skąd mam wiedzieć czy nie jesteście szpiegami Saurona - mówił Eomer

- Jak śmiesz, nie jesteśmy szpiegami! - oburzył się Gimli a Eomer spojrzał na niego ze złością 

- Ścigamy orków, porwali naszych przyjaciół, może widzieliście ich? - Legolas próbował zaspokoić sytuację 

- Napotkaliśmy obóz orków na swej drodze, rozgromiliśmy ich - odpowiedział Eomer

- Byli tam dwaj hobbici? Są wielkości dzieci -  Aragorn mówił z nadzieją w głosie

- Nikt z nich nie przeżył a ciała spaliliśmy ale nie widziałem tam nikogo w wzroście dziecka - mówił Eomer 

- Musimy tam iść upewnić się - powiedział Aragorn

- Dam wam konie jeśli po tym podążycie do Edoras stolicy Rohanu sprawdzić co się tam dzieje 

Pokręcili głową na znak zgody a jeden z jeźdźców podprowadził dwa konie Legolas i Gimli dosiedli jednego konia a Aragorn drugiego, ruszyli w kierunku który wskazał im Eomer 

Po paru godzinach jazdy dojechali do miejsca w którym to jeźdźcy pod wodzą Eomera uporali się z orkami z Isengardu, zeszli z koni nie było tam prawie żadnych ciał, trawa była poprzepalana, leżały na niej szable orków.

- Patrzcie! - powiedział Legolas przyklękając przy śladach dużych stup 

- To ślady Merrego albo Pippina - Aragorn rozejrzał się

Na ziemi było więcej śladów prowadzących prosto do lasu, poszli za tropem, ślady urwały się już po paru krokach.

- Czujecie? - spytał Legolas rozglądając się do okoła

- Co mamy czuć? - spytał Gimli

- Biały czarodziej... - powiedział Legolas, słysząc szepty drzew

- Saruman?! - Aragorn mówił z niedowierzaniem

Nagle na dużej skale rozbłysło się światło, Aragorn, Gimli i Legolas poczuli obecność czarodzieja, wyciągnęli swoją broń Legolas wystrzelił strzałę w stronę światła jednak ta odbiła się, miecz Aragorna cały się rozgrzał, upuścił go czując jak jego ciepło parzy mu ręce, topór Gimliego stał się ciężki. Światło powoli ugasło, ukazała się im postać w białej szacie, przyjrzeli się jej

- Opuście broń przyjaciele bowiem przyda wam się w innej sprawie - mówił starzec odziany w białe szaty

- Gandalf... - wyszeptał Aragorn

Ucieszyli się widząc go żywego choć sami jeszcze do końca temu nie dowierzali, złożyli mu pokłon 

- Nie martwcie się o niziołków są cali i zdrowi - powiedział schodząc ze skały 

- Gdzie idziesz Gandalfie? - spytał Legolas 

- Musimy przecie jechać do Edoras, prawda? - powiedział starzec 

Wyszli z lasu, do Gandalfa przygalopował biały wierzchowiec, wszyscy wsiedli na swoje konie i ruszyli do Edoras. Po jednym dniu jazdy dojechali na miejsce, wjechali do grodu, miasto wydawało się być ubogie a jego mieszkańcy nie wyglądali na zadowolonych życiem w tym miejscu. Przy wejściu strażnicy zabrali im broń i nie wiedząc kim tak na prawdę są prowadzili ich do króla. Stanęli przed obliczem władcy, nie wyglądał normalnie, wyglądał jakby był opętany przez złe moce a mężczyzna którego zwali Wężowym Językiem, był także jego doradcą podszeptywał mu coś. W pewnym momencie doradca ustał prosto i wskazał na nich palcem

- Pojmać ich! taka jest wola króla - krzyczał Grima, Wężowy Język

Jego ludzie rzucili się na przybyszy, Legolas, Aragorn i Gimli osłaniali Gandalfa który szedł do władcy, król Theoden śmiał się złośliwie, Gandalf wyczuł w nim moc Sarumana, zaczął wypowiadać zaklęcia jednak Theoden śmiał się jeszcze złośliwiej i głośniej wtedy to mag zrzucił z siebie szary płaszcz którym wcześniej się okrył i ukazały się jego białe szaty. Gandalf wypowiadał czary, Theoden zaczął mówić nerwowo niezrozumiałe słowa głosem Sarumana, ciało króla powoli zaczęło przybierać normalny wygląd, gdy jego umysł i ciało wyzwoliło się z pod władzy Sarumana Białego podbiegła do niego jego siostrzenica Eowina i uściskała czule swego wuja, króla Theodena.

Galadriel codziennie rano i wieczorem wysyłała elfki z maściami do Tauriel, jej ramię dzięki nim praktycznie wróciło do dawnej sprawności i nie czuła już żadnych powikłań z nim związanych.  Rudowłosą elfkę często odwiedzał Haldir, zmienił się w Leśnym Królestwie był gościem, nie czuł takiej swobody jak w Lorien w Lorien miał wyższe stanowisko i więcej było mu wolno 

- Morn (Ciemność) - powiedział Haldir wchodząc do komnaty Tauriel 

W jednej lampie wypaliła się świeca, elfce została jedna której zostało niewiele. Haldir otworzył małą szafkę na jednej półce stały poukładane świece Haldir wyciągnął trzy.

- Mani naa essa en lle? (Co robisz?) - spytała Tauriel ale elf nic jej nie odpowiedział 

Wymienił dwie świece i włożył je do lamp a jedną postawił przy wejściu teraz pomieszczenie było dobrze oświetlone 

- Law! (Nie!) - krzyknęła Tauriel

- Teraz jest za jasno! - dodała 

- Jest dobrze - odpowiedział siadając koło niej na łóżku 

- Niepotrzebnie marnujesz świece skoro wyjeżdżam - powiedziała elfka

- Sii'!? (Teraz!?) - spytał Haldir patrząc na nią ze zdziwieniem

- Nie ale czuję się dobrze więc w ciągu najbliższych dni wyruszam 

- Pojadę z tobą 

- Zostań 

- Chyba nie myślisz że puścił bym cię samą - spojrzał na nią 

- Niech ci będzie - Tauriel wiedziała że nic już nie może zrobić on nie zmieni zdania i pojadzie za nią 

- Nie dopuścił bym żeby coś ci się stało - Haldir spojrzał na nią, na twarz Tauriel padały jej rude włosy, delikatnie odsłonił je ręką 

- Powiedz... czy kochałaś mnie kiedykolwiek? - spytał, wpatrywał się w jej oczy jakby czegoś tam szukał 

- Tak...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! 

Mam nadzieję że rozdziały podobają się. Następna część około za tydzień może dwa tygodnie czyli będzie już początek wakacji. Będę mogła na spokojnie pomyśleć nad dalszym losem naszych bohaterów 


                                                                                                                                                                    1_wonderful

Above all - Legolas i TaurielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz