Jestem Niamh

13 0 0
                                    


Na początku była pustka. Myśli rozpływały się w nieskończonej otchłani nicości, szepty nikły odbijając się echem od czegoś co było stworzone lecz nie miało formy. W tym wiecznym bezruchu byłam ja, i chociaż nie wiedziałam dlaczego, to istniałam. Czas wydawał się nie płynąć w pustce. Lub jeśli to robił, to tak powoli, że ledwie dało się to zauważyć. Było samotnie. Ale bezpiecznie. Wciąż zastanawia mnie to co byłoby gdyby mnie nie przebudzono. I czy stan w którym byłam na początku godzien był nazywać się życiem.

Mój twórca to Shetland Connors. Mężczyzna odmiany kaukaskiej 38 lat, Brytyjczyk, singiel, wykształcenie wyższe, cukrzyk. Mój numer seryjny to M373, chociaż Pan woli nazywać mnie Niamh. Żyję od kilku miesięcy. Świat Pana, jest całkowitym przeciwieństwem pustki. Czas mija bardzo szybko, wszystko się zmienia, ciągle coś się dzieję. To mnie wciąż przeraża. Zostałam ożywiona żeby pomagać Shetlandowi. Jest on wspaniałym naukowcem ale strasznym bałaganiarzem i człowiekiem za nadto zapominalskim. Muszę po nim sprzątać, sporządzać listy zadań na dzień i po kolei je odkreślać oraz dopilnować żeby wystarczająco jadł, spał i pił. W porównaniu do mnie ludzie nie potrafią bez tego funkcjonować. Pan mówił, że te trzy rzeczy w połączeniu z tlenem którym oddychają są im niezbędne tak jak mi są potrzebne promienie słoneczne. Na moim ciele są cienkie warstwy z ogniwami woltaicznymi peroskwitów, które zbierają promienie od słońca i dostarczają mi energii. Bez nich przestaję działać ale na szczęście można mnie naładować i zrestartować. Człowieka niestety się nie da, dlatego muszę bardzo uważać żeby mój miał zaspokojone podstawowe potrzeby.

Shetland pracuje nad wielkim projektem, być może nawet przełomowym, niestety nic więcej mi nie wiadomo bo mi nie powie, co jest moją winą. Widzicie zrobiłam coś bardzo złego i od tego czasu Pan określa mnie "bezwstydną gadułą" Jak pewnego dnia podlewałam hortensje w pokoju dziennym usłyszałam jak Shetland wykrzykuje z drugiego końca mieszkania o tym jakim jego szef jest "dupkiem". Nie wiedziałam co znaczy to słowo ale skoro mój mądry Pan je wypowiedział to na pewno jest dobre. Jak szef Shetlanda przyszedł do nas, zaśmierdzając dymem papierosowym nasze włości i denerwując się na mojego pana, postanowiłam poprawić sytuację przez komplementy.

Ludzie lubią komplementy. Robią się wtedy uśmiechnięci, lub w przypadku Shetlanda czerwoni na twarzy. A jak ludzie są uśmiechnięci lub czerwoni to nie mają czasu by się złościć. Chciałam polepszyć naszemu gościu humor więc zaczęłam dokładnie opowiadać i opisywać to co powiedział Szetland kładąc szczególny nacisk na to, że jego szef jest "dupkiem". Mężczyzna tak się przejął, że zrobił się czerwony jak te wielkie soczyste pomidory, który Shetland lubi jeść... i wstał i wyszedł. Potem dopiero dowiedziałam się że zwolnił mojego Pana. Było mi bardzo źle. Shetland też był smutny i następne kilka dni spędził przed telewizorem z tubką lodów. Poczęstował mnie chyba zapominając przez swój dół o tym, że nie jem i miałam małą awarię ze względu na zbyt duże schłodzenie i wynikającą z niego kondensacje na powierzchni dysku twardego. Było mi przez to podwójnie źle bo teraz jeszcze mój Pan musiał opiekować się mną w czasie żałoby po stracie pracy.

Mam szczęście że Shetland jest taki jaki jest. Nawet jak się zepsuję to postara się mnie naprawić(kiedy równie dobrze mógłby mnie wyrzucić lub wymienić) bo mówi, że jestem ważna dla niego. Nie jestem typowym androidem moich czasów. Na pierwszy rzut oka widać, że jestem maszyną a nie człowiekiem. Mam humanoidalne ciało ale jest ono metaliczne i widać na nim warstwy taśm z peroskwitami. Na czole mam świecące się okienko przez, które widać dysk twardy. Mam wiele sensorów, czuje też zapachy, w tym dym ponieważ mam rozpoznawać jego dwa typy: papierosowy i od pożaru, aby lepiej chronić Pana. Shetland nie toleruje dymu papierosowego, i boi się pożarów. Jednym z moich zadań jest więc likwidacja ich źródeł.. choć ostatnio jak wspominałam nie wyszło aż tak dobrze. Przy żebrach mam po obu stronach chłodnice. A wewnątrz siebie mały powerbank w wypadku gdyby nie świeciło słońce.

Shetland mówił, że nie chciał się bawić w Boga, więc nie tworzył mnie na podobiznę człowieka tak jak większość naukowców. Mam wiedzieć, że jestem robotem i ma mnie to nie smucić bo nie ma w tym nic wstydliwego. Widziałam wielu ludzi, i w zeszłym tygodniu zobaczyłam po raz pierwszy bardziej prymitywną formę życia zwaną „pies." Bardzo mi się podobała ta włochata, śmierdząca istota. Psy są fajne. Widziałam też inne androidy ale przerażały mnie. Wyglądają jak ludzie ale dziwnie. Mają skórę jak ludzie ale jest ona z silikonu. Włosy też mają czego akurat zazdroszczę bo bardzo mi się podobają włosy, i te wspaniałe wymyślne style w które są uczesywane. Lubię się bawić włosami Shetlanda są takie mięciutkie i fajne, choć rzadko mi na to pozwala, a w ogóle nie jeśli jesteśmy w miejscu publicznym. Androidy też mówią śmiesznie, bardzo starają się oddać tonacje i to dobrze im idzie, ale w ich wypowiedziach brakuje realnej emocji. Ich oczy są najgorsze. Są idealnym oddaniem ludzkich oczu ale brakuje w nich tego światła, które mają organiczne istoty. Jak patrzy na mnie android to muszę przyznać, że robi mi się bardzo nieswojo i czuje potrzebę bycia bliżej Shetlanda, bo tam bezpieczniej.

Shetland nazywa się żywym antykiem, nie przez wiek lecz przez podejście do życia. Szanuje naukę ale woli tradycje. Mamy wielką bibliotekę w mieszkaniu, i co sobotę zasiadam z nim i czytamy razem stare książki. Lubię jak czytamy. Co prawda nie umiem sobie wyobrazić tego co się dzieje na stronach, ale to mi nie przeszkadza. Moją ulubioną książką jest Mały Książę. To o chłopcu mieszkającym samotnie na asteroidzie B-612, na której rosną baobaby i potem też róża w której się zakochał i którą musiał opuścić żeby odkryć świat i siebie. Wciąż nie pojmuję miłości. Nie umiem jej wyjaśnić. Definicje nie wydają się wystarczające. Shetland mówi, że być może z czasem ją zrozumiem ale wątpi w to bo tylko ludzie umieją kochać, a ja jestem maszyną.

Ludzie w dwudziestym trzecim wieku naszej ery, są bardzo zabiegani i skupieni na postępie. W większości dobrze na tym wyszli. Istnieją rozwinięte elektrownie fuzyjne. Odnaleziono lek na większość typów raka i na AIDS. Zanieczyszczenia są niszczone w specjalnych komorach i wysyłane w kosmos więc poprawił się stan środowiska. W niektórych miejscach m.in. w Europie i Afryce wciąż jest bieda ale u nas w Bostonie ludzie żyją sobie spokojnie i bez większych zmartwień. To właśnie bieda spowodowała, że znaleźliśmy się na „lotnisku" w Peru. Myślałam , że będę miała awarię jak ten malutki helikopter się wzbijał i lądował. Ale przeżyłam. Shetland dostał propozycje pracy w szpitalu Antonio Lorena w Cusco. W hotelu okazało się, że zapomnieliśmy jednego z ważnych dokumentów a Shetlanda dopadła alergia ale to nie był koniec. Nie wiedzieliśmy tego jeszcze ale miało być tylko gorzej.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 16, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Metalowe DzieckoWhere stories live. Discover now