Rozdział 16

140 18 10
                                    

Isabelle POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Isabelle POV

Ostatnio odkryłam, że jestem dobra w myszkowaniu po Agencji. Zwracam uwagę na wszystko, nawet najmniejszy szczegół, żeby nic mi nie umknęło. U mnie w domu nie mówiło się o Chicago, każdy z jego dawnych mieszkańców niechętnie wracał do przeszłości. Jedynie od dziadka Tobiasa dowiedziałam się wielu rzeczy.

Nie wierzę, żebym tak łatwo mogła zdobywać te wszystkie informacje, więc zapewne Caleb chce, żebym się o nich dowiedziała.

Dzisiejszy dzień spędzam w Archiwum i szukam nagrań, które mogłyby mnie zainteresować. Kiedy zauważam pudełko z napisem „Ostateczny eksperyment", nie mogę się powstrzymać i odkładam go na bok, żeby nie zgubić go pośród innych pudełek. Odkładam resztę, po czym idę pożyczyć laptopa, a następnie wracam do swojego pokoju.

W pudelku znajduje się wiele płyt. Kilka z nich zawiera pliki tekstowe z komentarzami sporządzonymi na podstawie obserwacji uczestników eksperymentu. Zauważam imiona, które znam i czuję się dziwnie, jednak jestem ciekawa co jest na dalszych płytach, więc zostawiam te zapiski i włączam inne płyty. Znajdują się tam nagrania z kamer - w dwóch różnych miejscach. Jednym z nim jest dziwna wyspa, a drugie to pole z dużym labiryntem obok.

Zaczynam oglądać nagrania, wybierając najpierw to z wyspą, w której na środku znajduje się wzburzona woda. Celowo wybrałam właśnie to miejsce - to tam trafił mój dziadek, ale także Tiffany i... Alec.

Alec prawie się nie zmienił od tamtego czasu, podczas gdy Tiffany i dziadek Tobias wyglądają teraz starzej. Czuję ucisk w klatce piersiowej kiedy obserwuję Tiffany i Aleca, którzy nie odstępują siebie o krok. On zajmuje się nią tak troskliwie, że naprawdę ciężko mi się na to patrzy. Widać, że ją kocha, ale ona niekoniecznie odwzajemnia to uczucie.

Byłam głupia, myśląc, że można tak po prostu zapomnieć o swojej wielkiej, starej miłości. Alec już zawsze będzie kochał Tiffany i nigdy nie będzie w stanie obdarzyć mnie tak wielkim uczuciem.

Ciężko ogląda mi się również „śmierć" dziadka i innych... Przynajmniej ja wiem, że naprawdę nie zginęli, bo Tiffany wygląda na zrozpaczoną śmiercią dziadka. Może nawet byłoby mi jej żal... gdyby nie była bezwzględną suką.

Ktoś puka do drzwi, więc natychmiast chowam wszystko pod łóżko i staram się przybrać normalny wyraz twarzy.

- Witaj Isabelle - do pokoju wchodzi starsza kobieta, której blond włosy przetkane są siwizną. Jest ubrana na niebiesko, a na nosie ma grube okulary. Nie pamiętam jej, ale jej syn jest do niej bardzo podobny, więc nie mam wątpliwości, kim jest. Cara Prior.

- Dzień dobry - odpowiadam, wstając.

- Nie wiem, czy mnie pamiętasz... Jestem Cara...

- Matka Sebastiana - kończę za nią. - Jest do ciebie bardzo podobny.

- Owszem. Przyszłam po ciebie, bo Caleb ma dla ciebie nowe informacje. Mogą być dla ciebie szokujące, więc chciałabym wiedzieć, czy jesteś gotowa, żeby je usłyszeć.

- Już nic mnie nie zdziwi - wzruszam ramionami.

- W takim razie chodźmy.

Prowadzi mnie do gabinetu Caleba. Nie wiem co chce mi przekazać, ale w ostatnim czasie wydarzyło się tak wiele złych rzeczy, że kolejna nie powinna mnie jakoś specjalnie zaskoczyć.

- Siadaj, Isabelle - mówi Caleb. Mógłby chociaż się przywitać, burak jeden.

Robię to co mówi i czekam aż zacznie mówić. Mężczyzna wzdycha i pociera włosy ręką.

- Ostatnie dni spędziłem w laboratorium, analizując twoje DNA. Mamy również DNA wszystkich eksperymentów z Chicago, więc zbadałem DNA Tiffany.

- Okej - wzruszam ramionami.

- Ostrzegam, że ta informacja...

- Zmieni moje życie, dobra, jestem gotowa - przerywam mu. Mam dosyć bawienia się w kotka i myszkę, albo ktoś jest konkretny, albo niech spierdala.

- Tiffany nie jest kobietą, która cię urodziła. Nie jesteście spokrewnione - mówi w końcu i okazuje się, że się przeliczyłam. Jednak był w stanie mnie bardzo zaskoczyć, a nawet i więcej - jestem w szoku. Próbuję coś powiedzieć, ale z moich ust nie wydobywają się żadne słowa.

- Zbadałem również DNA Tylera i z nim również nie jesteś spokrewniona. Nie jesteś biologiczną córką Tylera i Tiffany.

No to czyją jestem córką, do cholery?

CDN.

Zapraszam na pierwszy rozdział nowego opowiadania, które znajdziecie na moim profilu 😏👇🏽

Zapraszam na pierwszy rozdział nowego opowiadania, które znajdziecie na moim profilu 😏👇🏽

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Seria „ODRZUCONA": Nowe Pokolenie w Chicago [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz