Rozdział 18

649 60 3
                                    

Nie ma to tamto, 5 tys jest, ale rozbite na dwa rozdziały. Miłego czytania.



Przesunęłam się w kąt i wcisnęłam się za wysoki regał. Skuliłam się i przyciąwszy kolana do piersi, objęłam je ramionami. Było mi niewygodnie i ciasno, ale strach kazał mi szukać jak najmniejszej kryjówki. Wydawało mi się... Sama już nie wiedziałam, co o tym wszystkim sądzić. Niby znałam kilkoro wampirów, ale może one były inne od tych tutaj? Takie bardziej... ludzkie? Może zależało to kim były przed przemianą? Albo kto je przemienił? Żaden z nich, nawet ten porąbany Brian, nie napędził mi takiego strachu, jak Yaho. A może... Byłam zbyt pewna siebie? Zamyśliłam się, próbując jednocześnie zdławić przerażenie.

– Gdzie ona jest? – rozległ podniesiony głos Hinn. – Miałeś ją pilnować.

– Jest w środku.

– Władca nakazał, żeby jej nie spuszczać z oczu, a ty...

– A co ona może tam zrobić? – zakpił Yamo. – Poza tym, dlaczego trzęsiemy się nad jakąś samicą, która gówno jest warta?

Odgłos uderzenia dobiegł do mnie trochę stłumiony. Ciekawe, kto stanął w mojej obronie.

– Nie zapominaj się, Yamo – warknął Yaho. – Trafiłeś do laboratorium dzięki mojej protekcji i choć jesteś użyteczny, to jednak nie do niezastąpienia.

– Grozisz mi?

– Tak. Hinn, zabieraj dziewczynę i idźcie do haremu. Może i woli ubierać się jak żołnierz, ale naszych gatek raczej nie będzie nosić – rozkazał Yaho. – Spotkamy się na obiedzie w kantynie.

– Od kiedy przejąłeś dowodzenie, co? – naskoczyła na niego wampirzyca. – Ja...

Rozległ się świdrujący uszy pisk, na dźwięk którego próbowałam schować głowę i stać się jeszcze mniejsza.

„Rino, do cholery. Gdzie jesteś?"

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie pomyślałam o Tybalu czy Rei'm, ale o tym przeklętym wampirze. Co się ze mną działo? Zagryzłam wargi, wbijając w nie kły, aż poczułam ciepłą krew wypływającą z ranek. To przelało czarę goryczy, rozryczałam się. Razem z łzami padły moje osłony umysłu i skrzydła wychynęły na zewnątrz wypychając mnie z kryjówki. Jednocześnie jednak drzwi same z siebie się zatrzasnęły. Nie byłam pewna czy to dobrze, czy źle, ale hałas za nimi i dobijanie się spowodowały, że trochę otrząsnęłam się. Byłam sama i nie mogłam się rozklejać, tym bardziej że chciałam uratować dziewczyny, jeżeli tylko będę mieć taką możliwość. Nie mogłam liczyć, że reszta naszej ekipy przybędzie na ratunek. Dużo wody może upłynąć, zanim nawet się zorientują, że coś się stało.

Przywołałam się do porządku i aż się spociłam, zmuszając to cholerstwo do schowania się. Priorytetem stało się wzmocnienie murów obronnych umysłu. Za dużo wokół było rzeczy, które mogły spowodować pojawienie się skrzydeł, a wolałam uniknąć niewygodnych pytań. Jeżeli tylko na nich by się skończyło. Zerwałam z siebie kolejną zniszczoną koszulkę i uklękłam na podłodze. Musiałam wprowadzić się w trans, a nie wiedziałam ile mam czasu, zanim wampiry dostaną się do środka.

***

– Jezu, co ty wyprawiasz? – Przy ruinach mojej linii obrony pojawił się nagle Poszukiwacz. – To strasznie niebezpieczne pojawiać się wśród tych istot bez blokady! A w tym miejscu może być zabójcze.

Z szoku nie wiedziałam, co powiedzieć. Co on robił w moim umyśle? Musiał coś wyczytać z mojej twarzy, bo roześmiał się głośno.

– Izzy, przecież ci mówiłem, że łączy nas specyficzna więź.

ZIEMIANKA tom III - Krwawy rysunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz