Dzień jak codzień.

13 1 0
                                    

Poranek. Moim zdaniem najgorsza część dnia. Zwlekam się z łóżka bardzo ospale. Chwytam za telefon, aby sprawdzić godzinę.
Cholera, już 9.
Robię kilka przysiadów i ruszam biegiem do kuchni zaparzyć kawę. Zdecydowanie nie ma nic lepszego niż poranna kawa. Podczas, gdy woda na kawę się gotuje, idę do garderoby, aby wybrać ubrania na dziś. Postawmy na skromny ubiór. Biorę lekką, zwiewną sukienkę w kolorze pudrowego różu oraz szpilki w tym samym kolorze. Tak, to z pewnością wywoła spojrzenia mężczyzn. Wracam do kuchni i spokojnie siadam na krześle przy stole. Biorę łyk kawy przeglądając social media na laptopie.
O proszę, Manuela się zaręczyła, kto by pomyślał.
Zamykam laptopa i wstaje od stołu, ruszam do łazienki zrobić makijaż. Maluje się dla własnego komfortu, nie dla męskich spojrzeń, których mam w zanadrzu. Podkład nałożony, teraz brązerem podkreślę swoje kości policzkowe, oczy machne tuszem i voila, gotowe. Zbieram się do wyjścia z domu. Jak zawsze zapomniałam gdzie dałam klucze. Są w torebce, standard, a mimo to i tak zawsze zapomnę. Pewnym krokiem idę do garażu. Otwieram brame i wsiadam do auta. Odpalam silnik i powoli ruszam. Wyjeżdżam z garażu, gasze silnik i zamykam brame garażową. Z powrotem wsiadam do samochodu i już pędzę po Wrocławskich ulicach. W tych godzinach nigdy nie ma korków, co jest bardzo dużym plusem. Jeszcze 5 minut i będę pod uczelnią. Parkuje samochód na parkingu i wysiadam.
- Siemanko gwiazdo. - wykrzykuje Elise.
- No hej. - odpowiadam cmokając ją w policzek.
Zmierzamy powoli w kierunku szkoły.
- Może jakiś wypad dziś wieczorem? - zapytała mnie.
- Pewnie, jakoś trzeba zacząć tydzień. - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Oby dziś był luz. - powiedziała Elise wywracając śmiesznie oczami.
- Z pewnością będzie. Dzisiaj tylko zajęcia teoretyczne. - uśmiechnęłam się do niej.
W chwili, gdy wchodziłyśmy do klasy rozległ się dzwonek. Lekcje mijały strasznie nudno, w przerwie na lunch skoczyłyśmy do mojej ulubionej kafejki, a później znowu nudy, aż do 16.
- To co, widzimy się w Felicita? - zapytała Elise.
- Jak najbardziej, 20? - skinełam głową porozumiewawczo.
- Ma się rozumieć. - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
- W takim razie do zobaczenia kochana! - powiedziałam wsiadając do samochodu.

Bez zarzutów.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz