Po wykonaniu wszystkich ważnych telefonów, czy też emailów poleciałam do USA , by odprawić pogrzeb.
Poleciałam tam sama. Nie chciałam, jeszcze bardziej obciążać kogoś jeszcze. WooBin nie był tym zbytnio zainteresowany, lez bardziej wkurzony, że ślub za niedługo, a ja sobie latam na koniec świata. Uczucie niezrozumienia z jego strony, troche mnie bolało, ale i tak szczęście, że pozwolił mi wylecieć. Jongsuk i tak zrobił dla mnie bardzo wiele. Nie mogłam prosić go jeszcze o coś takiego.Wylądowałam, nie miałam żadnych problemów z dojazdem do domu. Przecież tutaj się urodziłam. Trochę się pozmieniało przez te kilka miesięcy, lecz nadal wszystko stało na swoim miejscu. Taxi zawiozła mnie do starego domu moich dziadków. wysiadłam z samochodu,a miły pan kierowca wyjął moją walizeczkę z bagażnika. Podziękowałam i poszłam w stronę starej i skrzypiącej furtki. Weszłam na posesje i zaczęłam się rozglądać. Podwórko straciło życie. kwiaty, których zapach unosił sie w powtrzu, zwiędły,a dookoła ich wyrosły chwasty. Ogród, który zawsze był zawsze kolorowy i tętniał życiem, teraz był zaniedbany, a jego wygląd łamał serce. Wyjęłam klucze do domu i otworzyłam drzwi. Na korytarzu nie czułam zapachu pysznego ciasta cytrusowego, lecz w nosie kręciło mi się od kurzu. Pułki, które kiedyś były prezprłnione książkami, czy tez zestawami do herbaty, teraz czekały na wywóz do mieszkań, którym tego brakuje. Weszłam po schodach na góre i otworzyłam sypialnie, w której niegdyś mieszkałam. wszystko jest na swoim miejscu. Stare plakaty były nadal powieszoneoje pluszowe misie były spakowane do wielkich worków.
Mam zamiar tu zostać tylko na jedną noc i wrócić do Korei. Niestety, lecz realia pracy w Seulu takie są. Jutro o dziesiątej zaczyna się ceremonia i pochówek dziadków. Pogodziłam się z ich odejściem, jestem przekonana, że patrzą na mnie teraz i życzą mi jak najlepiej. Babcia zawsze mi powtarzała, żebym spełniała marzenia i realizowała swoje cele, bo nikt inny, poza mną samą nie przeżyje mojego życia. szczerze mówiąc nie mam odwagi wejść do pokoju obok.
Zaczęłam po prostu chodzić po pustych pomieszczeniach i wspominać moje dzieciństwo. Gdy przechodziłam koło wyspy kuchnnej widziałam babcie, która wyjmowała z piekarnika jabłecznik. Nagle podbiegłam siedmioletnia ja, z bukietem wyrwanych z ogródka kwiatów. Starsza kobieta chciała ukryć złość. Wiedziała, że jako mała dziewczynka miałam dobre intecje i nie chciałam zrobić jej przykrości. Właśnie takim typem człowieka była. Nie widziała tylko jednej perspektywy, próbowała zawsze docenić każde moje działanie, nawet to najmniej udane.
Przeszłam dalej. Moje wspomnienia wypełniły puste szafki, książkami. przy pułkach pojawił się mój dziadek, ze mną na rękach. Własnie wyciągałam moją ulubioną bajkę. Staruszek pokiwał śmiesznie głową zrezygnowany, a ja zaśmiałam się i przytuliłam go. usiedliśmy razem na kanapie i mężczyzna zaczął mi czytać. Uradowana , wpatrywałam sie w niego jak w obrazek.
Wspomnienia sie rozmyły, a ja widziałam juz tylko kurz na pułkach, a kanapę okrytą folią. Samoistnie mój delikatny uśmiech znikł. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, który nie powiem przeraził mnie. Kto i dlaczego miałby pukać do tych drzwi. Całe miasteczko wiedziało, że dizadkowie umarli. Podeszłam powoli do drzwi, troche przestaraszona i zlękniona.
Powoli otworzłam drzwima w nich ukazał się nikt inny, a mój przyjaciel. Otworzyłam oczy chyba najszerzej jak mogłam. nie wiedziłam jak się czuć. Z jednej strony byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie, ale z drugiej byłam zaskoczona i nie wiedziałam co powiedzieć. Męzczyzna, gdy tylko spojrzał na moją posturę.
-Jo- nie zdążyłam dokończyć, a była już tulona przez oppę.
- Tak się martwiłem- powiedział zciskając mnie jeszcze mocniej.
Moja ręka w końcu powędrowała ku górze i mogłam go przytulić. Tu nikt nie wiedział że mam narzyczonego. Nie musiałam sie nikomu spowiadać. czułam się tak dobrze, tak bezpiecznie w jego objęciach. Nie musiałam o nic sie martwić. Nagle Jongsuk odsunąl się ode mnie, lecz nadal trzymając mnie za ramiona.
- Dlaczego nie poinformowałas mnie osobiście, że wyjeżdzasz? tylko tyle dla mnie znacze?- podniósł głos, a ja się zlękłam. nie chciałam , żeby się denerwowałł.
- Nie chciałam cię jeszcze bradziej obciążać- powiedziałam patrząc na chodnik.
- Jezu, dziewczyno!- przysunął znów nasze ciała do siebie- masz mi wszystko mówić.
**LEE JONGSUK******
Ta dziewczna doprowadza mnie do szału. Dostałem głupiego sms, że wyjeżdża do Ameryki. Super. Na szczęscie podała dokładny adres Chaeyoung, bo by w życiu tu nie trafił. Ona jest zdecydowanie za miła. Już jest to wykorzystywane przeciwko niej. Gdy WooBin poczuł się bezpieczny w związku, robi co chce. poczułem się trochę... nie przyjemnie... trudno to opisać. Wiem, że jej uczucia się zmieniają, ale czy to wystarczy by przyjęła mnie z otwartymi rękoma. Dopiero w samolocie zacząłem myśleć, czy coś może pójść nie po mojej myśli. Było już za późno.
Jak piorun wybiegłem z lotniska i złapałem pierwszą nadjeżdżającą taksówkę. Wsiadłem do niej i podałem kierowcy adres. Siedziałem jak na szpilkach. Po półgodzinnej jeździe dotarliśmy do małego miasteczka. Nagle auto zatrzymało się. Podałem kierowcy kartę płatniczą i wpisałem pin. Zamknąłem za sobą drzwi wychodząc i podbiegłem do domu z numerem 8b na Streetfight. Zacząłem energetycznie dzwonić dzwonkiem. Po chwili otworzyła mi niska, różowo włosa. Przyjrzałem jej się, nie wyglądała jakby płakała. Nie jest źle. Była ubrana w szary tiszert, który włożyła do czarnych rurek, na stopach miała tego samego kolory vansy. Nie myśląc zbyt dużo po prostu ją przytuliłem. Nie czekałem na oddanie gestu, lecz gdy dziewczyna dotknęła moich pleców swoimi rączkami, byłem przeszczęsliwy.
CZYTASZ
Do Not Touch Me [LJS]
FanfictionAktor czy model, można powiedzieć, że z takim zawodem potrzeba przebojowego charakteru i silnej woli. Jednak w tym przypadku tak nie jest. Lee Jong Suk to koreański model i aktor. Wszystkie jego fanki mają mylne wrażenie o jego osobowości. Czy jeg...