Daphne naprawdę nie rozumiała Gryfonów. Dlaczego oni to robili? Co dawało im wypisywanie na murach durnych napisów? A odzywki na lekcjach? Przecież to nie miało sensu! Dlaczego nie potrafili się dostosować?
Gdy ktoś grozi ci Cruciatusem, rób, co każe! Słuchaj, nie słysząc, patrz, nie widząc. Rzuć to cholerne zaklęcie, albo ty nim dostaniesz. Proste zasady. Zasady przetrwania. Ona je rozumiała, dlatego ani razu nie została skrzywdzona przez Carrowów.
Zatkało ją, gdy na pierwszej lekcji obrony przed czarną magią z Amycusem Carrowem przyprowadzono Neville'a Longbottoma. Pyskował na mugoloznawstwie, skwitował sytuację nauczyciel. A potem dodał: dzisiaj będziecie ćwiczyć na nim Cruciatusa.
Daphne szybko odzyskała opanowanie i stanęła z boku (ale nie na brzegu) grupy. Pozwoliła, aby to Gryfoni protestowali. Ona słuchała. Właśnie oni zostali wybrani na początek. Bardzo dobrze.
Najpierw zaprezentowano im sposób rzucania i działanie zaklęcia. Przy tym pierwszym uważnie słuchała. Przy drugim starała się udawać zainteresowanie, zupełnie nie widząc wijącego się w konwulsjach chłopaka. Krzyczał przeraźliwie, ale nic nie docierało do jej uszu.
Mimowolnie rozejrzała się po innych uczniach. Ślizgoni w większości postępowali tak, jak ona. Ich też rodzice przeszkolili w wakacje. Jedynie Tracy Davis wyglądała, jakby miała zwymiotować... a Crabbe i Goyle sprawiali wrażenie zafascynowanych.
Krukoni i Puchoni w większości podłapali taktykę. Panowali nad sobą znacznie gorzej, a jedna dziewczyna prawie zemdlała. Została brutalnie ocucona zaklęciem i skarcona. W jej oczach Daphne dostrzegła łzy.
Gryfoni to co innego. Wyrywali się. Wrzeszczeli. Niektórzy Puchoni i Krukoni dołączyli do nich. Kilka niewerbalnych zaklęć Carrowa wystarczyło, aby poskromić tę zgraję. Ale Seamus Finnigan popełnił niewyobrażalny błąd... uniósł różdżkę na nauczyciela.
Natychmiast postawiono go obok Neville'a. Pod ścianą wyglądali, jak więźniowie przed rozstrzelaniem. Daphne wiedziała, co znaczy to słowo. Alecto Carrow zadbała o to na mugoloznawstwie.
Zgodnie z obietnicą to Gryfoni pierwsi mieli spróbować Cruciatusa. Poza skazańcami zostały tylko dwie dziewczyny, Brown i Patil. Ta pierwsza natychmiast odmówiła rzucenia zaklęcia. Na nauczycielu nie zrobiło to wrażenia.
Crucio, powiedział. Zaklęcie uderzyło w pierś Seamusa. Ciało wygięło się nienaturalnie. Ponownie widok przysłoniła jej zasłona. Wyłączyła mózg na krzyk. Lavender piszczała, Patil zatkała usta w odruchu wymiotnym.
A potem Brown ustawiono pod ścianą i nakazano Parvati zaatakować. Uniosła różdżkę. Jej dłoń drżała. Zamknęła oczy i powiedziała: Crucio.
Czerwona iskra uderzyła w pierś jej najlepszej przyjaciółki. Ta syknęła i złapała się w to miejsce, ale na tym się skończyło.
Więcej gniewu, mówił Amycus, potrzebujesz gniewu.
Czerwony promień uderzył w Patil. Krzyczała, wiła się. Daphne nie słyszała, nie widziała. Tak było lepiej. Lavender mimo urazy, płakała nad koleżanką. Nie trwało to tak długo jak w przypadku Seamusa czy Neville'a.
Jeszcze raz, rzekł Amycus, gdy Parvati pozbierała się cała czerwona od łez.
Poruszała się powoli, sycząc cały czas z bólu. Uniosła różdżkę w stronę nauczyciela. Ten zmarszczył brwi. Patil natychmiast zwróciła się w stronę Brown. Carrow uśmiechnął się.
Skup się na gniewie, który czujesz. Przekieruj go do ręki, a następnie za pomocą różdżki uwolnij. Cruciatus to po prostu czysty gniew.
Parvati zacisnęła zęby i machnęła różdżką.
Crucio, powiedziała z mocą.
Promień przeszył brzuch Lavender. Ta krzyknęła i upadła. Kuliła się, wiła, piszczała. Patil łzy płynęły po policzkach.
Może być, rzekł Amycus, ale po chwili dodał: jak na pierwszy raz.
Gryfonka zadrżała.
Może teraz... panna Greengrass?, zapytał Carrow.
Cholera, cholera, za wcześnie, myślała.
Ale posłusznie podeszła z dumnie uniesioną głową i stanęła przed Finniganem. Nauczyciel skinął głową na znak przyzwolenia. Wyciągnęła różdżkę.
Wzbudź gniew, wzbudź gniew, powtarzała w myślach.
Na co miała się gniewać? Nie miała nic do Seamusa. Podobnie jak na resztę Gryfonów patrzyła na niego jedynie z politowaniem. Na Carrowa? Nic jej nie zrobił, a reszta świata niezbyt ją obchodziła.
Skrzywiła się lekko. To chyba było bardziej godne pożałowania. Dlaczego nigdy nie potrafiła wzbudzić w sobie nawet odrobiny współczucia? Zawsze martwiła się jedynie o siebie... i swoją rodzinę. Ale głównie o siebie.
Pomyślała, że się nienawidzi. Gdy była młodsza, marzyła, aby tak jak wszyscy cieszyć się, śmiać, współczuć... Ale nie czuła nic. Zawsze idealnie opanowana i ułożona, lubiana przez nauczycieli za nienaganne zachowanie, wskazywana jako autorytet dla młodszej siostry...
Dlaczego nie mogła urodzić się normalna, jak Finnigan? Dlaczego nie czuła potrzeby pomagania innym? Dlaczego tak łatwo akceptowała ich cierpienie? Dlaczego uważała, że jest więcej warta niż reszta świata? Dlaczego była potworem?
Crucio, powiedziała złowrogim szeptem.
Wspaniale, panno Greengrass, stwierdził Amycus Carrow, wprost perfekcyjnie.
21.06.2018
Pisane pod wpływem chwili. Bohaterka jest torchę niekonsekwentna. W przyszłości planuję poprawić to opowiadanie, liczę, że wskażecie mi też inne niedociągnięcia. Wszelkie komentarze, z pochwałami czy krytyką, są mile widziane.
Krócitkie to trochę. Zawiera 705 słów, 4920 znaków (4248 bez spacji). W Dokumentach Google zajęło 3 strony. Nie miało być długie, ale bez przesady...
Od dawna chciałam się skupić na perspektywie Ślizgonów w czasie Roku Carrowów. Trochę nie wyszło, to trudny temat. Jeszcze zobaczymy...
YOU ARE READING
Miniaturki/one shoty A_lionne
FanfictionZbiór miniaturek (one shotów, jak kto woli), głównie fanfiction do Harry'ego Pottera. 21.06.2018 - Publikacja „Cruciatus"