Siedzieliśmy, a on próbował coś powiedzieć. Denerwowałem się i krzyknąłem, żeby zaczął mówić.
- Czy tobie przypadkiem coś nie zginęło ? - Zaczął w końcu mówić.
- Nie..., a o co chodzi ? - Zapytałem, nie wiedząc o czym chłopak mówi.
- Dziś rano widziałem jak Alan i reszta idiotów rzucają jakąś dziwną piłką. - Mówił opierając się o ławkę i obracając głowę w moją stronę.
- Nie zgubiłem żadnej piłki, nie wiem o czym mówisz. - Pomyślałem, że to jakiś żart więc miałem zamiar wracać.
- Ale ta piłka nie dość, że dziwnie wyglądała to jeszcze była podpisana twoim imieniem i nazwiskiem.
*O czym on mówi !?, a co jeśli to ta dziwna kula, która wyryła mi symbol na dłoni !?*, myślałem nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Ale jeśli to nie twoje...to sorry, że zawracam ci głowę. - Krzysiek wstał i przeszedł obok kierując się w stronę wyjścia z parku.
- C-czekaj !! - Dostałem szoku i musiałem się dowiedzieć jak najwięcej o tym co widział.
Krzysiek zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę.
- To znaczy, że to twoje ?
Zerwałem się nagle i wyciągnąłem z plecaka zeszyt, w którym był szkic kuli.
- Czy ona wyglądała tak ? - Zapytałem ze zdenerwowaniem.
Chłopak wziął zeszyt do ręki, przyjrzał się i pokiwał głową stanowczo.
- Tak to coś takiego, a to coś ważnego ? - Patrzył na zeszyt, a ja chwyciłem się za głowę. - Co to ? Masz tu dużo informacji na temat piłki ?
- Em, tak jakoś wyszło - Wiedziałem, że powiedzenie tej tajemnicy większej ilości osób może być niebezpieczna.
- Nie wiesz gdzie oni mogą teraz być ? - Zabrałem zeszyt i włożyłem do plecaka.
- Nawet jeśli wiem to nie mów, że masz zamiar iść tam sam ?
- To wiesz gdzie oni są ?! - Krzyknąłem z niepewności.
- Tylko nie rób głupstw. - Krzysiek przewrócił oczami, podszedł bliżej i oparł się o moje ramie. Nachylił się i zaczął mi mówić do ucha:
- Kojarzysz to stare drzewo na polanie ?
- Tak...
- Za polaną są bloki, oni tam przesiadują.
Nim się obejrzałem chłopak był już przy wyjściu, a ja zamierzałem iść do Alana po kule, mimo, że wiedziałem, że mi jej nie odda to nic nie zaszkodzi spróbować ją odebrać. Wiedziałem, że kula jest niebezpieczna i musiałem zrobić wszystko, żeby była w bezpiecznym dla niej miejscu. W ciągu 20-stu minut byłem prawie na miejscu. Stałem tak, aby mnie nie widzieli i patrzyłem czy to prawda co powiedział mi Krzysiek. Przyjrzałem się i faktycznie była to ta kula, która spadła z nieba. Miałem mętlik w głowie, nie wiedziałem co zrobić, *podejść czy nie...*, jedyna myśl, która zaprzątała mi wtedy mózg. Nie mogłem ryzykować, nie miałem szans z nimi na jakikolwiek sposób. Chłopaki zaczęli się zbierać i iść gdzieś, pomyślałem, żeby podbiec i wyrwać kule, ale to był bardzo zły pomysł. Spuściłem głowę i miałem wracać do domu, gdy usłyszałem wrzask dobiegający z grupy chłopaków. Podbiegłem bliżej i zobaczyłem, że Alan, który trzymał kulę miał całą dłoń mocno sparzoną.
- KUR*A ! CO SIĘ STAŁO !? - Wrzeszczał Alan - KUR*A TA PIEPRZ**A PIŁKA SIĘ ZAPALIŁA !
Chłopaki stali jak sparaliżowani, a ja podszedłem bliżej, żeby zabrać kulę. Zrobiłem to tak szybko, że nie zareagowali, a ja schowałem kulę i zacząłem uciekać do domu. Gdy byłem już niedaleko postanowiłem zadzwonić do Dawida i powiedzieć mu co się stało, miałem nadzieję, że będzie mógł zabrać kulę do siebie, ponieważ u mnie nie byłoby zbyt bezpiecznie.
^Halo Dawid ? Słuchaj musimy się jeszcze dziś zobaczyć^
^Co się stało ?^
^Mam kulę, muszę ci ją pokazać, musisz mi pomóc^
^Dziś nie mogę, wpadnij do mnie jutro i przynieś kulę^
^Dobra, dzięki^
Schowałem kulę zawijając ją w woreczki, które miałem przy sobie i wróciłem do domu. Wchodząc zobaczyłem walizki stojące przed drzwiami, zdziwiło mnie to więc zapytałem mamy o co chodzi. Podszedłem do kuchni i chciałem zapytać czy gdzieś jedzie, ale mama mnie uprzedziła:
- Zapomniałeś, że masz szlaban ? - Zapytała.
- Nie, przepraszam, a gdzie jedziesz ? - Mówiłem sięgając do półki po krakersy.
- Ja ? Nigdzie, ty owszem. - Odwróciła się i wyszła z kuchni.
- C-czekaj...co ? - Zmartwiłem się i wyszedłem za nią.
- Tak, nie daje sobie z tobą rady, więc jedziesz na jakiś czas do wujka na wieś. - Mówiła siadając na kanapie.
- A-ale mamo ! Ja-
- Nie ma sprzeciwiania się, mały wyjazd dobrze ci zrobi. Zobaczymy się za pół roku.
- CO ! ZA ILE ?!
- Tak, uwierz mi tam będzie ci dobrze.
- MAMO JA NI-
- O ! Wujek przyjechał, Krystian bądź grzeczny, tam będziesz chodził do szkoły, a ja będę do ciebie dzwonić. - Uścisnęła mnie i wyszła przywitać się z wujkiem, który zaczął pakować moje rzeczy do bagażnika.
Wyszedłem za zewnątrz, była godzina 20.24. Wujek pogadał chwilę z mamą, a następnie podszedł do mnie i walną mnie w plecy przy czym oparł się o mnie i z uśmiechem mówił:
- Krystek, będziemy się dobrze bawić, pomożesz mi w gospodarstwie i będzie świetnie, zobaczysz ! - Mówił wujek śmiejąc się i siadając do samochodu.
Nie miałem wyjścia i wsiadłem do samochodu. Usiadłem z tyłu z racji, iż wiem, że wujek nie przepada, gdy ktoś siedzi obok niego. Popatrzyłem ponurą miną w okno gdzie stała moja mama, która machała i uśmiechała się do mnie. Gdy wujek ruszył, wiedziałem, że to będzie trudne i będę musiał coś wymyślić.
Po kilku godzinach drogi dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem i rozejrzałem się. Była to typowa, pusta wieś, której pola dłużyły się i dłużyły. Było ciemno i późno, w drzwiach do niewielkiego domku zobaczyłem ciotkę, która wyszła przed nas. Ciotka powiedziała, żebym poszedł się położyć, a wujek przyniesie mi walizki. Zaprowadziła mnie do pokoju, położyłem się na łóżku, odetchnąłem i odwróciłem się na plecy patrząc na stary sufit. Zamykałem powoli oczy i po chwili zasnąłem.
Koniec trzeciej części ;3
Mam nadzieję, że się podobało <3
~ Fikcjaa
CZYTASZ
Płomyk Nieszczęścia
FantasyMoja pierwsza opowieść :) Zachęcam do zapoznania się z historią chłopca, który otrzymał niesamowity dar...lecz nie wiadomo jak będzie sobie z tym radził ;D