1001011101

15 2 0
                                    

Poprzez wicher i słotę, przez bezkresną dal śnieżną,
Poprzez żar i spiekotę, przez pustynie bezbrzeżną,
Poprzez kry, poprzez lody, przez odwieczne zmarzliny,
Poprzez bagna i wody, nieprzebyte gęstwiny,
Poprzez leśne dąbrowy, poprzez stepy i knieje,
Poprzez mroczne parowy, w których nigdy nie dnieje
I gdzie płoszą się sowy, gdy złe jęknie lub strzyga,
A dźwięk słysząc takowy, serce w trwodze zastyga.
Niezrażony ciemnością, którą mrozi głusz dzika,
Sam na sam z samotnością, co do szpiku przenika.
Pełen hartu i woli, podpierając sam siebie,
Mając zamiast busoli , Krzyż Południa na niebie.
Pokonując złe żądze, wietrząc wrogów w krąg wielu,
Ufny, iż nie zabłądzę idę naprzód, do celu.
Drogi mej nie wytycza ni głos werbla, ni cytra,
Póki starczy mi siły,….
Idę po pól litra

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

wiaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz