VII

368 26 10
                                    

Siedział na środku łóżka trzymając głowę pomiędzy kolanami. Skulona postać zaczęła lekko się trząść. Sam nie wiedział tak naprawdę co się z nim dzieje. Przez jego głowę w tym momencie przewijało się tysiące myśli, nie mniej jednak nie należały one do przyjemnych w żadnym stopniu. Można powiedzieć, że wokół niego właśnie w tym czasie rozgrywał się horror. Zaczął kołysać się do przodu i do tyłu mocniej zaciskając kolanami boki głowy. Głosy dookoła nie dawały mu ani chwili wytchnienia. Był jak w transie. Rzeczywistość wraz z wyobraźnią mieszały się dość znacząco, tylko tyle wystarczyło aby chłopak popadł w dogłębny obłęd. Zaciskał dość mocno powieki słysząc drażniący głos który nie sprzyjał w żadnym stopniu jego dość wrażliwym uszom oraz nasilającemu się bólowi głowy, który był nie do zniesienia. Czuł okropny przeszywający ból. Nie miał siły nawet się podnieść. Skulona postać wypełniona bólem trzęsła się na łóżku. Reszta jego przyjaciół znajdowała się w domu, również tak jak on- bezsilna. Powoli uniósł głowę patrząc prosto przed siebie wyprostował kręgosłup i usiadł w siadzie skrzyżnym. Przekręcił głowę w lewą stronę, spojrzał w swoje lustrzane odbicie. Wstał z łóżka i podszedł do owego przedmiotu. Zmierzył się od góry do samego dołu z pogardą i obrzydzeniem do siebie samego, przyjrzał się dokładnie swojemu odbiciu, nienawidził siebie. Spojrzał sobie w oczy i wycelował pięścią prosto w gładką taflę, dodał do tego drugą rękę i naprzemiennie bez opamiętania uderzał raniąc sobie delikatną skórę na knykciach. Opadł z bezsilności na podłogę, kalecząc tym samym resztę ciała. Tysiące odłamków szkła stykały się z jego skórą tym samym rozcinając ją. Nic nie przynosiło mu ukojenia. Kochał go. Kiedy usłyszał, że zdrowie jego ukochanego znacznie się pogorszyło i jego serce przestało bić, jego również się zatrzymało, mimo, że wciąż żył, nie chciał tego. Jednak robił to wierząc w to, że starszy jeszcze walczy, miał ogromną nadzieję. Po zatrzymaniu akcji serca udało się wznowić jego pracę. To dla Taehyung'a był znak, że on cały czas walczy. Najbardziej jednak dobijała go myśl, że jest sam, nie może się z nim spotkać, pomóc mu, tkwił w domu i popadał w głęboką paranoję. Dopiero co było z nim lepiej, zaczął jeść, przybrał na wadze, choroba, która wcześniej go wyniszczała, zaczęła zabijać. Takiego obrotu sytuacji nikt się nie spodziewał, dla obojga z nich najzwyczajniej czas stanął się w miejscu. Uniósł poranione ręce wraz z odłamkami szkła i przetarł swoją twarz z mokrej słonej cieczy, którą zastąpiły małe strużki krwi uciekające spod małych ran. Nie czuł bólu. Nie czuł nic. Nie czuł nic oprócz żalu, smutku i bezsilności. Czuł się bezużyteczny. Niepotrzebny. Spuścił ręce z twarzy i zaczął mocniej walić w pozostałości owego lustra. Wpadł w furię. Cały poraniony podniósł się z podłogi. Podszedł chwiejnym krokiem do biurka zrzucając z niego wszystkie możliwe przedmioty, podszedł do szafki z której wyciągnął butelkę. Upił z niej porządny łyk wysokoprocentowego alkoholu po czym zaczął przewracać meble i zrywać obrazy ze ścian. Drzwi się otworzyły. Na środku wejścia stanął YoonGi.
- Czy Ciebie do reszty pojebało chłopie?!- wrzasnął wchodząc do pokoju. Zabrał roztrzęsionemu chłopakowi butelkę z ręki i rzucił nią o ścianę. -Staczasz się. - chwycił go za ramiona i spojrzał w oczy. - Co ty do kurwy sobie robisz?! Pakuj się. Nie mogę patrzeć jak się wyniszczasz. 

~'~'~

Siedział na tarasie przykryty kocem pod którym nerwowo skubał skórki przy paznokciach, redukując tym samym stres. Spoglądaj tępym wzrokiem prosto przed siebie. Dość duża polana, kilkanaście kilometrów dalej góry, brak jakichkolwiek ludzi, był sam.
- Dziękuję. - powiedział słysząc kroki za sobą.
- Za co dziękujesz? - YoonGi podszedł do niego.
- Za wszystko. - Odwrócił się w jego stronę. Przez załzawione oczy widział cień uśmiechu na twarzy starszego. Odwrócił się z powrotem na widok polany którą zaczął lustrować tym samym starając się dalej odprężyć.
- Jeśli zrobi się chłodniej wracaj do środka. - Nakrył go mocniej kocem, obok niego na okrągłym stoliku postawił gorący napój wraz z lekami uspokajającymi. - Odpoczywaj. - Uśmiechnął się słabo po czym wszedł do domu. Młodszy mocniej wtulił się w koc oraz w fotel na którym przesiadywał. Wpatrując się w malowniczy krajobraz sam nie wiedząc nawet w którym momencie, zwyczajnie zasnął. Jego powieki były lekko zmarszczone wraz z brwiami, na twarzy widniał także grymas, raz na jakiś czas również się wzdrygał. Koszmary męczyły go i w tym momencie, cały czas nie dając spokoju.  To był dopiero początek tego co miało niebawem się wydarzyć. Dobranoc Taehyung...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 07, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Live life to the fullestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz