Sytuacja na polu walki stawała się coraz to bardziej chaotyczna, a jej przebiegu nie sposób było przewidzieć. Pomimo upływu godzin, żadna ze stron nie potrafiła uzyskać chociażby najmniejszej przewagi. Hatarin ciskał zaklęcia w zaplanowanym przez siebie rytmie, który pozwalał aby jego towarzysze, chociażby na chwilę mogli złapać oddech. Na największe ryzyko naraziła się Ariqiera, która stała na pierwszej linii frontu, tnąc, kontrując i przeklinając wszystko co próbowało stanąć jej na drodze ku zwycięstwu. Nawet Hatarin, który przeszedł wojskowe szkolenie, nie znał tego typu wiązanek zaopatrzonych w liczne, oryginalne przekleństwa, jakimi w przypływach emocji, posługiwała się zdruzgotana impasem księżniczka. Gdy już trzecia godzina katorżniczej walki minęła, księżniczka straciła cierpliwość, przestając ochraniać ciało Dragonara, rzuciła się prosto na demona. Tumany pyłu uniosły się wokół niej i potężnego przeciwnika, zaraz po tym jak skrzyżowali swe ostrza. Zgrzyt towarzyszący tej walce nareszcie wyrwał ze snu Dragonara, który począł powoli rozglądać się po polu bitwy, próbując uświadomić sobie co się tu właściwie dzieje. Gdy wojownik zaczął odzyskiwać zmysły, jego oczom ukazała się druidka, która stała trzymając w poprzek dziwną, ciernistą broń, ciskającą zaklęciami za każdym razem, gdy kobieta mamrotała jakieś niezrozumiałe dla niego formuły. Dragonar spojrzał dokąd zmierza ten dziwaczny rodzaj magii, po czym ujrzał, iż zaklęcia te oplątują ciało Ariqiery, tworząc przy tym dziwaczne wzory przeróżnych kwiatów, pośród których zdecydowanie przeważał kolor wyrazistej czerwieni. Kolor ten, według Toreńskich legend był kolorem siły, dzięki której pierwszy król tegoż miasta zdołał zjednoczyć wszystkie rody szlacheckie pod jednym, szkarłatnym sztandarem, tworząc tym samym solidne oraz wspaniałe państwo. Gdy Toreńczyk zbierając swe siły przyglądał się przebiegowi walki, dostrzegł iż Ariqiera powoli opada z sił, a walka ta niedługo przyjmie dla niej tragiczny obrót. Nawet pomimo wsparcia druidki i Hatarina, Ariqiera nie potrafiła zadać decydującego ciosu, a mag krwi nieustannie rósł w siłę, ze względu na swój aspekt magii, który powoli wysysał siły życiowe ze swego przeciwnika. Nagle księżniczka w akcie desperacji i wycieńczenia, postanowiła przyjąć jeden z ciosów, tylko po to aby przeciwnik odsłonił swój punkt witalny. Demon myśląc, iż jego oponentka odsłoniła się ze względu na utratę sił, dźgnął ją płynnym ruchem prosto w prawą pierś. Księżniczka zawyła z bólu, jednak nie zważając na niego, chcąc uratować przyjaciół i królestwo, parła uparcie przed siebie. Wojowniczka pozwoliła, by ostrze przebiło jej ciało, byle by nareszcie ranić przeciwnika. Mimo jej nieopisywalnego wysiłku, miecz archaniołki nie dosięgnął demonicznego serca, a jedynie zdołał odciąć lewe ramię kreatury. Broń przeciwnika przebiła się przez anielską stal, przeszywając ją na wylot. Gdyby nie to, że Ariqiera złamała broń przeciwnika, za pomocą twardszego niż stal nałokietnika, przeciwnik zdołałby ją po prostu wypatroszyć. Nagle, ku jej zdziwieniu rana, którą otrzymała, niemalże całkowicie się zasklepiła, pozostawiając za sobą jedynie sporą, zieloną bliznę, a odłamek ostrza wystrzelił z jej klatki niczym z kuszy i trafił zakrwawionego demona prosto w punkt witalny. Krwawienie również ustało, jednakże pozostałe wzory na jej ciele zniknęły w błyskawicznym tempie. Ciało Ariqiery znowu stało się ociężałe, a zmęczenie, które do tej pory odczuwała, znacznie przybrało na sile. Gdy odwróciła się aby zobaczyć co spowodowało, iż jej rana zniknęła, to niemalże natychmiastowo ujrzała odpowiedź, której wolałaby jednak nie poznać... Przeciążona użyciem sporych pokładów magii druidka, spojrzała martwym wzrokiem na księżniczkę, upadając na ziemię. Zaklęcie którego użyła druidka wymagało kolosalnych pokładów magii oraz polegało na przeniesieniu ran leczonego, na ciało leczącego. Z piersi druidki obficie zaczęła cieknąć krew, a jej ciało dostało drgawek, popadając w stan wysokiej gorączki. Księżniczka błagalnie patrząc na Hatarina, wyczytała z jego twarzy, iż już nie ma dla druidki nadziei. Jednak, gdy już zdawało się, iż nie ma nadziei, ku zdziwieniu Ariqiery, obok Druidki pojawił się Dragonar, który począł rysować za pomocą swej krwi dziwaczny krąg, w kształcie smoczego oka. Już po chwili krąg ten począł błyszczeć szkarłatnym światłem, po czym pojedyńcze runy, wyryte wokół oka, zaczęły eksplodować wyrazistym, niebieskim ogniem, a płomienie z płonących wokół starych budynków i tajemne niebieskie iskry, pozostałości z miecza Dragonara, zaczęły wżerać się w ciało druidki. Kobieta pośrodku tegoż dziwnego rytułału przestała krwawić, a jej ciało pokryły czerwone i niebieskie łuski. Wojwonik po wykonanym smoczym rytuale, rzekł jedynie, ściskając z całych sił swą pięść -- Przepraszam, nie miałem innego wyboru, mam nadzieję, iż mi wybaczysz ten haniebny akt...- Dragonar powiedziawszy tę frazę złapał porzucony, na wpół zardzewiały topór który wbity był w szkielet jednego z poległych żołnierzy. Dragonar nie zdążywszy odczepić ciała kościotrupa, ruszył przed siebie, nacierając wprost na demoniczny pomiot. Klekotające kości za sprawą szybkości bohatera wreszcie oddzieliły się od oręża, pozwalając wojownikowi na bezpośredni atak. Nie oglądając się na zostawioną za sobą druidke, która właśnie w tej chwili doświadczała na sobie klątwy smoczego rytuału, biegł ignorując ból i zmęczenie. Jego mięśnie się napięły, a zmysły wyostrzyły czyniąc go niemalże doskonałym berserkiem. Pomimo dotychczasowych ran poruszał się płynnie oraz pewnie, nie zważając na żadne przeszkody. Wkrótce był już niemalże w zasięgu rażenia przebrzydłej kreatury, która pomimo otrzymanej względnie śmiertelnej rany wracała do sił, wciąż próbując zwalić z nóg księżniczkę... Jednak ostrze masywnej broni Dragonara było bezlitosne, zaraz po zetknięciu się z resztkami orężu demona, siła impaktu wbiła go w ziemię. Wojownik ze swą druzgocącą siłą i potężnym, Toreńskim toporem zdołał przebić się poprzez demoniczną magię, wbijając się w jego klatkę piersiową, na której wciąż była wbita część broni demona. Krew rozprysła, zostawiając za sobą szkarłatno-czarny ślad, który obryzgał ciało Dragonara, a jego przeciwnik upadł i poprzez stratę ogromnej ilości magii oraz krwi zmalał do rozmiarów zwykłego, żałosnego chochlika. Rozalia widząc iż walka się zakończyła rzekła wycieńczona;
CZYTASZ
Fakarina: Wyrok mroku
FantasyŚwiat pogrążony został w wojnie totalnej, a głód i plagi stały się porządkiem dziennym. Światłość przygasa, bogowie przeszli do odległej historii. Zdaje się, że nikt nie stoi na straży porządku i równowagi. Jednak wtem, w stolicy pojawiają się dwaj...