~1~

254 5 0
                                    

Ohayo to moje drugie opowiadanie z narracją trzecioosobową, więc jeśli źle by sie wam czytało to piszcie a zmienie na pierwszoosobową. Nie przedłużając. Do boju!

***

-Przykro mi, ale nie możesz już być w drużynie- oznajmił Leo.

-A-ale dlaczego? To nie byłam ja!- krzyknęła zdesperowana nastolatka. Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciele, których znała od najmłodszych lat, tak szybko podjęli decyzję.

-Ej, ale zastanówmy się. Przecież nie mamy wystarczających dowodów na to, że to ona- w obronie Malii stanęła Veracity.

- Tylko technopata mógł tego dokonać. Ryan nie mógł tego zrobić, bo był ze mną w mechu. Tylko ona mogła to zrobić- stwierdził Leo- To tylko dla waszego bezpieczeństwa- dodał.

-Skoro ja i Ryan mamy moce to może są też inni- szepnęła cicho.

-Na razie nie przychodź do robota- odezwał się młodszy Walker- do wyjaśnienia sprawy- dokończył po dłuższej chwili.

Malii nie trzeba było powtarzać tego po raz drugi. Nie chcieli jej tutaj, więc nie zamierzała na siłę ich uszczęśliwiać, ale zabolało ją, że nie zaufali jej... Tylko Veracity, którą znała o wiele krócej od reszty, stanęła w jej obronie.

Dziewczyna uśmiechnęła się nagle, czym zdziwiła pilotów Mecha.

-Dziękuję Veracity. I przepraszam cię Mark, Spidey, Harris, Leo i Ryan, że nie jestem godna waszego zaufania- powiedziała po czym skierowała się do windy. Z trudem hamowała łzy więc chciała jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.

>Kilka miesięcy wcześniej<

-Za tydzień pierwszy dzień szkoły, jesteś gotowy Ry?- spytała ciemnowłosa dziewczyna przez kamerkę.

-Jasne, ale znając życie i tak wszystko pójdzie nie tak- oznajmił ciemnowłosy.

-Spokojnie, nie może być tak źle.

-Uwierz, ze mną może. Ostatnio nawet toster mnie zaatakował- Malia zaśmiała się.

-Ej to nie jest smieszne!- chłopak udał obrażonego.

-Nie, wcale. A powtórzyło się to jeszcze, czy to tylko, jednorazowa sytuacja?- spytała lekko zmartwiona ciągłymi wypadkami przyjaciela.

-Po za alarmami samochodowymi, które włączają się na mój widok, budzikiem dzwoniącym sam z siebie w nocy, to chyba nie- oznajmił przypominając sobie ostatnie tygodnie.

- A myślałam, że to ja jestem pechowym człowiekiem... Jak się spotkamy to nie dopuszcze do takich sytuacji!- krzyknęła cicho, ale zdeterminowanie.

-Od razu czuję się bezpieczniej- zaśmiał się.

-Nabijasz się ze mnie- prychnęła cicho.

-Ależ jak bym śmiał mój rycerzu.

-Śmiem twierdzić, że jednak to robisz, księżniczko- nastolatkowie zaśmiali się.

Kilka godzin później.

-Idź już spać Lia- rozkazał przyjaciółce, widząc jak zasypia przed komputerem.

-Nie. Nie jestem jeszcze śpiąca- zaprotestowała, ziewając mimowolnie, czym rozśmieszyła Walkera.

-Połóż się już. Inaczej będziesz jutro chodzić jak zombie- namawiał dalej, ale brunetka była nieugięta.

-Bo jak się w końcu spotkamy, zabiorę ci wszystkie słodycze- zagroził ciemnookiej.

-Dobra, wygrałeś. Ale i tak mówię ci, że nie jestem śpiąca.

-Oj nie jestem pewien- pokręcił rozbawiony głową.

- Dobranoc Ry.

-Dobranoc Lia.

Chłopak uśmiechał się jeszcze przez chwilę. Mimo że dziewczyna już od tak dawna nie mieszka w Bay City to mieli ze sobą świetny kontakt. Rozmawiali ze sobą codziennie po kilka godzin, przez co jego rodzina jak i przyjaciele uznali, że "coś jest na rzeczy", ale młodszy Walker jak i Swan nie przejmowali się tym. Ciemnooki nawet nie zauważył kiedy jego oczy powili zaczęły się zamykać a chwilę później udał się do magicznej krainy jednorożców.

***

-Jesteś spakowana kochanie?- spytała kobieta, mająca nie wiecej niż trzydzieści pięć lat.

-Tak, mamo. Spokojnie- Malia uspokajała rodzicielke.

-Wszystkie książki spakowałaś? A wzięłaś śniadanie? Napewno wiesz jak dojść do szkoły? Może jednak zadzwonić do Grace, by Ryan wraz z Markiem odprowadzili cię?- pytała, nie dając dojść do słowa córce.

-Mamo. Wyluzuj. Mam wrażenie, że przeżywasz to bardziej ode mnie- zaśmiała się- trafię sama do szkoły. Nie zadzwonię po Ryana, bo chcę mu zrobić niespodziankę.

-Może cię podwieźć? Najwyżej spóźnię się do pracy o parę minut, ale będę pewna, że bezpiecznie trafiła...

-Pa, mamo! Nie chcę się spóźnić. Kocham cię!-krzyknęła nastolatka, przerywając tym samym kobiecie.

-Pa, córcia!- odkrzyknęła, zanim Malia zdążyła zamknąć drzwi.

-Oby w tym mieście nie było jak w poprzednim- szepnęła do siebie kobieta, przypominając sobie przykre zdarzenia związane z jej córką.

W tym czasie Ryan wszedł wraz z Harris'em i Spyder'em do okropnej placówki zwanej szkołą.

-Mówię wam, coś się ze mną dzieje- odparł młodszy Walker, gestykulując.

-Nie mamy na to dowodów. Może to tylko zwykły zbieg okoliczności- odezwał się najniższy z przyjaciół.

-Chcecie dowodu? To patrzcie- powiedział a chwilę później skoncentrował się. Jego oczy zaświeciły się na niebiesko a automat, który stał niedaleko nich, zaczął wysypywać swoją zawartość. Ry spojrzał na przyjaciół, uśmiechając się zwycięsko.

-Niech mnie ziom!- krzyknął Harris

-Jesteś jak pilot do telewizora!- ucieszył się Spidey.

ExtremeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz