HARRY
-Nad czym myślisz? - mruczał mi do ucha szatyn.
Uśmiechałem się pod nosem, słysząc jego słowa. Wiadomo, że uwielbiałem bliskość ze strony Louisa, którą tak mało mi okazywał, gdy był sobą.
Mimo tego mnie rozpraszał.
Parę godzin siedziałem i zastanawiałem się, co mogę zrobić, żeby tylko mu pomóc.
Bo może i był dla mnie wspaniały, ale nie chciałem być egoistą w tej kwestii..Za każdym razem, gdy Louis stawał się tą tysiąc razy gorszą częścią siebie, podawaliśmy mu werbenę i zamykaliśmy w piwnicy.
Robiliśmy to dlatego, że wtedy wstępowała w niego jakaś siła. Zależało mu tylko na cierpieniu i cieszył się, gdy je widział. Robił wszystko, żeby zrobić krzywdę komukolwiek. Przestawało mu zależeć na całym świecie i po prostu oślepiała go chęć krzywdzenia innych.
Był gorszy niż normalnie, a naprawdę ciężko uwierzyć, że szatyn mógłby być jeszcze gorszy.
-Louis, proszę nie teraz - odsunąłem go lekko, gdy ten zjechał pocałunkami na moją szyję. - Robię coś bardzo ważnego, dobrze? - uśmiechnąłem się do niego lekko.
-Ale Ha..-
Louis wywrócił oczami i prychnął cicho pod nosem.
Jego wyraz twarzy zmienił się natychmiastowo, a ja wiedziałem, co się właśnie dzieje.Gdy tylko się zorientowałem, złapałem go rękami za głowę i skręciłem mu kark.
Odetchnąłem z ulgą, gdy chłopak stracił przytomność, a ja bez oporu i większych przeszkód mogłem zanieść go do piwnicy.-Znowu jest w piwnicy - oznajmiłem, przechodzącemu obok mnie Zaynowi.
Ten tylko jęknął cicho i wzruszył ramionami.-Wcale mnie to nie dziwi - wywrócił oczami. - Jest wkurwiający - podsumował. - Ostatnio przyprowadził do domu jakąś laskę, której zdarł połowę skóry z ręki. W ogóle nie użył na niej perswazji i ja musiałem sprzątać po nim ten burdel.
-Wiem, że jest ciężko - spuściłem głowę, czując narastający stres. - Cały czas szukam jakichś sposobów, żeby mu pomóc.. - złapałem się za kark.
-Chyba coś ci nie wycho.. -
W tej chwili, w mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka.
Skinąłem głową w tamtym kierunku i poszedłem otworzyć drzwi. Zmarszczyłem brwi, widząc kobietę, której nie znałem.
Miałem wrażenie, że gdzieś ją już widziałem, ale nie byłem pewien.-My.. - zacząłem niepewnie. - Właściwie to.. W jakiej sprawie pani przyszła?
-Już mnie nie pamiętasz - zaśmiała się pod nosem. - A syf kto po tobie sprzątał, jak zdjąłeś klątwę? - uniosła brew i już wtedy widziałem kim jest.
-O.mój.boże Tiffany! - uśmiechnąłem się szeroko i położyłem dłoń na ustach.
-Tak, tak - dotknęła mojego ramienia, żeby mnie przesunąć i wejść do środka. - Okej, do rzeczy. Wiem jak naprawić mózg Tomlinsona.
-Skąd ty..- uniosłem dłoń w pytającym geście.
-Jestem wiedźmą, wiem wszystko - puściła mi oczko. - Gdzie go macie?
-Obecnie grzecznie śpi w piwnicy - odpowiedział Malik z uśmiechem, przez co Tiffany spojrzała na niego z uniesionymi brwiami.
-Musicie go zabrać do Aqua cor tuum - poinformowała nas, prawie ignorując przy tym słowa mulata.
-Ooo nie - zaśmiał się kpiąco Zayn. - Nie ma mowy, że pójdę do tych wariatek. Nie w tym życiu.
-Zamknij się i słuchaj, co mam do powiedzenia - skarciła go, przez co jak zwykle nerwowy Malik, stanął przed nią i najprawdopodobniej coś by jej zrobił, gdyby Tiffany nie była czarownicą. Dziewczyna uniosła dłoń i automatycznie nie tylko mulat, ale i ja i Niall padliśmy na podłogę. - A więc.. - kontynuowała, gdy schowała dłoń do kieszeni. - Jedna z syren wygląda dokładnie tak, jak osoba bardzo mu bliska. Dziewczyna zmarła i myślę, że gdy Louis zobaczy jej twarz to wróci do swojej normalnej postaci.
Chciałem ją zapytać o kim ważnym mówi, jednak wyprzedził mnie Zayn, który również zadał Tiffany pytanie.
-Myślisz, że to będzie takie proste?
-Oczywiście, że nie - zakpiła. - Oczywiste jest to, że będziecie musieli siedzieć tam z nim przez kilka dni. No i dobrze by było, żeby był przywiązany do krzesła i.. jakby ktoś mówił mu coś o niej. Wiecie, żeby bardziej trafiać słowami w jego serce.
-Odpadam - powiedział od razu ciemnooki.
Spojrzałem na Nialla, licząc na jego pomoc. W tej samej chwili blondyn zniknął, a ja wywróciłem oczami.-Dobra - wzruszyłem ramionami. - To kiedy mam tam iść? - dodałem zrezygnowanym głosem.
***
-Przypominam.. - gwałtownie nabrałem powietrza do płuc. -.. że to wcale nie był mój pomysł.-Nie myślałam, że będziemy go tu nieśli nieprzytomnego - wywróciła oczami Tiffany.
Odetchnąłem, gdy w końcu mogłem odłożyć chłopaka na ziemię.
-Skoczę po krzesło, będę za sekundę - powiedziałem, zabrałem z domu krzesło i znów znalazłem się w Aqua cor tuum.Kiedy ciągle nieprzytomny Louis siedział już przywiązany łańcuchami do krzesła, Tiffany zaczęła rozmawiać z syrenami na temat pomocy z ich strony.
Nie wiem jakim argumentem udało jej się je przekonać, ale ostatecznie nimfa, o którą nam chodziło zbliżyła się do brzegu.Mnie osobiście nie przypominała nikogo i nie wiem kogo miała na myśli Tiffany, mówiąc, że wygląda jak jakaś zmarła znajoma Lou.
-Okej, to jest Heaven - przedstawiła. - I wygląda dokładnie tak samo jak...
To be continued...
__________________
Jutro będzie do "We are One Direction'', jak wrócę z Krakowa, bo jadę z rodzicami.
Także wszystko zależy od czasu, jakim będę dysponować.
Bardzo dziękuję każdej osobie, która przeczytała prolog i pierwszy rozdział do mojego nowego ff.
Wiele dla mnie znaczy wasza aktywność i chciałam wam za nią podziękować ❤️Życzę dobrej nocy!
Natalie xx!Sprawdzę jeszcze później, żeby się upewnić, że nie ma błędów!
CZYTASZ
[II/II] „Unite"• larry ✓
Fanfic🌹#252 w fanfiction 21.04.18🌹 #17 in mystery (Differences II) Czasem to co dzieli łączy. Jest to mocno paradoksalne stwierdzenie, jednak poparte przykładami. Louis i Harry. Dwa wampiry. Dwa światy. Na pierwszy rzut oka jedyne co widzimy to różnic...