one

413 47 36
                                    

Ericka

– Dlaczego mi nie pomożecie? – jęknęła Veronica walając się po okrągłym, niebieskim szkolnym stoliku.

– Bo to ty spóźniłaś się na matmę – zauważyła Victoria, konsumując swój kawałek pizzy.

– I powiedziałaś troszeczkę za dużo o biuście Cline – wymamrotałam, podpierając brodę ręką.

– Ale to prawda, że jej ogromne zderzaki urosły o dwa rozmiary, gdy Reese zaczął nauczać w tej szkole – mruknęła, podnosząc się.

Na szkolnej stołówce jak zwykle panował harmider. Szkolne kucharki siedziały na zapleczu plotkując o nauczycielach, zmianach w rodzinie i romansach w pracy.

Białe ściany tego jakże zbawiennego miejsca dodawały otuchy na kolejne lekcje ciężkiej pracy. Stoliki były rozmieszczone jak leci, nie zaważając na estetykę czy symetryczność. Każde miejsce było już stale przypisane do ucznia. Jednak nie było podziału na szkolne "fejmy" czy kujony, bardziej był podział na relacje z innymi uczniami. 

Rozglądnęłam się po pomieszczeniu próbując dostrzec Bena, który zawsze jadał razem z naszą trójką. Popatrzyłam w stronę drzwi wyczekując na ich otwarcie. Czekając jednak rozproszył mnie głos mojego przyjaciela - Jack'a.

Ten blady brunet z błyszczącymi zielonymi oczami to brat Victorii, i od niedawna chłopak Vee.* 

– Widzę, że humorek dopisuje prawda, Vee? – ironiczny uśmieszek wdarł się na jego twarz. Usiadł na miejscu Bena jakby wiedząc, że nie będzie go dziś na lunchu.

– Spipszaj** – mruknęła, niedbale machając ręką.

– To czemu księżniczka jest taka zła? – zapytał, wkładając sobie do ust frytkę.

– Cline kazała jej zrobić wypracowanie o bezpieczeństwie w internecie – odezwała się Vic***, popijając co każde słowo trochę soku pomarańczowego.

– To słabo – odezwał się Matt, którego nie spostrzegłam w pierwszej chwili.

– O Matt, nie zauważyłem cię – Jack przeciągnął się ziewając, aby potem móc spojrzeć na czarnowłosego.

– Taki był plan – mruknął, naciągając na swoje dłonie bluzę.

Od zawsze Matthew był dla nas tajemnicą. Czarnowłosy chłopak z bladą cerą i sentymentem do bluz, zwykle był uznawany jako uroczy chłopiec.

Niespodziewanie usłyszałam skrzypienie otwieranych drzwi. Instynktownie odwróciłam głowę w kierunku osoby, która uciszyła tę bandę zwierząt. Ujrzawszy w wejściu dyrektorkę ogarnęła mnie fala gorąca. Zawsze bałam się tej kobiety. Długie czarne włosy, upięte w idealnego koka oraz biała sukienka do kolan dodawały jej elegancji.

– Uwaga, uwaga! – zaczęła swoim spokojnym jednak surowym głosem. – Od jutra będzie funkcjonowało nowe zajęcie pozalekcyjne – zrobiła krótką przerwę. – Dokładniej kółko muzyczne. Wszystkie osoby zainteresowane, proszone są o wpisanie się na listę, znajdującą się na korytarzu obok pokoju nauczycielskiego – przelotnie przeskanowała uczniów, aby po chwili opuścić stołówkę.

***

Wychodziłam waśnie z Vee na dwór. Jak zwykle szkolna drużyna piłki nożnej trenowała na szkolnym boisku, a koszykarze bliżej ewakuacyjnego wyjścia szkoły. Słońce świeciło niemiłosiernie – co zdarza się rzadko – więc trzeba korzystać z tej pięknej pogody.

Zauważyłyśmy wolną ławkę, mającą idealny widok na ekipę piłki nożnej. Vee pociągnęła mnie w jej stronę, aby po chwili nasze tyłki mogły w spokoju spocząć na starej, drewnianej ławce.

– Wiesz z czym kojarzy mi się Matt? – zapytała, spoglądając na mnie.

Mruknęłam coś wskutek odpowiedzi.

– Z takim jedną rymowanką – zachichotała. – Jestem Matt, łowca szmat.

Wybuchłam śmiechem, jednak po chwili obróciłam się w przeciwną stronę boiska, aby wyciągnąć z plecaka telefon. Odpięłam zamek i już miałam go w ręce, gdy nagle poczułam uderzenie z tyłu głowy. Od razu złapałam się za bolące miejsce, odwracając się w stronę Vee, jednak kątem oka zauważyłam chłopaka, który wyglądał jakby dopiero co kopnął piłkę. Owa rzecz wylądowała po odbiciu obok moich nóg. Vee przybrała troskliwy wyraz twarzy.

– Może byś przeprosił? – grymas wtargnął na moją twarz.

– Taa, sorry. Oddasz mi moją piłkę? – zapytał zanudzonym głosem z nutką rozbawienia.

Wzięłam do ręki piłkę, i rzuciłam nią w blondyna. Wycelowałam prosto w czoło, chłopak lekko się zachwiał, jednak utrzymał się na nogach. Złapałam Vee za rękę, zgarnęłam plecak i pobiegłam targając blondynkę do szkoły.

xxxx

* Vee - zdrobnienie od imienia Veronica

** Spipszaj - powiedzonko wymyślone przez autorki, nie poprawiać w komentarzach xd

*** Vic - zdrobnienie od imienia Victoria

Jeśli się podoba to zostawcie gwiazdkę i komentarz, abyśmy wiedziały, że da się to czytać i może być kontynuowane.

Vieszag

Listen To My Heart | Marcus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz