47.

298 29 5
                                    

Kolejne dni mijały mi bardzo szybko, a dni przerodziły się w tygodnie. Stawałam się coraz bardziej nerwowa i miałam coraz mniej czasu na spotkania ze znajomymi. Wolałam posiedzieć w domu i się uczyć. Ostatni tydzień przed egzaminem chodziłam spięta i ciągle się denerwowałam, chociaż wiedziałam, że te egzaminy nie są wcale ważne i w sumie nic od nich nie zależy. Cały ostatni tydzień przed zakończeniem roku próbowałam się odstresować, spędzając czas z przyjaciółmi i Arminem.
Był właśnie czwartek, siódma czterdzieści, a ja właśnie się obudziłam. Już wiedziałam, że jestem spóźniona, choć ledwo otworzyłam oczy. Szybko wstałam i przeciągnęłam się.
- To będzie długi dzień- westchnęłam.
Poszłam się ubrać do łazienki, umyłam zęby, złapałam w rękę torebkę i wyszłam z domu. Nie miałam nawet czasu kupić sobie jedzenia po drodze.
Głodna i niewyspana, dotarłam do szkoły na kilka minut przed dzwonkiem. Od razu skierowałam się do szafki, by wziąć potrzebne lekcje.
- Hej, hej! Gdzie tak pędzisz?- odwróciłam się w stronę rozmówcy. Obok mnie stał uśmiechnięty od ucha do ucha Armin.
- Oh, cześć.- wydukałam i wysiliłam się na uśmiech.
- Coś nie tak?- zmartwił się.- Nie zauważyłaś mnie, chociaż wolałem.
- Wiesz, miałam ciężki poranek.- odparłam, poprawiając włosy.
- Właśnie wiem.- znów uśmiechnął się chłopak.- I jestem pewien, że nic po drodze nie zjadłaś, dlatego kupiłem ci to..
Poszperał chwilę w swoim plecaku, i wyciągnął papierową torebkę. W środku była drożdżówka.
- Skąd wiedziałeś, że nic nie jadłam?- spytałam nie ukrywając zaskoczenia.- I skąd wiedziałeś...
- Napisałem rano do ciebie wiadomość. Pytałem, czy masz czas po lekcjach, ale mi nie odpisałaś, a zawsze to robisz. Więc się domyśliłem, że jeszcze śpisz.- wytłumaczył mi.
Znalazłam w torebce telefon- faktycznie, kilka minut przed moją pobudką otrzymałam sms'a od Armina.
Z wdzięcznością wzięłam od niego bułkę i uściskałam go.
- Ratujesz mi życie- oznajmiłam wesoło.
Dotarliśmy pod moją szafkę. Szybko uporałam się z zeszytami, biorąc tylko te potrzebne. Akurat wtedy, gdy miałam zacząć jeść drożdżówkę zadzwonił dzwonek na lekcję.
Westchnęłam głęboko.
- No, nic- powiedziałam.- Jezu, jak mi się nie chce.
- Wytrzymaj, już jutro koniec roku..- pocieszył mnie chłopak.- A może dzisiaj Farazowski puści nam jakiś film? W końcu i tak skończyliśmy już książkę.
- Obyś miał rację.
Weszliśmy do klasy i ku mej uldze Farazowski odpalił projektor, puszczając nam jakiś historyczny film. Powiedział też, że chętnym może na końcu sali zrobić krótką powtórkę z historii przed jutrzejszym egzaminem. Nie myśląc za długo poszłam na koniec sali, i słuchałam tego, co nauczyciel miał nam do powiedzenia. Dzięki temu przypomniałam sobie mnóstwo informacji, które mogły mi się jutro przydać.
Rozległ się dźwięk dzwonka oznajmiającego przerwę. Westchnęłam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy do torby.
- Życzę wam wszystkim powodzenia jutro. Wiem, że sobie poradzicie, jesteście przecież bardzo inteligentni.- powiedział głośno pan Farazowski.- Życzę więc wam miłych i bezpiecznych wakacji, i widzimy się w przyszłym roku szkolnym.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękujemy.- rozległy się głosy kilku uczniów, do których dołączyłam.
Wyszliśmy z klasy. Wyjęłam z torebki drożdżówkę i zaczęłam jeść.
- Hej, idziemy gdzieś usiąść?- usłyszałam głos Armina.
- Pewnie- odparłam.- Gdzie chcesz? Nie masz nic przeciwko, by wyjść na dwór?
Chłopak się zaśmiał i pokręcił głową.
- Dla ciebie mogę poświecić swoje zdrowie psychiczne.
- Ohh, aleś ty słodki.- przewróciłam oczami.
Wyszliśmy na dziedziniec, a potem do ogrodu. Usiedliśmy na ławce, oparłam głowę o ramię Armina.
- Ten rok zleciał mi tak szybko..- powiedział, wyciągając konsolę.- Sam nawet nie wiem kiedy.
- Tak, mam tak samo..
Kątem oka patrzyłam, jak Armin odpala jakąś grę.
- Chcesz zagrać?- spytał, otwierając menu gry.
- Nie, dziękuję.- odparłam.- Co robisz na wakacje?
- Nie mam planów, pewnie zostanę w domu.
- Ja też. Najwyżej odwiedzę dziadka.- powiedziałam.
Siedzieliśmy tak do końca przerwy, a potem udaliśmy się do klasy.
(...)
Po lekcjach miałam wrócić od razu do domu, ale Armin zaproponował mi lemoniadę w kawiarni. Przez chwilę się wahałam, potem jednak przypomniałam sobie, że to Armin, i jeśli zaprasza mnie na lemoniadę zamiast iść do domu i grać, to znaczy że pewnie jest chory.
Usiedliśmy przy stoliku na dworze, zamówiliśmy, i rozmawialiśmy.
Głosu Armina mogłabym słuchać godzinami. Nawet jeśli opowiadał o jakiejś grze która mnie nie interesuje, nawet jeśli przynudza.
- Myślisz, że między tą dziewczyną a Kastielem coś będzie?- spytał mnie, gdy zaczęliśmy temat naszej klasy.
- Priyą?- spytałam, mając na myśli nową uczennicę naszej klasy.
Pokręcił głową.
- Nie, mówię o tej w podartych dżinsach, z charakterystyczną fryzurą... Nie kojarzysz? Przyczepiła się do Kastiela zaraz po koncercie.- wytłumaczył.
Zastanowiłam się przez chwilę.
- Nie, w ogóle nie wiem o kim mówisz.
- Ciągle przychodzi do liceum i wracają razem.- powiedział znudzonym tonem.- Serio? TY nie znasz najnowszych plotek?
- A od kiedy ty interesujesz się plotkami?- zaśmiałam się.
- Z kim się zadajesz, takim się stajesz, czyż nie?- uśmiechnął się zwycięsko. Przewróciłam oczami.
Pani kelnerka przyniosła nam lemoniady i zaproponowała ciastko. Ja podziękowałam, ale Armin sobie nie odmówił i z wielkim uśmiechem wziął od ładnej kelnerki ciasteczko. Po chwili dziewczyna odeszła do innego stolika, by przyjąć kolejne zamówienie.
- Robisz coś na weekend?- rzucił chłopak, wgryzając się w ciastko. Gdy przełknął, uśmiechnął się jak małe dziecko i zamknął oczy, rozkoszując się w słodyczy.
Lekko uśmiechnęłam się na ten widok. Założyłam kosmyk włosów za ucho i upiłam łyk lemoniady.
- Raczej nie.
- Jest premiera filmu mojego ulubionego reżysera. Musisz ze mną pójść!
- Pewnie, czemu nie?- odparłam.
Dopiliśmy zamówione napoje i wyszliśmy z kawiarni.
- Odprowadzić cię na przystanek czy pod dom?- spytał Armin, gdy przechodziliśmy obok przystanku autobusowego.
- Nie musisz mnie odprowadzać, nie jestem dzieckiem.- przewróciłam oczami.
- Oj, no weź, chcę cię jeszcze trochę pomęczyć!- uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.- Pozwolisz więc, bym odprowadził cię pod dom?
- Ależ oczywiście.- potargałam mu włosy. Zmarszczył brwi i uśmiechnął się, a potem poszliśmy.

~~~~
No hej!
Wiem, że była długa przerwa. Długa, bo ponad dwa tygodnie.
Dużo się u mnie zmieniło, między innymi musiałam zająć się koniem mojej znajomej, pobiłam też rekord skoku na nim <ok.130cm>, wyjechałam też na obóz, straciłam przyjaciółkę...
Także, jak sami widzicie, moje zycie jest bardzo niesamowite.
Mimo, że bardzo mi przykro że nie było rozdziału tak długo, nie obiecuję że będą częściej.
Przygotowuję się na (prawdopodobnie) najgorszy rok w życiu, najcięższy, w którym będę miała najmniej czasu na cokolwiek.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
I zbliżamy się do końca, kochani.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz