Rozdział XXXVIII

162 15 1
                                    

- Ohira, chodź tu na chwilę!

Wyrwany z myśli czerwonowłosy spojrzał nieco zaskoczony na Nakane. Niby byli z tej samej drużyny, a czarnowłosy był jej kapitanem, ale mimo to, dosyć rzadko ze sobą rozmawiali. Na ogół oboje starali się w ogóle do siebie nie odzywać, podobnie sytuacja miała się z innymi członkami Ciemności. W końcu Ohira został sprowadzony do tej drużyny jedynie z powodu Kageyamy, na początku nie czuł potrzeby by nawiązać jakiekolwiek relacje z drużyną.

Ohira nie odzywając się ani słowem ruszył w kierunku kapitana, domyślając się o co może mu chodzić. Nakane razem z nim odsunął się nieco od pozostałych zawodników, którzy próbowali się zregenerować po pierwszej połowie gry przeciwko Raimonowi oraz piekle jakie urządził im Kageyama i jego nowy zespół.

Czarnowłosy skrzywił się lekko, czując nagły ból w kolanie, ale zaraz się opanował, żeby żaden z graczy tego nie zauważył. Nie uszło to jednak uwadze Ohiry. Podejrzewał, że Nakane nie chce jeszcze bardziej martwić pozostałych zawodników.

- Posłuchaj, mam do ciebie prośbę.- czarnowłosy musiał się dosyć długo zastanawiać, zanim zdecydował się odezwać do Ohiry.- Nie możemy przegrać tego meczu w taki sposób, musimy coś zrobić, wciąż mamy szansę, żeby nadrobić ten wynik.

- Naprawdę w to wierzysz?- mruknął Ohira, zerkając na pozostałych zawodników.- Wątpię, by byli w stanie wbić choćby jedną bramkę, zwłaszcza, że nasz bramkarz jest ranny, nie mamy nikogo na zmianę, a jeden z napastników nie może grać. Zresztą pozostali są w tylko niewiele lepszym stanie. Jak niby mamy to wygrać?

Nakane odetchnął z ulgą, słysząc jak czerwonowłosy używa określeń "my" i "nasz". Przynajmniej miał pewność, że się nie pomylił i może liczyć na pomoc chłopaka w swoim planie.

- Może nie wygramy, ale chociaż spróbujmy. Chciałbym, żebyś z całej pary ruszył do ataku. Zaraz po rozpoczęciu gry nie zwracaj uwagi na nikogo i po prostu zdobądź tę jedną bramkę. Ja w razie czego będę ubezpieczał bramkę, ale ty musisz trafić tego pierwszego gola. Potem powiem ci co dalej, najważniejsze, żeby pozostali zobaczyli, że damy radę.

Czerwonowłosy zastanowił się chwilę. Przede wszystkim problem stanowił fakt, że miał małe szanse przebić się w pojedynkę przez wszystkich zawodników Raimona, a przede wszystkim przez Kyoko. Z resztą jeszcze sobie jakoś poradzi, mimo ewentualnych postępów jakie zrobili, ale z brunetką wątpił by mógł sobie poradzić. Próbował ostatnio i nic to nie dało, a wtedy, można powiedzieć, że zależało od tego wszystko. Całe szczęście, udało mu się uniknąć późniejszych konsekwencji.

Ale był jeszcze jeden problem.

- Sądzisz, że coś takiego im pomoże? Jak sam rzucę się do ataku i bez niczyjej pomocy strzelę bramkę? Według mnie, będzie jeszcze gorzej niż jest teraz.

- W takim razie spróbuj wymyślić coś lepszego.- warknął Nakane, jednak czerwonowłosy nie miał mu tego za złe. Nic dziwnego, że kapitan był taki drażliwy w sytuacji, w jakiej znalazła się jego drużyna.

Ale Ohira już miał pomysł, który miał jakieś szanse odnieść sukces. Zanim jednak zdążył o tym opowiedzieć czarnowłosemu, rozległ się gwizdek, oznajmiający, że gra zostanie za chwilę wznowiona.

~~~

- To jakaś masakra...- mruknęła do siebie Kyoko, wracając na swoją pozycję.

Nie miała bladego pojęcia, co takiego mogło się stać zawodnikom Ciemności, ani czemu Kageyama zabronił im wziąć udziału w tym meczu, ale niebieskooka czuła się okropnie z myślą, że wygrywają jedynie z powodu słabości Ciemności. Miała wrażeniem, że nawet gdyby nic nie umieli i tak by wygrali, mimo że miała świadomość jakie ogromne postępy poczynił Raimon, by grać na tak wysokim poziomie. A jednak, nie potrafiła wyzbyć się uczucia, mówiącego, że nie ma prawa cieszyć się ani jednej bramki trafionej tego dnia.

Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz