004: Zmiany

930 48 0
                                    

Straciłam Harry’ego, ale znowu zyskałam przyjaźń Perrie. Wiele to dla mnie znaczy, zważając na wydarzenia, które ostatnio miały miejsce.

Podeszłam do okna i westchnęłam. Za godzinę byłam umówiona w sprawie mojego nowego mieszkania. W końcu musiałam sobie coś załatwić, żeby nie siedzieć cały czas w tym hotelu.

Na podwórku ujrzałam znajomą mi parę, jednak z tej odległości nie byłam  w stanie sprecyzować, kim oni byli. Postanowiłam, że to sprawdzę i odeszłam od okna.

Zdjęłam z siebie piżamę i przebrałam się  w czarne rurki oraz szarą bluzeczkę z ćwiekami na ramionach. Włosy spięłam w nagannego koka, a na stopy założyłam ciemne szpilki. Z komody wzięłam swoją torebkę i wyszłam z pokoju, schodząc na dół.

Recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie ciepło i schowała mój klucz, który przedtem jej zwróciłam.  Następnie wyszłam z holu i stanęłam na świeżym powietrzu. Zaciągnęłam się nim i ruszyłam do przodu, gdzie stała para. Im bliżej byłam, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, iż była to Perrie i Zayn.

Kiedy dziewczyna mnie ujrzała, na jej ustach zawitał promienny uśmiech. Podeszła do mnie i przytuliła się na powitanie, jak to kiedyś miałyśmy w zwyczaju. Mulat trzymał dystans i tylko machnął ręką w moją stronę, co przyjęłam z wesołą miną.

- Chciałam dowiedzieć się, jak się trzymasz? – zwróciła się do mnie blondynka.

Spojrzałam na nią ze zdziwieniem, po czym przeniosłam wzrok na Malika. Chłopak robił coś na swoim telefonie, jednak mogłam przysiąc, że przysłuchuje się naszej rozmowie.

- Idę właśnie obejrzeć mieszkanie. – odpowiedziałam – Nie mogę wiecznie mieszkać w hotelu. – dodałam.

Edwards z mulatem wymienili spojrzenia. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie wyjdę żywa z tej rozmowy.

- Zamieszkaj ze mną. – zaproponowała – Mam wynajęty apartament dwie ulice dalej. Blisko do centrum, niedaleko jest świetny klub…

- Perrie, doceniam to, co chcesz dla mnie zrobić, ale nie będę się narzucać. – odparłam.

Byłam jej wdzięczna za to, iż zaproponowała wspólne mieszkanie, ale ona miała chłopaka, który często u niej przebywał. A co za tym idzie? Równie częste wizyty całego zespołu Zayna (oraz jej). Jeszcze gdybym zamieszkała z nią, nie czułaby się komfortowo we własnym mieszkaniu. Przecież, kiedy jest się w związku, ma się pewne potrzeby…

- Uważam, że to dobry pomysł. – odezwał się Malik.

Zauważyłam, że schował swój telefon do kieszeni i nie udawał, iż słucha. Naprawdę to robił. Pezz powinna dziękować Bogu za tak wspaniałego chłopaka.

- Ty potrzebujesz wsparcia, a Perrie osoby, która by ograniczała jej dziwne pomysły – przy ostatnich słowach posłał swojej dziewczynie dziwne spojrzenie, co wywołało na moich ustach uśmiech.

- Raczej przyjaciółki, która by popierała jej wspaniałe idee starając się, dodać im szczypty ryzyka. – odgryzła się mulatowi, który wywrócił oczami.

Wspaniała para. Szkoda, że ja nie potrafię być w stałym związku. Chociaż teraz i tak nie szukam miłości.

- To jak? – nalegała niebieskooka. Potrafiła dostawać to, czego chciała.

- Dobra, ale robię to tylko dlatego, żeby Zayn było ciebie spokojniejszy. – uśmiechnęłam się do chłopaka. Po chwili przeniosłam swój wzrok na uradowaną Perrie. Dziewczyna była ubrana w czarną spódnicę, z przodu krótszą, z tyłu dłuższą,  balerinki oraz białą bluzkę z kwiatami na środku. Jej głowę zdobiły piękne, sięgające jej do ramion, blond włosy, zakręcone poprzednio na lokówce.

More than friend // N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz