- Musisz to wypić, Cher. - Niall podał mi czerwony kubek, który od razu przechwyciłam i powąchałam jego zawartość. Pachniało cytryną i czymś jeszcze.
Upiłam łyk i rozpoznałam w nim lekarstwo, które daje się chorym na grypę. Takie rozgrzewające. Smak nie był najgorszy, jednak i tak nie miałam ochoty wypić go do końca.
Spojrzałam błagalnie na farbowanego blondyna.
- Od czterech dni faszerujecie mnie z Perrie jakimiś dziwnymi tabletkami. - zaczęłam, nie spuszczając z niego wzroku - Nie pozwalacie mi wychodzić na zewnątrz, przez co czuję się jakbym była więźniem... - kontynuowałam - Już nie wspomnę o tym, że jestem zdrowa. Zdrowa, Niall. Zdro-wa.
Chłopak przesiadł się z fotela i zajął miejsce przede mną. Ja natomiast siedziałam na łóżku owinięta w kołdrę z włosami spiętymi w koka, bez makijażu, w białej bokserce i różowych spodniach w kratę od pidżamy.
Wpatrywał się we mnie swoimi nieziemsko-niebieskimi tęczówkami. Utonęłam w jego cudownym spojrzeniu, za co się nienawidziłam z całego swojego serca.
- A może chciałem mieć cię przez te kilka dni tylko dla siebie? - uniósł swoje brwi ku górze.
- To słodkie, Nialler - szepnęłam łapiąc go za dłoń, którą trzymał na moim kolanie.
Siedziałam "po turecku", więc pochyliłam się do przodu i złożyłam na jego ustach pocałunek. Chłopak go pogłębił i złapał mnie za łokcie, aby po chwili przyciągnąć do siebie. W rezultacie spadliśmy z mojego łóżka: ja wylądowałam w połowie na dywanie, w połowie na Niallu, a on niestety całym swoim ciałem spoczął na twardych panelach.Zaczęłam chichotać, chowając głowę w jego szyi. Irlandczyk też zaczął się śmiać.
- Wyjdźmy na miasto. - bardziej postanowiłam niż zaproponowałam, jak to miałam w zamiarze.
Dopiero po kilku sekundach odważyłam się spojrzeć w oczy chłopaka. Iskierki tańczyły w jego tęczówkach niczym Michael Jackson w swoich klipach. Wiem, głupie porównanie..
- Nie odpuścisz, prawda? - uśmiechnął się do mnie. W tym uśmiechu dało się od razu zakochać.
Pokiwałam głową na znak zgody.
- Może przejdziemy się do chłopaków? - zaproponował blondyn - Są teraz w studio, w centrum.
- Nagrywacie? - zdziwiłam się.
- No wiesz... - na te dwa słowa, podniosłam się na łokciach i spojrzałam w oczy chłopaka. Ujrzałam w nich pewne wahanie.
Czy on bał się powiedzieć mi prawdę? W końcu, nie zabiłabym go za to, że chcą normalnie żyć. Harry umarł, a życie toczy się dalej.
- Przecież to normalne, Niall. - uśmiechnęłam się do niego - Nie możemy wiecznie żyć przeszłością. Trzeba iść do przodu.
Sama chciałam to zrobić. Chciałam poskładać swoje życie do kupy i zacząć coś nowego. Coś całkowicie innego i niepowtarzalnego.
- Przebierz się. Za piętnaście minut wychodzimy. - szepnął z wesołą miną mój chłopak.
Tak niewiele wystarczyło, aby Horan mnie uszczęśliwił. Momentalnie rzuciłam mu się na szyję i wbiłam się w jego wargi.
- Jesteś najlepszy. - szepnęłam mu w usta i ponowiłam pocałunek.
*
CZYTASZ
More than friend // N.H.
Fanfiction- Dziękuję, Harry, że pozwoliłeś mi zrozumieć, iż kocham tę oto wspaniałą dziewczynę. - powiedziałem, patrząc na niego. Styles ukłonił się tylko, a Cher zachichotała - Cher - zwróciłem się do niej - sprawiłaś, że każdy mój dzień stawał się o wiele l...