013: Czerwień - odcień złości i miłości

815 44 0
                                    

Jestem w stu procentach winna. To ja ponoszę odpowiedzialność za opublikowanie tego listu w sieci, mając pośrednika, ale jednak.

Spojrzałam ponownie na chłopców, po czym wybuchnęłam śmiechem. Nie wiem, skąd u mnie takie zachowanie, jednak sekundę później opamiętałam się i przybrałam w miarę normalny wyraz twarzy.

Louis przyglądał mi się uważnie, analizując choćby najmniejszy mój ruch.

Liam podrapał się po skroniach, nie przestając mi się przyglądać.

Zayn opadł bezwładnie na krzesło i także, uwaga, nie przestawał się we mnie wpatrywać.

Niall, natomiast siedział jak wryty i już po raz kolejny czytał list od Harry’ego.

- Cher, powiesz coś? – zagadnął cicho Liam – Jeśli to ty, spoko, przecież cię nie zabijemy.

Prychnęłam.

- Mów za siebie, bo ja nie ufam Louisowi. – wskazałam na szatyna, który opierał się zdezorientowany o framugę – No, co? Już raz chciał mnie zamordować. Myślisz, że teraz by tak łatwo odpuścił?

Payne wywrócił oczami, jednak zrobił krok ku mnie i jego ramiona zacisnęły się wokół moich. Poczułam, charakterystyczne dla jego osoby, perfumy i bez zbędnych ceregieli, wtuliłam się w chłopaka.

Tak wiele czasu minęło odkąd byłam przez niego przytulana. Wydawać by się mogło, iż minęła wieczność, a to zaledwie kilka miesięcy.

Kiedy ciemny blondyn odsunął się ode mnie, napotkałam zdziwione spojrzenia wokalistów.

- Ale, że co? – zapytał niepewnie Niall, który najwidoczniej dopiero teraz wyrwał się ze swojego transu – Że niby to twoja robota? – zwrócił się do mnie mój chłopak.

Skinęłam mu niepewnie głową, mając gdzieś reakcję Tomlinsona i jego chęci do pozbawienia mnie życia. Skoro Liam domyślił się tego po niespełna jednym moim geście, więc dlaczego nie miałby stanąć, ewentualnie, w mojej obronie, jeśli Louis chciałby mnie zaatakować? Boże, Cher, Tommo nie jest jakimś cholernym wampirem! To zwykły chłopak. ZWY-KŁY (pomijając fakt, iż sławny, no i oczywiście bóg wielu dziewczyn na świecie), żaden potwór.

Lou podszedł do mnie i przyciągnął do siebie, pozwalając sobie mnie objąć i przytulić do swojej piersi. Byłam tak zaskoczona tym gestem, że aż do oczu napłynęły mi łzy. Louis Tomlinson, pierwszy raz od wielu tygodni, przytulił mnie, tak jak miał w zwyczaju robić to kiedyś.

- Dziękuję – szepnął mi do ucha tak, że tylko ja byłam w stanie to usłyszeć.

Odsunęłam się od niego i przyszła pora na uścisk Zayna, który także nic sobie nie robił z tego, iż byłam dziewczyną jego kumpla, który na dodatek, siedział sobie obok i bacznie mnie obserwował.

Jednak, kiedy zostałam „uwolniona” od uścisków chłopców, Niall posłał mi cień uśmiechu. Nie był to uśmiech prawdziwy, lecz udawany. Taki, jakiego Horan nigdy w życiu by nie użył, choćby rozmawiał ze swoim największym wrogiem.

Blondyn wyszedł bez słowa z kuchni. Nie minęło kilka sekund, a usłyszałam charakterystyczne trzaśnięcie drzwiami wyjściowymi.

Nic z tego nie rozumiałam. Louis, Zayn i Liam cieszyli się z mojego drobnego czynu, a Horan był wręcz.. zawiedziony? smutny?

- Ehm – spojrzałam na Payne’a z wyczekiwaniem -, powinnam już chyba iść.

Omiotłam jeszcze pomieszczenie spojrzeniem i skierowałam się do drzwi. Jednak szybko zostałam odwleczona od tego pomysłu, gdyż dwóch chłopaków zastąpiło mi drogę. Liam mnie wyminął i wybiegł z domu. Natomiast Malik i Tommo wymienili ze sobą spojrzenia.

More than friend // N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz