018 How to be a fucking boy without feelings: step 1

634 38 3
                                    

– Co do cholery!? – W salonie rozbrzmiał zdezorientowany głos Louis’a.

Wstałam z sofy i skierowałam się do przedpokoju, gdzie wpadało chłodne, wieczorne powietrze. Tomlinson stał jak wryty i wpatrywał się bezceremonialnie w postać za drzwiami. Podążyłam, podobnie jak reszta osób, za jego spojrzeniem i zamarłam. Przed nami stał wysoki brunet, którego włosy były nagannie ‘ułożone’ w chaos. Jego zielone, przeszywające tęczówki przechodziły po każdym z nas, a kąciki ust wykrzywiły się ku górze.

Jakim cudem on tutaj był?! Dlaczego… co… Jakim cudem on tutaj był!? Przecież nie żyje. Umarł. Zginął w wypadku samochodowym. Napisał listy. Byłam na jego pogrzebie. Patrzyłam jak trumna z JEGO ciałem zsuwana była do wielkiej dziury. Widziałam na własne oczy, że ludzie z ostatniej posługi zakopywali TĘ samą trumnę, w której był ON. Nieżywy ON. Byłam w szpitalu, zaraz po JEGO wypadku. Lekarz nam powiedział, że nie ON nie przeżył operacji – wykrwawił się. Wszystko było przeze mnie dokładnie zapamiętane, mimo, iż bardzo chciałam o tym zapomnieć. JAKIM CUDEM, ja się pytam, ON TUTAJ BYŁ I STAŁ PRZED NAMI?!

Następnym, co pamiętałam był ból w okolicach ud i ramion.

Otworzyłam oczy, jednak światło lampy od razu mnie poraziło i nie byłam w stanie pozostać przy takiej pozycji. Po ciężkich próbach, podniosłam powieki ku górze i moim oczom ukazał się mój pokój, ale dziwnie nieznajomy. Wyglądał całkowicie inaczej niż ten w apartamencie Perrie. Ściany były fioletowe, a meble białe. Puchowy, beżowy dywan leżał pod łóżkiem, a na suficie wisiał ozdobny żyrandol. Naprzeciwko łóżka znajdowała się wielka szafa, obok której stało biurko z laptopem, a nad nim, na ścianie wisiało mnóstwo zdjęć.

– Cher? Wstałaś już? – Usłyszałam pytanie rozlegające się po całej mojej głowie. Przecież to nie był mój pokój.

Drzwi się uchyliły, a w następnej sekundzie widziałam uśmiechniętą twarz lokowatego chłopaka. Wszedł do pokoju z kubkiem, najprawdopodobniej herbaty, i postawił ją na szafce nocnej, przy łóżku. Po czym sam zajął miejsce u jego rogu.

– Jak się spało? – Zdziwiło mnie jego pytanie. Przecież on nie żył!

– Um, dobrze? – Bardziej zapytał niżeli stwierdziłam – Co ty tutaj robisz?

Harry zaśmiał się dźwięcznie, ale widząc dezorientację w moich oczach, spoważniał.

– Naprawdę nie wiesz? – Zdziwił się. Pokiwałam przecząco głową. – Przyjechałem z chłopakami do ciebie, w odwiedziny. Właściwie, to sama nas zaprosiłaś. Na swój ślub. Jutro wychodzisz za mąż, Cher.

Co?! Ja?! Ślub?! Z kim, do cholery!?

– Craig jest wielkim szczęściarzem, że będzie miał cię tylko dla siebie, Cher-Bear. – Uśmiechnął się Styles.

Wpatrywałam się w przestrzeń, nie wiedząc, co mam powiedzieć.

Czyli to wszystko, co przeżyłam, było tylko moim snem? Wymysłem mojej wyobraźni? Ja… cieszyłam się, że Harry jednak, w rzeczywistości, żył, ale nie sądziłam, że jestem zaręczona, z Craig’iem. Boże, a co z Niall’em? Przecież ja go kochałam! Lecz to był sen. Kochałam go we śnie.

– Przygotuj się, bo dziewczyny szykują dla ciebie zajebisty wieczór panieński. – Chłopak wstał z łóżka i skierował się do wyjścia z pokoju.

– Harry? – Zagadnęłam, kiedy był już prawie za nimi. Odwrócił się do mnie. – Ty żyj… To naprawdę ty.

Brunet uśmiechnął się ciepło.

– To ja, Cher. Bez zmian od dziewiętnastu lat.

Po tych słowach wyszedł.

Zostałam sama ze swoimi myślami. W moim śnie, Harry nie żył. Zginął w wypadku samochodowym. Umarł, a ja byłam świadkiem tego wszystkiego na pogrzebie, kilka dni później. Dostałam listy od niego; Louis mnie nienawidził; miałam chłopaka i to wszystko było takie…

More than friend // N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz