020: Coraz więcej tajemnic..

772 38 0
                                    

- Nie, Garret, moje lewo. MOJE!

Danielle stała nad blondynem i instruowała go, gdzie powiesić lampiony. Jeszcze raptem trzy dni dzieliły naszą parę od tego wielkiego wydarzenia, aż nie wiem, jak szybko to zleciało. Jeszcze niedawno pamiętałam, jak Liam oświadczał się Dani, przyjęcie zaręczynowe.. Chociaż nie, to jakoś chcę wymazać z pamięci. Najlepiej by było, gdyby wszystko: począwszy od śmierci Harry’ego, a skończywszy na jego zmartwychwstaniu zostało zaćmione, aby zniknęło. Najgorszy okres w moim życiu. Wyłączając z tego oczywiście, przyjaźń z Perrie, Eleanor, Danielle oraz uczucie, jakie powstało między mną, a Niall’em.

- Ugh, może po prostu powieś to tam, gdzie ty uważasz za stosowne. – Westchnęła zrezygnowana brunetka i podeszła do nieszczęsnego Stanley’a, aby teraz jemu pokazać, w jaki sposób przyozdabiać stoliki.

Razem z Eleanor, dekorowałyśmy krzesła, na których mieli zasiąść goście. Całe to wydarzenie miało mieć miejsce w wielkim ogrodzie, wynajętym dla pary młodej. Oczywistym było, iż miejsce wybierała Danielle. Ta dziewczyna potrafi zadziwiać.

Ogród był położony na obrzeżach miasta, jednak było dobrze z niego widać panoramę Londynu. Wyglądał jak z bajki, a jeszcze, gdy był przygotowywany do ślubu, to lepszego widoku nikt nigdy nie mógłby sobie wyobrazić. Wielka brama była zamykana, także nieproszonych gości z pewnością byśmy nie spotkali, a co za tym idzie, brak dziennikarzy. Liam ceni sobie prywatność, a jeśli już chodzi o ślub z Dani, to przesadnie jest na to nastawiony. W promieniu kilku kilometrów nikt nie mieszka, więc okolica raczej nie będzie miała nic przeciwko ewentualnym (a na pewno się pojawią) wrzaskom i głośnej muzyce. W razie deszczu, chociaż i tak w tym dniu nie był on zapowiadany, jednak londyńska pogoda potrafi płatać figle – Liam zarządził, iż postawią wielki, beżowy namiot. Danielle szybko mu wyrzuciła z głowy perspektywę ulewy, więc jak na razie, stoi tylko szkielet schronienia przed deszczem.

Na posesji ogrodu, znajdowała się także olbrzymich wielkości willa, prawdopodobnie jakiś zabytek, czy coś w ten deseń, którą Liam bardzo, ale to bardzo starannie obejrzał od piwnicy do samego strychu. Perfekcjonista! Dookoła białej budowli znajdował się strumień, wokół którego leżały ozdobne kamienie i rośliny. Po lewej stronie, nad niewielkim jeziorkiem, stała wierzba, której gałęzie topiły się w przezroczystej wodzie. Dwie ławeczki postawione obok dodawały temu miejscu szczypty magii, a huśtawki paręnaście metrów dalej – wspomnień każdego człowieka z dzieciństwa. W tym miejscu miała odbyć się sama ceremonia ślubna, gdyż Louis stwierdził (tak, właśnie on odwiódł parę młodą od pomysłu, aby to po przeciwnej stronie się odbył ślub), iż jest to miejsce najodpowiedniejsze. Użył też argumentu, który chyba przeważył najbardziej na podjęcie tej decyzji. Otóż, stwierdził, że jeśli tutaj, po lewej stronie, przy jeziorze, będzie uczta weselna, wielu zaproszonych utopi się pod wpływem alkoholu w niczym nieświadomym jeziorze. Danielle wyśmiała szatyna, jednak to Liam stanął po stronie Tomlinson’a.

Właśnie po tej stronie, wraz z Eleanor kończyłyśmy dekorować krzesła. Spędziłyśmy w tam grubo ponad pięć godzin, zanim Danielle ogłosiła, iż właśnie tak wyobrażała sobie to miejsce. Ponad sto jasnobrązowych krzeseł było owiniętych tkaniną o delikatnym odcieniu czerwieni; nie za mdłym, nie za mocnym. W dwóch kolumnach po kilka rządków. Na początku i na końcu stały olbrzymie wazony z kremowymi różami, a między kolumnami, rozwinięty był biały dywan. Już widziałam, Danielle idącą ze swoim ojcem pośród westchnień zachwytu i oczami pełnymi zazdrości ze strony swoich kuzynek. Liam’a, stojącego przy łuku owiniętego czerwono-białymi różami, w garniturze. Coś wyjątkowego!

Eleanor była tak przejęta, że prawie zapomniała o tym, iż jest w ciąży. Prawie, gdyż Louis (który, na szczęście został wysłany przez Calder do sklepu, aby zakupić sobie garnitur, wraz z resztą chłopaków, poza Liam’em, bo ten pilnował, aby Dani nie rozwaliła organizatorów ślubu) wydzwaniał do niej co kilkanaście minut i pytał o samopoczucie. W końcu przejęłam telefon od przyjaciółki i powiedziałam Tomlinson’owi, iż przesadza i właśnie w tamtym momencie oznajmiłam mu, że Eleanor wyłącza telefon i nie ma zamiaru go włączać dopóki tego nie zachce. Potem dzwonił dwa razy do mnie, do Danielle i Liam’a, jednak ci byli zbyt zajęci, aby mu odpowiadać na tak głupie pytania, a ja po prostu zlekceważyłam jego połączenia.

More than friend // N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz