- Cher, czego ty nadal szukasz? – Eleanor stanęła w progu i przyjrzała mi się uważnie.
Stałam w swoim pokoju, w apartamencie, który dzieliłam, z Perrie, i szukałam swoich kremowych szpilek z malutkimi kokardkami, które idealnie pasowałyby do mojej (równie zbliżonego odcienia) sukienki, którą miałam założyć już następnego dnia na ceremonię ślubną Liam’a i Danielle.
Okręciłam się wokół własnej osi i wtedy napotkałam parę butów, których tak intensywnie poszukiwałam. Podeszłam do tego miejsca i chwyciłam kremowe ‘zawiniątka’, po czym włożyłam je do swojej sportowej torby, leżącej obok nóg Calder. Dziewczyna wyglądała naprawdę kwitnąco; falowane włosy spuszczone na ramiona, rumieńce na twarzy oraz popielata bluza, zgaduję, że Louis’a, wraz z białym podkoszulkiem i czarnymi spodniami wyglądały idealnie.
- Co tam u naszej małej kruszynki? – Wskazałam głową na jej brzuch, uśmiechając się ciepło.
Eleanor rozpromieniała. Ona wręcz uwielbiała gdybać na temat wyglądu jej dziecka.
- Dzisiaj już mniej kopiemy, prawda, Lauren? – Pogłaskała się po brzuchu, mówiąc słodkim głosikiem – Mam przeczucie, że to będzie dziewczynka, Cher.
- Dlaczego Lauren*? – Zapytałam spoglądając na dziewczynę.
- Um, nie wiem. – Wzruszyła ramionami – Po prostu podoba mi się i tyle.
- A jeśli będzie chłopiec?
- Puk, puk. – Przerwał nam Louis, który stanął za Eleanor i objął ją, czule całując w policzek – Jak tam? Gotowe?
- Oczywiście. – Uśmiechnęłam się do szatyna, a ten odwzajemnił mój gest. Tak trudno w to uwierzyć, że jeszcze parę miesięcy temu, tak bardzo mnie nienawidził.
Wyszliśmy z apartamentu i skierowaliśmy się do samochodu Tomlinson’a. Chłopak wrzucił na tylne siedzenie moją torbę (co nie, że dziwne, iż ją zniósł na dół?).
- Lou, mógłbyś podrzucić moją torbę do pokoju Niall’a? – Szatyn spojrzał na mnie zaskoczony – Przejdę się i od razu zahaczę o nowy dom Liam’a i Danielle. Trzeba dopilnować detali.
- Okej. – Odparł dość podejrzliwie, a kiedy się obróciłam i zaczęłam zmierzać w lewo, usłyszałam jeszcze za sobą – Cher, wszystko dobrze?
- A dlaczego miałoby być źle? – Uśmiechnęłam się do Louis’a – Do zobaczenia później.
*
Idąc londyńskimi ulicami możesz sobie nie wyobrażać jak wiele radości mogłoby dać drugiemu człowiekowi jedno skinienie głowy, uśmiech, spojrzenie bądź słowo. Drobny gest, a tyle radości. Każdy człowiek potrzebuje bliskości drugiego, jednak nie każdemu jest dane tego skonsumować. Badziewny dobór słów.
Mam na myśli moich fanów. Z każdym krokiem, czuję się coraz bardziej pewnie, a przerwa, jaką sobie zrobiłam po ‘ostatnich wydarzeniach’ (wyssanych z palca, można też tak powiedzieć), trochę mnie oddaliła od moich Brats. Zrobiłam sobie mnóstwo pamiątkowych zdjęć z fanami, porozmawiałam z nimi i złożyłam kilka autografów. Nikt nie pytał mnie o Harry’ego. Jedna dziewczyna życzyła mi szczęścia z Niall’em, a nawet poprosiła, bym złożyła życzenia Liam’owi i Dani z okazji ich ślubu. Urocze.
Szłam powolnym krokiem, z kawą w kartonowym kubeczku i podziwiałam okolicę. Tak dawno nie byłam na spacerze, że prawie zapomniałam jak to jest być przez chwilę samym. Nie, żeby kogoś towarzystwo mi przeszkadzało. Chociaż tak. Styles’a nadal nie trawię.

CZYTASZ
More than friend // N.H.
Fanfiction- Dziękuję, Harry, że pozwoliłeś mi zrozumieć, iż kocham tę oto wspaniałą dziewczynę. - powiedziałem, patrząc na niego. Styles ukłonił się tylko, a Cher zachichotała - Cher - zwróciłem się do niej - sprawiłaś, że każdy mój dzień stawał się o wiele l...