024: TAK

602 32 2
                                    

Cudowne „tak” – każdy chciałby powiedzieć przy ołtarzu osobie, którą kocha, i z którą chce być całe życie. Pragnie, aby ten dzień był najpiękniejszym dniem na świecie.

Liam był ubrany w elegancki garnitur; bordowy krawat zdobił jego kremową koszulę, a w kieszeni marynarki miał podobnego koloru kwiaty. Włosy miał postawione na żel, a z jego oczu aż tryskała radość. Chłopcy, po kolei, Zayn, Louis, Niall i Harry, stali przy jego lewym boku. Danielle widziałam paręnaście minut wcześniej, ale właśnie szłam przed nią i paroma jej znajomymi, aby zająć miejsce w pierwszym rzędzie. Jej suknia była przepiękna; gorset satynowy, połączony z resztą kreacji i spuszczonym bezwiednie ku ziemi. Suknia tworzyła nieme, odwrócone ‘V’, dzięki czemu nogi Dani były widoczne. Aby ukryć bieliznę, pod długą kreacją znajdowała się krótsza sukieneczka, sięgająca zaledwie do połowy ud z delikatnymi, bordowymi haftami. Sukienkę Dan uszył sławny projektant Alexander McQueen. Buty Peazer były na wysokim obcasie, a prawą dłoń zdobiła złota bransoletka, pożyczona od Eleanor. Coś niebieskiego, czyli podwiązka; coś starego – o to zadbała matka Liam’a – złote kolczyki. Włosy Danielle były takie jak zwykle; pokręcone. Chyba z pięć godzin, nasza przyszła pani Payne zastanawiała się, czy je wyprostować, czy też nie. W końcu wyszło na to, iż zostały w swojej prawdziwej formie. Jednym słowem – panna młoda wyglądała przepięknie.

 Gdy zaczęła grać muzyka kościelna, wszyscy, od tyłu, wstali i zaczęli podziwiać jedną z naszych gwiazd wieczoru. Świadkiem Liam’a miała być Eleanor, a Danielle Zayn, ponieważ wpadli na pomysł, aby wybrać go nie dla siebie, a dla swojej drugiej połówki. Urocze. Trochę pokręcone, ale urocze.

Stałam obok Perrie, w pierwszym rzędzie i zachwycona wyglądem tego uroczego ogrodu, nie mogłam odwiesić wzroku, nie z Danielle, nie z Liam’a, a z Niall’a. Boże, jak ten Irlandczyk cudownie wyglądał w garniturze! Powinnam mu była kazać wcześniej założyć ten komplet, by później nie być zaskoczoną jego widokiem. Można powiedzieć, że chłopcy zdecydowali się na kolory krawatów inne i całkowicie niepasujące do siebie nawzajem; Niall miał grafitowy, Louis ciemno-czekoladowy, Zayn czarny, a Harry ciemną zieleń. Jak dla mnie – nie pasowało to do siebie. Jednak ich podjudzała tylko Eleanor, której, dzięki ciąży, upłynął gen wyczucia mody. Sukienka, którą miała na sobie Calder była śliczna, prawda; czarna, z koronką przy dekolcie, opinająca jej krągły brzuszek, sięgająca przed kolana, z rękawami do łokci (także z koronki). Była zmuszona założyć balerinki, więc w tym momencie była tego samego wzrostu, co Lou.

- Patrz – Perrie szturchnęła mnie w ramię i wskazała jak Liam stoi zapatrzony w sylwetkę Danielle idącą ku niemu – Najpiękniejsza para, jaką kiedykolwiek w życiu widziałam. – zachwycała się Edwards.

No tak. Sama zniszczyła (tak przypuszczałam) związek swój z Zayn’em, więc teraz ma! Tak przy okazji, to Malik także zerkał czasem w stronę blondynki (chwała jej za to, iż wróciła do swojego koloru włosów!). Nie dziwiłam mu się, ponieważ Pezz wyglądała nieziemsko; miała na sobie czarną, długą aż do kostek sukienkę, z jakimiś srebrnymi zdobieniami, na ramiączkach. Swoje blond włosy spięte miała w kitka, a usta pomalowane na delikatny odcień czerwieni.

- Zaczyna się! – uśmiechnęła się szeroko Edwards i całą ceremonię byłam zmuszona słuchać jej komentarzy na temat tego jak to Danielle cudownie prezentuje się w sukience, albo jak to okropnie wyglądała kuzynka Liam’a w za ciasnej kreacji.

W końcu przyszła pora, na którą wszyscy czekali. Fotografowie, wynajęci przez organizatora ślubu, czytaj Danielle Peazer i jej siostra, zaczęli robić zdjęcie za zdjęciem, aby tylko uchwycić każdy moment w tej wspaniałej sekundzie.

More than friend // N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz