032 Still the one

593 35 0
                                    

Cher

Wszystko to, co czułam w przeciągu ostatnich tygodni; smutek, tęsknota, żal – było niczym, w porównaniu z tym, co działo się, kiedy ujrzałam jeden z nagłówków plotkarskiego magazynu młodzieżowego. Na pierwszej stronie było zdjęcie Niall’a w towarzystwie wysokiej brunetki. Oczywiście domniemania dziennikarzy krążyły wokół Seleny Gomez – piosenkarki, która supportowała zespół, w którym śpiewał blondyn. Artykuł, przede wszystkim był poświęcony ich ostatniemu wypadowi na kolację przy blasku księżyca, w romantycznym otoczeniu. Typowa randka. Uśmiech Seleny mówił sam za siebie, a wyraz twarzy Horan’a wskazywał na to, iż chłopak był szczęśliwy.

Czułam się źle. Nie wiem, może byłam zazdrosna? Może. To kluczowe słowo, ponieważ, kiedy ujrzałam ich zdjęcie, miałam wrażenie, jakby grunt pod stopami mi się osunął, a świat przestał istnieć. Nie, to nie była zazdrość, to był szok. To nie było tak, że całkowicie wykluczałam możliwość, iż Niall mógłby sobie kogoś znaleźć. Nie. Ja myślałam, że jego słowa, które wypowiedział podczas naszej krótkiej rozmowy były szczere.  A co on robił? Dwa dni później, wychodził sobie na randkę z jakąś dziewczyną.

- Cher! Hej! Cher! – usłyszałam głos, dochodzący zza mnie. Byłam pewna, iż były to moje fanki, co było bardzo prawdopodobne, gdyż w porównaniu do Anglii, w Stanach co chwilę zostawałam rozpoznawana na ulicy. – Cher, cholera. Coś ty zrobiła z włosami?

Odwróciłam się do tyłu i ujrzałam przed sobą wysoką blondynkę ubraną w luźny, beżowy sweter, czarne rurki oraz botki. W pierwszej chwili jej nie poznałam, jednak, kiedy dziewczyna do mnie podeszła i przytuliła do siebie, poczułam to, co było mi tak dawne.

- Co ty tutaj robisz? Miałaś być w Dallas! – zapytałam się przyjaciółki, nie wiedząc, co dokładnie powiedzieć. Dziewczyna miała być daleko od Nowego Jorku, a tymczasem była w nim.

- Przyleciałam odwiedzić moją Best Friend Ever, ale ty mi tutaj nie zmieniaj tematu, skarbie. Dlaczego to zrobiłaś? – wskazała na moje niebieskie włosy.

Machnęłam ręką.

- Znudził mi się mój stary wygląd, więc postanowiłam coś zmienić. Przypuszczam, że za parę dni znowu wrócę do brązu.

Perrie przyjrzała mi się uważnie.

Rany. Jak ja jej dawno nie widziałam. Dziewczyna ani trochę się nie zmieniła. Wciąż ten sam błysk w oku. Cały czas, pozornie ułożona, melancholijna, a w rezultacie była tykającą bombą, która w każdej chwili mogła wybuchnąć.

- Kiedy wracasz do dziewczyn? – zapytałam, nim zdążyłam ugryźć się w język.

- Dopiero co przyleciałam, a ty już mnie wyganiasz. – prychnęła, a widząc moją smutną minę, wywróciła oczami i dała mi kuksańca w bok – Och, no nie przejmuj się. Samolot mam o 22, więc mam cały dzień dla ciebie.

Było po dwunastej, w południe, więc dosłownie – miałyśmy cały dzień dla siebie. Zapowiadało się interesująco. Stałyśmy przy wystawie H&M, kiedy uświadomiłam sobie, iż wcale nie miałam ochoty na jakiekolwiek babskie rzeczy, jakie robiłam kiedyś z Pezz. Marzyłam o tym, by zakamuflować się w swoim pokoju, w hotelu, zasłonić rolety w oknach, puścić smutne piosenki i wspominać, jak to było kiedyś.

- Wydaje mi się, że mam ochotę na kawę. – stwierdziła Edwards i pociągnęła mnie w kierunku najbliższej budki z napojami, gdzie także można było nabyć kawę.

Gdy blondynka kupowała trunki, ja znowu napotkałam wzrokiem brukowce, ułożone w kiosku, a na ich pierwszych stronach była tak dobrze znana mi osoba. Jęknęłam cicho, w tym samym momencie, Perrie wręczyła mi kartonowy kubek z kawą, a gdy podążyła za moim spojrzeniem – objęła mnie ramieniem.

More than friend // N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz