Uważałam na każdy swój ruch. Obawiałam się, iż ktoś mógł to usłyszeć, co równać by się mogło z poważną kraksą społeczną dwóch piosenkarzy: mnie i Niall’a. Idąc korytarzem, nie spotkałam żadnego z One Direction, co bardzo ułatwiło mi sprawę, jednak podejrzewałam, że i tak, prędzej, czy później, jakiś niewyżyty neandertalczyk (czyt. 1D) wtargnie do pokoju, który dzieliłam z Eleanor i wszystko zniszczy. Karmelowe ściany, na których wisiały jakieś obrazki oraz brązowy dywan były dość pomocne, ponieważ, po pierwsze: nie było słychać tupotu moich czarnych, wysokich szpilek; po drugie: um, właściwie to nie było drugiego powodu, dla którego wystrój wnętrzna mi pomagał.
Doszłam do wind i westchnęłam cicho. Było już pół godziny po koncercie One Direction i, ku mojemu zdziwieniu, żaden z członków zespołu nie zauważył mojej obecności. No, z wyjątkiem Harry’ego. Eleanor postarała się o to, abym była niewidoczna. Nie za bardzo rozumiałam jej tok myślenia, jednak zdawałam się na intuicję młodej matki.
Wybiła północ. Właśnie o tej porze miałam spotkać się w holu, z Calder, by dowiedzieć się tego, gdzie i o której wyjeżdżają chłopcy. Może ta informacja była dla mnie zbędna, jednak brunetka nalegała. Powinnam była wyczuć w jej zachowaniu jakikolwiek cień podstępu, ale byłam zbyt zmęczona, bo… jakby na to nie spojrzeć, nadal byłam fanką One Direction. I choć moje stosunki z piosenkarzami nie należały do najlepszych – to ich wspierałam. Może tego nie okazywałam publicznie, jednak to robiłam.
Wkurzona, wyjęłam ze swoich szarych jeansów komórkę i wykręciłam numer do Eleanor. Dziewczyna nie powinna była mnie wystawiać, zważywszy na okoliczności!
Włączyła się automatyczna sekretarka.
- El, jak boga kocham, jeśli nie pojawisz się w holu za pięć minut, to cię zamorduję. Miałyśmy trzymać się planu!
Rozłączyłam się i oparłam plecami o karmelową ścianę. Wtedy usłyszałam dochodzące ze schodów. Kto normalny chodziłby schodami, kiedy są windy!? Następne, co ujrzałam, to piątkę chłopaków w towarzystwie dwóch brunetek. Jedną z nich znałam doskonale, jednak ta druga… kleiła się do mojego eks chłopaka. Auć.
Wystraszyłam się, naprawdę. Nie miałam zamiaru słuchać kazań, ani innych podobnych paplanin. Po prostu chciałam dostać się jak najszybciej do Nowego Jorku i zapomnieć o całej tej podróży.
Śmiech Seleny rozbrzmiał po korytarzu w tym samym momencie, kiedy Harry mnie ujrzał. Znieruchomiała, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc posłałam mu zagubione spojrzenie. Brunet natychmiast zareagował i potknął się o swoje własne nogi, przewracając się na Zayn’a, który z kolei upadł na Liam’a. Ciemny blondyn złapał Irlandczyka za kaptur, w rezultacie czego i ten miał bliższe spotkanie z podłogą. Oczywiście, że Selena pisnęła wystraszona, co tylko powiększyło mój uśmiech. Z całej tej wesołej aury, na ziemię sprowadziło mnie odchrząknięcie Eleanor i zaskoczony wzrok Louis’a. Nie miałam czasu na wyjaśnienia. Ruszyłam biegiem w stronę pokoju, z którego wyszłam.
Mogłam Usłyszeć jeszcze krzyki i śmiechy z holu, kiedy zamykałam za sobą drzwi. Jednak fala ulgi, jaka przeszła przez moje ciało wcale nie była tak uspokajająca jak myślałam. Dłonie mi się trzęsły i straciłam częściową ostrość widzenia. Przymknęłam powieki i policzyłam od dziesięciu w dół, co sprawiło, iż zaczęłam się uspokajać. Nie byłam typem wybuchowej dziewczyny, jednak bywały takie dni (odkąd ja i Niall rozstaliśmy się), że nie do końca potrafiła zapanować nad swoimi uczuciami. To nie była agresja, tylko coś pośrodku; umieszczone między złością, a miłością. Szacunkiem a nienawiścią. Wszystkim, a niczym.
Nim zdołałam cokolwiek innego pomyśleć, usłyszałam pukanie do drzwi. W pierwszej sekundzie pomyślałam, że mogła to być Eleanor, jednak natychmiast to wykluczyłam, ponieważ doszłam do szybkiego wniosku, iż dziewczyna miała swój własny klucz, więc nie miała potrzeby, by pukać.
CZYTASZ
More than friend // N.H.
Fanfic- Dziękuję, Harry, że pozwoliłeś mi zrozumieć, iż kocham tę oto wspaniałą dziewczynę. - powiedziałem, patrząc na niego. Styles ukłonił się tylko, a Cher zachichotała - Cher - zwróciłem się do niej - sprawiłaś, że każdy mój dzień stawał się o wiele l...