Spojrzałam na tablicę odlotów i skrzywiłam się. Lot do Mullingar został opóźniony o godzinę. Opadłam na krzesło, rzucając swoją torbę obok niego. Założyłam ręce na piersi i westchnęłam. Mój towarzysz podał mi jakiegoś batona. Nie wiedziałam dlaczego zgodziłam się na ten wyjazd. Ledwo co zrozumiałam siebie i podjętą decyzję, co do mojego związku z Niall'em. Nie chcieliśmy od razu zaczynać od tych wszystkich czułości i słodkich rzeczy, a budować tę relację od podstaw, po kolei.
Wczorajsza sytuacja, która miała miejsce w łazience sprawiła, że wiele się zmieniło. Irlandczyk nie chciał, bym wróciła do domu sama, więc odprowadził mnie do hotelu. Po drodze, zdążyliśmy sobie wszystko wyjaśnić i doszliśmy do wniosku, że nie warto jest oszukiwać samych siebie. Byliśmy dorośli, a to zobowiązywało nas do dojrzałych decyzji. Taką też podjęliśmy. Jakoś tak się sprawy potoczyły, iż Niall zaproponował, że moglibyśmy zacząć jeszcze raz. Nie potrafiłam się na to nie zgodzić. Te dwa miesiące bez niego uświadomiły mi, że naprawdę nie mogłam żyć bez jego uśmiechu i tych drobnych gestów z jego strony. Po prostu byłam zakochana w nim po uszy. Wpadłam w sidła miłości!
- Cher? - odwróciłam głowę w stronę blondyna, którego głos wyrwał mnie z zamyślenia. Chłopak trzymał w dłoni czekoladowego batona, oczekując aż go wezmę. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam słodycz w swoje dłonie. Zaczęłam obracać papierek z jego zawartością w palcach, skupiając na nim swój wzrok. - Wszystko okej?
Tak bardzo tęskniłam za jego troską i tym uroczym akcentem. Aż łzy napływały mi do oczy, kiedy przypominałam sobie nasze wspólne chwile, spędzone w Londynie. Nie powinnam płakać, ponieważ byliśmy, w pewnym sensie, razem, ale to działo się tak szybko..
- Tak, jest dobrze. Dzięki. - uniosłam batona w górę i otworzyłam go, aby po chwili wgryźć się w czekoladową fakturę, jak rozpoznałam Snicers'a.
Uznajcie mnie za idiotkę, ale nie mogłam uwierzyć w to, że siedziałam na lotnisku w Nowym Jorku, oczekując na samolot, który miał wylecieć z nami do Mullingar - rodzinnego miasta mojego, um, chłopaka. Znowu będę musiała się przyzwyczaić do tego.
Słodki smak batona rozpłynął się po wnętrzu mojej jamy ustnej. Właśnie tego mi było wtedy trzeba - czegoś, co sprawiłoby, iż mogłabym odreagować trochę po ostatnich wydarzeniach. Jak się okazało, Niall nie rozmawiał z Harry'm, ale także nie było widać w ich przypadku, ani grama nienawiści. Po prostu, mieli ciche dni. O ile w przyjaźni takie mogły być. Oczywiście, nie podobało mi się to, ale Styles zasłużył sobie. Wątpiłam w to, by reszta zespołu wiedziała o tym, iż jadę z Niall'em do Europy. No, może z wyjątkiem Louis'a. On miał swoje źródła, a mówiąc to, mam na myśli - był bardzo dobrym w szpiegowaniu, podsłuchiwaniu i tym podobnym. Jednym słowem - współczułam każdemu, kto był dla niego ważny.
- Tak sobie myślę, że moglibyśmy odwiedzić Eleanor i Danielle. - zaproponowałam, kiedy Horan poprawiał swój full cap. Poczułam na sobie jego wzrok, więc odwróciłam się tak, by móc napotkać jego turkusowe spojrzenie. - No, jak już upewnisz się, że z twoją mamą wszystko jest w porządku.
- To dobry pomysł. Dawno nie widziałem Tommy'iego. - odparł chłopak, posyłając mi ten swój piękny uśmiech. - Tylko Liam będzie załamany, jeśli się dowie, że byliśmy u Dani.
Zmarszczyłam czoło, zaskoczona jego słowami.
- Dlaczego miałby się załamać?
- Tęskni za nią. - powiedział powoli blondyn - Ostatni raz widzieli się półtora miesiąca temu, a rozmowy przez internet nie są dla niego zbyt... satysfakcjonujące.
CZYTASZ
More than friend // N.H.
Fanfiction- Dziękuję, Harry, że pozwoliłeś mi zrozumieć, iż kocham tę oto wspaniałą dziewczynę. - powiedziałem, patrząc na niego. Styles ukłonił się tylko, a Cher zachichotała - Cher - zwróciłem się do niej - sprawiłaś, że każdy mój dzień stawał się o wiele l...