Na początku byłam tylko obserwatorem. Nie znajdowałam się tam fizycznie. Stara stodoła, grupka przyjaciół i dziwny mężczyzna. Z wyglądu był kopią Leatherfacea, jednak zachowywał się jak Myers. Podszedł do jednego chłopaka i wbił mu nóż w plecy. Był to bardzo długi nóż, więc przebił go na wylot i jeszcze zostało "wolne miejsce". Wtedy podszedł do mnie (z gościem-szaszłykiem) i zdałam sobie sprawę, że jestem tam fizycznie. Wtedy wbił mi nóż w szyję.
Jeśli nigdy nie doświadczyliście umierania przez wykrwawienie się, to nie jest to przyjemne. Krew zalewa ci wszystko, a kończyny drętwieją. W końcu masz uczucie zasypiania, tylko że w twojej szyi tkwi szaszłyk.
A potem się obudziłam.
Najlepsze było to, że umierając miałam taką myśl: No nareszcie.
Iks de fajne mam sny.
CZYTASZ
Lisi sennik, czyli szalone wytwory mojej wyobraźni
FantasiBędę tu publikować moje sny (jeśli będą jakieś ciekawe i jeśli będę pamiętać). Zapraszam każdego, kto chce poczytać to, co odjaniepawla moja wyobraźnia nocą!