Rozdział XLIII

152 11 3
                                    

Atsuko po raz kolejny pokonała drogę od jednej ściany przydzielonej jej szatni do drugiej. Cały czas rozmyślała nad starciem, które przecież miało mieć miejsce za niecałe dziesięć minut. Nie potrafiła wpaść na żaden pomysł, czego ona i reszta Królewskich mogli się spodziewać, w końcu jedynie raz widziała starcie Strażników, a na dodatek, ci nie użyli niemal żadnych hissatsu, oprócz strzału kończącego ich mecz z Zeusem. A na podstawie tego jednego strzału mogła stwierdzić, że to będzie prawdopodobnie ich najtrudniejszy mecz do tej pory.

Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi, a po chwili do środka zajrzała Kyoko, z wyrazem twarzy, który jasno pokazywał, że jest nie mniej zdenerwowana niż blondynka. Może nawet trochę bardziej.

- Spokojnie, nie będzie tak źle.- uśmiechnęła się lekko kapitan Królewskich.- Lepiej zacznij się szykować na finał z nami, bo ani ja, ani nikt z Królewskich nie ma zamiaru przegrać tego meczu.

- Wiem.- niebieskooka również się uśmiechnęła, ale nie potrafiła przestać się zamartwiać. Widziała na własne oczy co się stało podczas meczu z Zeusem, a później w czasie jednej z wizyt kontrolnych w szpitalu na własne oczy zobaczyła tam kilkoro zawodników przegranej drużyny, w tym ich kapitana, wciąż kulejącego. Przynajmniej blondyn nie musiał chodzić o kulach, ale to była chyba jedyna dobra strona tego wszystkiego co się stało.

Chwilę żadna z nich się nie odzywała, po czym ciszę przerwała Kyoko.

- Nie wiem, czy to w jakiś sposób wam pomoże, ale podejrzewam, że Strażnicy mogą was zlekceważyć, a już na pewno ich kapitan. Z tego co widziałam i słyszałam, nie dopuszcza nawet do siebie myśli, że mogliby przegrać. Poza tym, to nadal ci sami uczniowie, którzy jeszcze rok temu, nawet nie mogli się zakwalifikować do Strefy Futbolu, mimo że drużyna składała się z samych najlepszych sportowców ich szkoły. Nie mogli poznać nie wiadomo jak skomplikowanych zagrań.

- Skąd ty to wszystko wiesz? Chyba znowu nie poszłaś na "zwiady"? Proszę, powiedz, że przynajmniej nie sama.

- Nie, Kazemaru poszedł ze mną. Ale nawet nie musieliśmy zbliżać się do drużyny, jedna z uczennic wszystko nam opowiedziała, gdy zapytaliśmy ją o szkolny klub piłkarski.

Blondynka chwilę patrzyła na Kyoko zaskoczona, po czym uśmiechnęła się, tym razem uśmiechem niewymuszonym.

- Dziękuję, na pewno nam się to przyda. Powinnam już iść do reszty, zaraz wchodzimy na boisko.

~~~

Kyoko zajęła miejsce obok niebieskowłosego i uważnie przypatrywała się temu, co działo się w dole, na murawie. Na razie obie drużyny dopiero ustawiały się na pozycjach, a kapitanowie podeszli, by podać sobie dłonie. Z tej odległości brunetka nawet nie miała co marzyć, że usłyszy słowa Atsuko i jej przeciwnika, ale zdołała zauważyć, że twarz blondynki wykrzywił gniew. Przypomniawszy sobie krótką rozmowę z Afuro, kapitanem Zeusa, niebieskooka domyśliła się, że i tym razem, kapitan Strażników musiał zacząć krytykować drużynę przeciwną. Ale raczej nie mogła wymyślić żadnej obelgi, która w najdrobniejszym stopniu poruszyła by Atsuko, zwłaszcza, gdy ta była na boisku.

Kiedy wszyscy gracze zajęli swoje miejsca, rozległ się gwizdek rozpoczynający grę i Strażnicy ruszyli na bramkę Królewskich.

Z początku Kyoko myślała, że może jednak będzie dobrze, przez pierwsze kilka minut, Strażnicy nie byli w stanie przejść przez graczy Królewskich, którzy raz po raz odbierali im piłkę i sami próbowali przedostać się przez przeciwników. Potem jednak jednemu z napastników udało się minąć jednego z graczy Królewskich i pomału, ale nieubłagalnie, Strażnicy zaczęli coraz bardziej zbliżać się do bramki rywali. Kyoko zagryzła wargę, widząc, że drużynie Kageyamy coraz lepiej idą starcia z Królewskimi i teraz praktycznie nie musieli się zatrzymywać, tylko wciąż i wciąż biegli na bramkę.

Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz