ROZDZIAŁ.23 ROCZNICA

309 16 4
                                    

Wyszłam z łazienki cała naburmuszona. Widziałam szczęśliwe twarze moich rodziców. Mama ubrana była w koronkową, błękitną sukienkę i czarne buty na obcasie. Tata za to miał na sobie czarny garnitur z czerwonym krawatem do tego. Wyglądali obłędnie. Szkoda, że ja nie.

-Wyglądasz cudownie! Ta kokardka na ręce dodaje Ci uroku.- prawię, że krzyknęła mama.- Wreszcie widać, że masz talię i tyłek.

-Nie kompromituj mnie. Mogę bluzę?

Sukienka przylegała do mojego ciała. Czerwień "idealnie" nakreśliła moje kształty. Nie chciałam tego bardzo. Może nie przejęłabym się tym tak bardzo, gdyby nie fakt, że nie czuje się bezpiecznie, przy tych chłopakach. 

******

Dojechaliśmy do Koła Serc. Wszystko było już gotowe, więc zajęłam moje miejsce, przy długim stole i zaczęłam grać na telefonie. Wtedy zadzwonił pewien osobnik. Tylko tego mi brakowało... 

Odebrałam telefon.

-Słucham.- warknęłam.

-Jacy są?- usłyszałam Melissę. Westchnęłam.

-Twój Fernando się nie odzywa, Francuz jest dupkiem, a pozostała dwójka jest okey.

-Widziałam ich wszystkich! Patrzyłam na ich portale społecznościowe. Serio Fernando ma różne tęczówki?

-Taa... to jedyna rzecz, która jest w nim interesująca. Kogo oszukuje! W nich wszystkich.

-A ten Alexis serio ma taką sylwetkę. Boże! Cudowny!

-Prostak się nie tak czyta.

-Co robisz tak właściwie?

-Zaraz impreza z okazji rocznicy ślubu moich rodziców.

-Założyłaś na pewno spodnie. Przy takich przystojniakach.

-Ubrali mnie w czerwoną sukieneczkę. Przed samym wyjściem jeszcze szybko zmieniłam baletki na trampki i mam nadzieje, że się nie zorientują.

-Wow Lucy... sukienka. Jak nie ty. Dobra. Ja muszę spadać, ale ty masz im porobić zdjęcia.

-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.- zakończyłam podirytowana rozłączając się.

***Pov.Cruz***

Miałam na sobie żółtą sukienkę z rękawkami 3/4, a na stopach czarne szpilki. Z moich pofalowanych włosów zrobiłam warkocz, a oczy podkreśliłam eyeliner'em. Wyszłam z domu i zapukałam do Sztorma.

-Gotowy?- zapytałam przez drzwi. Wtedy wyszedł Sztorm. Spodnie i buty od garniaka, biała koszula, a na wierzchu rozpięta, luźna, granatowa marynarka.

-Jest okey?- zapytał.

-Jak najbardziej. Nie przejmuj się. Potem się przebierzemy i skoczymy nad ten wodospad.- uśmiechnęłam się.- Ładnie Ci w tej marynarce.

-A Tobie w sukience.- odwzajemnił.

-Wolę kombinezon sportowy.- prychnęłam.

-Ja też!- zaśmiał się.

***Pov.Lucy***

Rodzice witali gości i powoli stół zaczęli zajmować ludzie. Schowałam telefon. Przede mną usiadł Francesco Paltegumi, a po mojej prawej Cruz. Obok Ramirez zasiadł Sztormiak. No cóż... a obok swojego ojca cicha woda zwana potocznie Fernando. To będzie długa rocznica.

W oczekiwaniu na jedzenie goście zaczęli rozmawiać. Tata pochłonął się rozmową z Francesco o to, które auto jest lepsze- z błotnikami, czy bez. Cruz szeptała sobie nawzajem z Jacksonem coś do ucha, a Fernando...patrzył w talerz. I nic po za tym.

LET'S RACE!- Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz