Rozdział 9 Jajko

1K 56 5
                                    

Vex zemdlała po tym jak Sebastian ją ściągnął. Teraz pora wrócić do posiadłości i ją opatrzyć...

( Ostrzegam ten rozdział jest cały  napisany z perspektywy Ciela, gdyż nasza Vex, czyli ty jest jedną nogą w grobie i nie ma za bardzo jak opisywać wydarzeń. Mimo wszystko mam nadzieje ,że się spodoba ,)   ).

Ciel

Otworzyłem rano oczy, głównie dlatego ,że Sebastian rozsunął zasłony.
-Witaj Paniczu. Plany na dziś to : nauka szermierki, skrzypiec , rysunku i oczywiście angielskiego. A oto dzisiejsza gazeta- powiedział podając mi ów wymienioną wyżej rzecz i herbatę, którą od razu powąchałem.             -Earl Gray? -zapytałem mimo ,że znałem odpowiedź.
-Węch jak zwykle doskonały Paniczu- pochwalił lokaj, ja na to prychnąłem.  -Jest Panicz zły?- spytał ze zdziwieniem.
-A ty głodny?- on na te słowa się skrzywił- Sam zacząłeś gre o pytanie na tematy oczywiste!
-Tak w pewnym sensie to Panicz zaczął- uśmiechając się diablicznie jak to miał w zwyczaju.
-A idź w diabli!- krzyknąłem i rzuciłem w niego gazetą. Nie uchylił się przed nią, ale złapał i mi podał.
-Nie zaczął Panicz nawet czytać- powiedział ciągle z tym swoim uśmiechem.
Wyszarpnąłem stos sklejonych kartek z jego ręki i zacząłem czytać popijając herbatę. Jednak gdy skończył się płyn w filiżance ,przestałem i czytać bo nie było nic ciekawego.
Potem Sebastian mnie przebrał.
-Co z Vex?- padło pytanie z moich ust gdy dopinał ostatni guzik mej marynarki.
-Panienka O'Wolfin ciągle śpi- wyjaśnił i wyszedł. Prawdopodobnie poszedł nakryć do stoł przez śniadaniem, ale ja gdzieś miałem co ten demon robi. W tym momencie interesowała mnie tylko miedzianowłosa. Przeszedłem przez długie korytarze mojej posiadłości by wejść do pokoju tej danej dziewczyny.
Spała, ale ułożona jak w trumnie.
Ciało proste ,a ręce ułożone pod piersiami. Tylko jedna różnica dzieliła ją od trupa. Ona była zabandażowana praktycznie cała, na martwych nie zużywali bandaży bo było ich kostnikom i grabarzom szkoda.
Podeszłem do niej i usiadłem na brzegu łóżka. Uchyliłem się nad jej głową i przejechałem delikatnie wierzchem dłoni po policzku. Miałem nadzieje ,że nie sprawiam jej tym bólu i szepnąłem tylko i wyłącznie.
-Przepraszam.
Trwałem w tej pozycji jakiś czas po czym wstałem i wyszedłem.
Na śniadaniu tylko dziobałem po talerzu, widelcem pastwiąc się nad marchewką, ziemniakami i nóżką kurczaka.
Co do lekcji szermierki mam tylko te słowa: przegrana, uderzenie, ból.
Po tej jakże nudnej i bolącej lekcji fechtunku nadeszła kolej na skrzypce. Pomyliłem większość nut, gdy za cholerę nie mogłem się skupić na nich. Ale jakoś przeżyłem. Rysunek, còż rzec, moje gruszki i jabłka wyglądem bardziej przypominały zniekształcony krajobraz górski.
-Postaraj się bardziej- ryknął Sebastian.
Mruknąłem tylko pod nosem i zacząłem dalej jeździć ołówkiem bez celu po białym płòtnie. Lecz nagle przestałem.
-Pocieniuj to trochę- doradził spokojnie sopran za moimi plecami, a ja poczułem zimny oddech na karku.
-Vex!- krzyknąłem odwracając się do niej.
-Tak mam na imię- podrapała się po tyle głowie ,patrząc w bok.
Stała tuż przede mną tylko w koszuli nocnej i bandażach. Wyglądała jak mumia z książki do historii. Tylko jedno ją dzieliło od tamtych, ona była piękna i żywa, a one brzydkie i martwe.
O czym ty do cholery Ciel myślisz- skarciłem się w swojej głowie.
-Wracaj w tej chwili do łóżka i odpoczywają ,a nie szlajasz się po posiadłości- podniosłem ton głosu, byłem surowy w tej chwili.
Ona jak usłyszała w pierwszej chwili ,że krzycze ...odskoczyła? Jakby była jakimś drapieżnikiem. Jednak potem szybko stanęła prosto.
-Nudziło mi się- pożaliła się.
-Wra...caj- zaciskałem żeby ,żeby nie ryknąć na nią.
Zaśmiała się, jednak po chwili złapała się rękami za brzuch i sykła z jak mniemam bólu.
Złapałem się za skroń i rozkazałem demonowi.
-Zabierz ją stąd do jej pokoju, do łòżka.
-Yes, my lord- ukłonił się.
-Nieeeeeee Cieluuu- zaczęła przeciągać wyrazy i przez chwile myślałem ,że wparowała tu Lizzy. Zawachałem się. Sebastian od razu się zatrzymał w pòł kroku. Popatrzył na mnie gniewnie. Natomiast Vex uśmiechnęła się triumfalnie.
-Jeżeli chcesz to pójdę- odwrociła się i zaczęła iść w stronę drzwi, ale rzuciła jeszcze przez ramię- Pocieniuj to trochę.
I wyszła.
-Sebastianie, przypilnuj by dotarła do łóżka i w nim została, a ja za ten czas pocieniuje to trochę.- wziąłem ołòwek i przycisnąłem go mocniej do płòtna niż wcześniej.
-Yes, my lord- i poszedł.
Jakoś odżyłem, rysowałem staranie ,ale na tyle szybko ,że jak przyjdzie Sebastian, był już skończony.
Tak i się stało. Uspokoiłem się jeszcze bardziej gdy lokaj powiadomił mnie iż ,,O'Wolfin leży zapakowana w łóżku".
Lekcja angielskiego przeminęła mi szybko i o dziwo zaskakująco dobrze.
Nawet dostałem słowo pochwały od demona. Co nie zdażało się nader często.
Po skończeniu swej edukacji miałem tak zwaną ,,przerwę przedobiednią".
Pierwsze co zrobiłem to skierowałem się do pokoju szarookiej, lecz nie obyło się bez złośliwego komentarza kamerdynera.
-Czyszby Panicz ZNÒW szedł odwiedzić Panienkę O'Wolfin.
-W końcu jest gościem w rezydencji Phantomhive.
Uszłyszałem ciche ,,Wymòwka",ale nie zaragowałem w żaden możliwy sposób, gdyż teraz lokaj miał racje.
Pragnąłem zobaczyć dziewczynę, ale czemu? Nienawidzę, wręcz przeklinam uczucie ,które nakazuje mi przy niej trwać.
Otworzyłem drzwi od pokoju, siedziała w połowie pod kołdrą I czytała książkę ,,Księżniczki i ich historie". Lizzy jak byliśmy mali dała mi ją, a ja o niej zapomniałem.
-Podobna- stwierdziła szeptem, a ja to usłyszałem.
,,Nie zauważyła mnie"- pomyślałem.
Podobna?
W tej chwili dziewczyna się wzdrygła i uniosła wzrok znad książki.
-Przepraszam Hrabio nie zauważyłam Cię - uśmiechneła się słodko, a me serce przystanęło by po chwili ruszyć pełnym galopem.
-Nic się nie stało. Przyszedłem o coś spytać- Co za głupie kłamstwo, ale zarazem tak łatwo można zamienić je w prawde.
-Prosze.
-Która historia ,którą opowiedziałaś jest prawdziwa? Skłamałaś przy Lizzy czy przy mnie?- to pytanie ją zdziwiło tak bardzo ,że książka wypadła jej z rąk. Jednak po chwili się opanowała i przybrała lekko zmartwiony wyraz twarzy.
-Cielu...- chciała wstać i zapewne do mnie podejść, lecz z kącików jej ust zaczęła wyciekać krew. Upadła spowrotem na pościel i zaczęła dławić się czerwonym płynem. Kaszlała nim zakrywając sobie usta ręką. Nie mogłem na to patrzeć.
-Sebastian!- krzyknąłem, a mòj cień już był za mną- zajmij się nią.
-Yes, my lord- zapewne to powiedział, lecz wyszedłem nim wymòwił pierwsze słowo.
Ja po prostu nie mogłem patrzeć na Vex w tym stanie...

-------------------------------------------------------------

Szło mi to jak krew leci z nosa, ale się udało.
O dzięki Ci ,ktòś kim powinnam dziękować.
Do zobaczenia,)

Kuroshitsuji.CielxReader,,Ni bóg, ni Szatan''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz