Rozdział 12

400 43 2
                                    

E

ren

W ostateczności.. Byłem w stroju kotka. Tak.. Kotka. Mój chłopak był policjantem, ale nie ten strój co miał założyć ale ubrał właśnie ten taki specjalnie kuszący do dzikich rzeczy.  Wzdrygłem się gdy poczułem czyjąś dłoń na moim udzie.

-L-Levi?

- Chciałbym coś ci później powiedzieć,  dobrze? Ale obiecaj że że względu na tamto będziesz dalej chciał mi odpowiedzieć, miłą jak dla mnie odpowiedź.

Zbliżyłiśmy się do szkoły, ale zobaczyłem kogoś dobrze mi znanego i od razu odpowiedziałem.

-Erwin Smitch

-Pierdolisz. 

-Tylko ciebie w nocy, albo na odwrót. Ale patrz tam przy wejściu. 

Pociągłem go za rękaw i wpadliśmy w krzaki.
Oderwał ode mnie wzrok i spojrzał na niego potem na mnie i potem na niego.

-Czego chce ? 

-Mnie się pytasz ?

Wyszliśmy z krzaków i kierowaliśmy się do wejścia. 

-Słuchaj, ja będę szedł a ty skierujesz się za rogiem oki ?  

-Dobrze.

Tak jak się ustaliliśmy. On go wypytuje a ja stoję, i słucham ?  Smis był teraz pewniejszy siebie, ale gdy zobaczył jego, od razu zaczął rozmowę.

-Levi.. Martwię się. 

-Co ty do cholerny gadasz !

-Jego ojciec..

-Ere- ?

-Ciiii.. Wiem że jest z tobą ale gdzieś się schował prze de mną, ale nie wchodźcie do szkoły, bo jest tam i wypytuje wszystkich o nazwę waszego mieszkania.

-Dlaczego ? 

-Bo mówi że to jego syn, i podobieństwo jest, ale nie rozumiem też z jakiego powodu chce z nim porozmawiać. Może za posiedzenie w placówce ? Albo nie wiedział go w chuj czasu.

-Możliwe..

-Dobra ja idę. Wy.. zostańcie lepiej w domu. Jak przyjdziecie to zadzwoń. Przyjadę i wytłumaczę wam resztę i ile usłyszałem w rozmowy.

-O-ok..

Wszedł do auta po prawej strony drzwi, i odjechał gdzieś.
Zastałem po chwili Rivaille.

-Wracajmy. 

-Zdecydowanie tak..

/Time Skip/

Levi

Ciągnąłem narzeczonego za rękę,  aby upewnić się że nie zgubiłem go.

-L-Levi..  Zwolnij trochę.

Przystanąłem na chwilę. Poluzowałem ucisk na jego nadgarstku.

-Chciałem to wcześniej powiedzieć.. Ere-

Spojrzałem za siebie i zauważyłem że już nadjeżdżał Smis.

W takim momencie kiedy chciałem mu to powiedzieć..
Jebany chuj.

-Cieszę się że jesteście. Eren..

Wyszedł z auta.  Ubrany w czarną, matową koszule i dżinsy zauważyłem że tak jakby ubrał się na.. Randkę..?  Wypad na imprezę..?
Wypowiedzią jego imię normalnie. Ma prawo. Ale gdzie w głębi duszy nie dawało mi to spokoju.  Nie pokój w moim sercu był tak szeroki,  że martwiłem się o niego.

Nie chciałem teraz aby go dotknął ani się odezwał do mojej małej kruszyny..
Mówiłem sobie.

Przecież cię kocha. Nic mu się znów  nie stanie póki jest ze mną.  Nie dopuszczę do tego. Nie martw się Levi..

Olałem to, a po tym nauczka wróciła bardziej bolesna.  Ale nie w tą stronę.

Dlaczego byłem słaby? Dlaczego nie zdążyłem mnie i jego uchronić i dopilnować?

Pamiątki Artystów #2 -/- ERERI RIREN -/-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz