Każdy choć raz w swoim życiu widział spadającą gwiazdę i w tym momencie pomyślał życzenie. Będąc małym naiwnie wierzyliśmy, że każde życzenie się spełni nie ważne jak absurdalne, w końcu po to właśnie są, prawda? Aby kiedyś się spełniły nawet te najgłupsze, po to spadają gwiazdy, czyż nie?
Gdyby Felix miał w dwóch słowach skwitować swoje życie to pewnie brzmiało by to tak "naprawdę nudne". Gdy był młodszy, Felix marzył aby być gwiazdą polarną. Tą najjaśniejszą, największą, zawsze widoczną na niebie nawet gdy reszta chowała się za gęstym płaszczem chmur. Jednak rodząc się jako gwiazda nie miał zbyt dużego wyboru, jego miejsce na granatowym nieboskłonie było już od dawna ustalone, czas w którym będzie błyszczał również, a ten nieuniknionie zbliżał się ku końcowi. Taka jest już kolej rzeczy najpierw się rodzisz, a potem umierasz. Felix doskonale o tym wiedział, a mimo to czuł dziwną pustkę gdy wysoko pośród ciemnych obłoków rozmyślał nad faktem, że w tym bezkresnym oceanie jest tylko maleńkim migoczącym punkcikiem, którego zniknięciem nikt się nie przejmie. Świadomość, że jesteś niczym pyłek który w końcu zostanie wytarty ze starej drewnianej komody i obróci się w nicość, a na jego miejsce przyjdzie ktoś inny sprawiała, że Felix chciał pozostawić po sobie jakiś ślad. Coś co sprawiło by, że został zapamiętany. Coś co nadałoby jego nudnemu życiu choć trochę blasku w tych ostatnich chwilach. Doskonale wiedział, że jego pragnienie jest samolubne ale czy po tych wszystkich latach błyszczenia na niebie najjaśniej jak tylko potrafił nie należało mu się choć jedno samolubne życzenie? Przynajmniej czas w którym miał odejść był jego ulubionym, letnie noce nigdy nie były długie, a mimo to Felix uwielbiał je najbardziej ze wszystkich jakie miał okazje przeżyć, a bądźmy szczerzy jak na nic nie znaczącą, małą gwiazdkę która nie należała nawet do żadnego gwiazdozbioru przeżył dość sporo, bo aż osiemnaście lat. Niebo powoli przechodziło z ciepłych czerwieni w ciemny granat, a chmury zawieszone niczym wata cukrowa zdawały się rozpływać jakby ten ostatni raz dając Felixowi możliwość zabłysnięcia, ostatnia szansa na nadanie jego życiu znaczenia. Ocean czerni z każdą kolejną gwiazdą rozjaśniał się co raz bardziej tworząc piękne rysunki, tej nocy migoczące punkciki zdawały się nie błyszczeć jak zawsze dając tym samym szanse tym którzy odchodzili. Felix doceniał ten gest, dzięki temu mógł błyszczeć jaśniej niż zwykle. Ciepło jakie wypełniało go w tym momencie było dowodem wdzięczności dla wszystkich sióstr i braci którzy oddali swoje miejsce właśnie jemu. Z minuty na minutę czuł jak powoli spływa w dół jakby po fali niosącej go w nowe miejsce i nim zniknął gdzieś w nicości usłyszał cichy szept który wywołał w nim ciepłe uczucie. Gdy tak spadał co raz bardziej rozmyślał o życzeniach, które kolejno wypowiadali ludzie wpatrując się w nocne niebo."Chciałabym aby ten moment trwał już zawsze." - szepnął chłopak spoglądając na swoich przyjaciół siedzących wokół ogniska, śpiewających stare harcerskie piosenki i śmiejących się tak, że aż łzy spływały po ich policzkach.
"Proszę spraw aby odwzajemnił moje uczucia." - pomyślała dziewczyna siedzącą na parapecie swojego okna w ręku trzymając kubek gorącej herbaty, melancholijnie wpatrując się w ciemne niebo.
"Chce już zawsze jeść lody!" - wykrzyknął mały chłopczyk rozbawiając tym samym swoją mamę.
"Chciałbym znów ją spotkać." - szepnął ktoś, tak cicho, głosem pełnym skruchy i żalu, że małej spadającej gwieździe prawdopodobnie pękło by serce gdyby było to możliwe.
"Proszę spraw aby rodzice się pogodzili." - mruknęła dziewczynka mocno przytulając do siebie pluszowego królika, wyglądając wyczekująco za okno.
CZYTASZ
Make A Wish
FanfictionKażdy choć raz w swoim życiu widział spadającą gwiazdę i w tym momencie pomyślał życzenie. Będąc małym naiwnie wierzyliśmy, że każde życzenie się spełni nie ważne jak absurdalne, w końcu po to właśnie są, prawda? Aby kiedyś się spełniły nawet te naj...