Rozdział 25.

3.8K 209 18
                                    

Nora

Chciałam odwiedzić Miriam w jej nowym domu zobaczyć jak się urządzili ale Ivar nie chciał mnie puścić bo Sam. A sam nie mógł jechać bo zabiera ojca na badania do miasta. 

Ileż musiałam się naprosić by się zgodził i mi pozwolił jechać, a zgodził się tylko dlatego i bardzo niechętnie, że akurat Alan jechał do synów i przy okazji postanowił nas odwiedzić i zgodził się mnie zabrać.

Nie byłam zadowolona bo od razu kiedy pojawił się Alan jego wzrok powędrował na mnie. 

Czułam się nieswojo bo nie wiedziałam o co mu chodzi. Alan nie uczynił nic co mogło mnie zdenerwować, nie był też nachalny czy wulgarny wobec mnie. 

- Alan nie zostawiaj Nory samej z Samem - poinstruował przyjaciela. Mimo wszystko Iv walczył ze sobą by mnie puścić.

- Spokojnie przyjacielu pod moją opieką włos nie spadnie jej z głowy. Ja też nie znoszę gwałcicieli - odparł Alan i spojrzał  na mnie a ja wiedziałam, że weźmie sobie słowa mojego mate do serca. Ivar w pełni ufał przyjacielowi. 

- Nora masz słuchać Alana - Iv mówił do mnie jak do dziecka w dodatku użył na mnie głosu alfy. 
Byłam wkurzona bo zapewniałam go od rana, że go kocham i o tym dobrze wiedział. Obiecałam mu nawet zajebisty seks po powrocie, pomimo mojego już sporego brzuszka a i tak w końcu z angażował  Krisa do pilnowania mnie. Młody nie był chętny jechać z matką. Syn nie był zadowolony bo na terenie sfory pojawiła się rodzina z wnuczką no i dziewczyna wpadła w oko Krisowi. Ale Ivar obiecał coś synowi i wspomniał, że tam będą inne dziewczyny i chłopak się zgodził. 

Ja też musiałam się zgodzić jeśli chciałam w ogóle jechać. Chciałam też  porozmawiać z Alanem o tej całej sytuacji. Najpierw jednak porozmawiałam z Miriam. Więc od razu udałam się do córki.

- Jak się czujesz Mi? – zapytałam.

- A całkiem dobrze. A ty mamuś?

- Też dobrze... ale widzę, że coś cię martwi.

Miriam westchnęła.

- Ogólnie jest dobrze ale chłopaki czasem zachowują się dzieci i mam wrażenie, że jak urodzę to będę miała troje dzieci w domu.

- Wiesz myślę, że przejdzie im. To jest dla nich nowa sytuacja. Obaj cię kochają i szaleją na twoim punkcie.

- No tak ale czuję, że jak urodzi się dziecko zacznie się nowa awantura bo tylko jeden z nich będzie ojcem – moja córka się zmartwiła.

Miała trochę racji. To była dość nietypowa i ciężka sytuacja. Sama nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu ale ona naprawdę dobrze sobie z tym radziła. No cóż, serce nie sługa. Skoro kocha i jednego i drugiego.

- Kochanie – pocieszałam ją – macie jeszcze trochę czasu, na pewno wszystko będzie dobrze – przytuliłam ją.

Gdy podniosłam wzrok zauważyłam, że Alan mi się przygląda i Miriam to spostrzegła. Kurczę, muszę z nim  porozmawiać. Ale jak? Nagle podszedł do nas Kris.

- Siostra, chłopaki nie mogą się zdecydować jak ustawić meble w pokoju dla dziecka – powiedział.

- Narwańcy! Mówiłam im, że jeszcze mamy czas. Przepraszam cię mamuś, muszę tam iść.

- Jasne.

Gdy Miriam z Krisem weszli do domu, podeszłam do Alana. Dziwnie się czułam sam na sam z nim. On też był jakiś skrępowany.

- Ładnie się tu urządzili – zaczęłam.

- Tak... tak – odpowiedział zamyślony.

- Alan, wszystko okej?

Moja mała alfa [ Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz