Ryder podwiózł mnie na lotnisko, abym mogła pożegnać się z Ethanem. Opowiedziałam mu nasze wczorajsze spotkanie ze szczegółami. Niczego nie skomentował, tylko przytakiwał na każde moje słowo.
Była godzina czternasta. Ethan siedział w poczekalni pewnie już od dwóch godzin. Odlot ma o piętnastej. Przeczesałam wzrokiem całe, ogromne pomieszczenie. Blondyn siedział znudzony na krześle wpatrzony w swój telefon. Podbiegłam do niego i przywitałam się przytuleniem. Sam chodził ten cały czas za mną z rękoma w kieszeni.
- Odebrałeś bilet? - Spytałam. Chłopak pokazał mi swoją lewą dłoń, w której trzymał bilet. - Zabrałeś wszystko z domu? Ubrania, szczoteczkę, portfel? Masz wszystkie dokumenty?
- Nie martw się. - Zaśmiał się blondyn i poklepał mnie po głowie. - Jestem pewien, że wszystko spakowałem. Zachowujesz się zupełnie jak moja mama.
- Po prostu się stresuję. Nie wiem, co ze sobą zrobić.
- Sam też przyszedł? - Spytał. Wskazałam na siedzącego za mną przyjaciela. Ethan skrzywił się na jego widok. Chyba nie rozmawiali od czasu swojej ostatniej sprzeczki. - Będziesz miała coś przeciwko, jeśli na chwilę go porwę?
Spojrzałam pytająco na chłopaka, ale ostatecznie pokiwałam twierdząco głową. Blondyn podszedł do znudzonego Rydera i razem skierowali się do automatu z napojami. Sam oparł się o maszynę. Wydawał się kompletnie wyluzowany. Niestety nie miałam najmniejszych szans, aby cokolwiek usłyszeć. Usiadłam zrezygnowana na krześle, pilnując torby podręcznej Ethana.
Gdy obaj do mnie wrócili, nie było po nich widać żadnych emocji. Przypuszczam, że wyjaśnili sobie parę ważnych spraw. Blondyn spojrzał na zegar na ścianie, a następnie na pasaż.
- Powinienem się zbierać. - Oznajmił. Złapałam jego nadgarstek, gdy odchodził.
- Poczekaj. Odprowadzę cię. - Zaproponowałam. Chłopak zgodził się bez problemu. Sam zrobił krok do przodu tuż za nami. Odwróciłam się w jego stronę. - Mógłbyś zostawić nas samych? Tylko na chwilę. - Poprosiłam.
Brunet nie skomentował. Pokiwał twierdząco głową i usiadł na plastikowym krześle w głównym holu. Doszliśmy do bramek. Niestety nie mogłam pójść dalej. Stanęliśmy naprzeciw siebie, uważnie patrząc sobie w oczy. Spuściłam głowę. Ethan poklepał mnie po głowie, szeroko się przy tym uśmiechając. Jego widok napawał mnie spokojem.
- Przykro mi, że musimy żegnać się w taki sposób. - Zaczęłam. - Mam nadzieję, że zapamiętasz swoje najlepsze chwile w Wisconsin.
- Nie martw się o to. - Uśmiechnął się. - Nadal jestem zły, ale nic mi to nie da. Niech teraz Sam się tobą zaopiekuje. Będę pisał codziennie.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Ethan przybliżył się do mnie i przytulił mnie po raz ostatni. Ścisnęłam go mocno. Chłopak po chwili zniknął za bramkami. Otarłam pojedynczą łzę. Czym prędzej wróciłam do przyjaciela. Przez sporą szybę w holu mogłam obserwować jak blondyn wsiadł do samolotu. Ryder wstał z krzesła, zaraz po tym jak mnie zobaczył. Podeszłam do niego.
- Możemy jechać? - Spytał, chowając telefon do kieszeni.
Nie mogłam przemóc się. Miałam tak dużo w głowie. Brunet zrobił krok w moją stronę, zapewne żeby złapać mnie za rękę i zaprowadzić do samochodu. Gdy znalazł się bliżej mnie, złapałam go w talii i mocno przyciągnęłam do siebie. Sam zdziwił się. Przez dłuższą chwilę wcale mnie nie dotykał. Tak, jakby bał się mnie. W końcu, jednak wyraz jego twarzy wydał się bardziej czuł. Oplótł swoje ręce dookoła mojej pucołowatej sylwetki. Moje ciało przeszła fala gorąca, która wywołała przyjemny dreszcz. Po moich policzkach zaczęły spływać kolejne łzy. Nie mogłam powstrzymać się od cichego szlochu, który próbowałam stłumić, zagłębiając się w torsie bruneta. Chłopak jeździł powoli dłonią wzdłuż moich pleców, co dodawało mi poczucia bezpieczeństwa.

CZYTASZ
Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? [Zakończone]
Romans"Poznanie Cię było przeznaczeniem, zostanie Twoim przyjacielem było wyborem, ale zakochanie się w Tobie było poza moją kontrolą..." Oboje nigdy nie mieli szczęścia w miłości, więc tworzą idealną parę... przyjaciół. Zaczynając pierwszy rok na studiac...