Rozdział 7. Co wy tu robicie!?

721 36 21
                                    

Dziękuję kapralu- powiedziałam, nie wiedziałam że kapral potrafi być "czasami" miły.

-Tch.

-Moje ulubione kanapki!- powiedziałam po czym zaczęłam jeść kanapki. - Może kapral się poczęstuje.

-Podziękuję, jadłem już.

-No dobrze...- jadłam kanapki jak bym nigdy na oczy jedzenia nie widziałam.

- Ale masz w pokoju syf. -zaczął kapral, dał mnie to u mnie w pokoju jest czysto, ale nasz kochany pedant zawsze się do czegoś przyczepi.

-Według mnie to tu jest czysto.- powiedziałam po czym westchnęłam. Nagle poczułam ból w gardle. Szybko chwyciłam szklankę z wodą i się napiłam.

-Wiesz do jakiego korpusu dołączysz ? -zapytał kapral.

-Ja...do...emm...- nie mogłam wydusić z siebie słowa po nie podjęłam ostatecznej decyzji. - Przekona się pan jutro.

-Eh...no dobrze...tylko prosze, nie mów na mnie Pan lub kapral. Nasłuchuje się tych słów na treningach lub na wyprawach, robi się to wkurzające. -Kapral...Levi zaczął mówić mi jak go to wkurza. Ja tylko kiwałam głową.

-Co się panu stało ?-zrobiłam oczy jak pięć złoty.

-W sensie?

-Dlaczego pan tyle mówi. -Kapral patrzył na mnie swoim dziwnym wzrokiem. -Znaczy się Levi...hehe...

- Ja już pójdę.

-Nie odpowiedział mi Pan na pytanie.

-Levi...mam na imię Levi, a nie Pan.-powiedział spokojnie i wyszedł z pokoju.

Kontynuowałam jedzenie. Kiedy już wszystko zjadłam, nie moglam zasnąć. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit.

-Eh...pójdę się przejść. -powiedziałam cicho.

Spojrzałam w lustro i wyglądałam w miarę dobrze. Otworzyłam drzwi i wyszłam.

Wyszłam ze schroniska, postanowiłam poprzedzać się po mieście. Weszłam w ciemną uliczkę

-Ciemne uliczki, nigdy nie wróżą nic dobrego -pomyślałam i zaczęłam iść dalej.

Usłyszlam kroki za sobą, odkręciłam się, a tam nikogo nie było, odetchnęłam z ulgą.

Poczułam czyjąś rękę na moich ustach.

-Co do...- próbowałam się uwolnić lecz nic to nie dało.

-Bądź cicho...- usłyszlam znajomy głos.

-Eren? - Uwolniłam się z rąk zbójcy i zobaczyłam kto to jest, był to Eren.- Co ty robisz !?

-Cicho...- Brunet położył swój palec na swojej buzi. -Chodź. Później ci wytłumaczę .

Złapał mnie za nadgarstek i zaczęliśmy biec.

Kiedy staliśmy pod jakimś domem, Eren otworzył drzwi i weszliśmy do środka, nikogo w nim nie było.

-To wytłumaczysz o co ci chodzi? -Zapytałam .

-Ja naprawdę cię przepraszam...ja...śledziłem cie.

-Zaraz...co!? Dlaczego?-bylam całkowicie zdezorientowana .

-Chciałem porozmawiać. Specjalnie chciałem żeby była noc, a ty akurat się przechadzalas i zauważyłem że idziesz w stronę miasta ,więc to wykorzystałem, do tego Mikasa śpi więc nie będzie się martwić i mnie szukać.

-Rozumiem.

-Z góry cię przepraszam za Mikase i to jak się do ciebie odezwała.

-Z kąd ty to...?

[Levi x Oc] Miłosny labirynt (Zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz