HARRY
-Jakim cudem go znalazłaś? - byłem bardzo ciekaw tej historii, dlatego ciężko było mi się powstrzymać przed zadawaniem masy pytań.
-Bycie rodziną pierwotnych nie jest takie łatwe - zaśmiała się cicho. - Przez Sanglune jesteśmy złączeni. A przez to, że zostaliśmy rozdzieleni, to teraz, gdy znajdujemy się blisko siebie, odczuwamy różne skutki uboczne - spojrzała na drzwi od pokoju, w którym spał Zayn.
-Ale dlaczego tylko on.. no wiesz?
-Tak już jest - wzruszyła ramionami, uśmiechając się.
-To całkiem smutne - westchnąłem.
-Całkiem, całkiem - skinęła głową, pijąc łyka kawy. - Tak w ogóle.. Gdzie są wszyscy? - zapytała rozglądając się.
Wtedy drzwi do pokoju otworzyły się i zza nich wychyliła się Felicy.
-Przeprosimy cię na chwilę, tak? - zwróciła się do Felicy, wymuszając uśmiech i pociągnęła mnie za łokieć do pokoju obok.
-Ona i tak wszystko słyszy, jest pierwotną - zakpiłem.
Szatynka wywróciła oczami i wyszeptała pod nosem jakieś zaklęcie.-Słuchaj - zaczęła ostro. - Idziemy z Zaynem do Tiffany, bo musi nam pomóc zatamować krwotok wewnętrzny. Mam krew jego siostry, więc to jest możliwe. Ty siedź tu z nią i jej pilnuj. Jak będzie robić coś podejrzanego to dzwoń po Louisa.
-Ona jest serio w porządku. Nie będzie z nią problemów - powiedziałem w pełni przekonany, co do swoich słów.
Felicy pokręciła głową z dezaprobatą i lekkim, kpiącym uśmiechem na ustach. - Po prostu uważaj - poczochrała moje włosy i wyszła, a ja wróciłem do pierwotnej.
Dziewczyna dokładnie zbadała wzrokiem wychodzącą Felicy.
-Jesteśmy sami? - upewniła się. Zastanowiłem się chwilę, po czym odpowiedziałem twierdząco kiwając głową.
Safaa poprawiła rękawy żółtego swetra, w który była ubrana i uśmiechnęła się chytrze.-Słuchaj młody..- oparła brodę na dłoni. - Mam coś dla ciebie. I przyszłam tu tylko po to, żeby ci to dać. Jestem właścicielką jednego z trzech istniejących leków na wampiryzm. Wiem, że chcesz stać się człowiekiem. Szukałam ciebie, nie Zayna. Oddaję ci to - przysunęła maleńką fiolkę w moją stronę.
-Ale.. dlaczego akurat ja? - byłem jakby w amoku. Nie wierzyłem w to, co dzieje się przede mną. Wpatrywałem się w przedmiot jak zaczarowany.
-Tego nie wiesz i się nie dowiesz. Ważne, że mam coś, czego pragniesz. A teraz zniknę, oni wrócą, a ty powiesz, że wyszłam. Nie mów im o leku. Po prostu go zażyj i bądź szczęśliwy..
***
W zaciśniętej pięści trzymałem fiolkę z magicznym lekiem. Czułem się prawie tak, jak wtedy, gdy zdjąłem klątwę.
Tak bardzo chciałem znowu być człowiekiem. Było to niewątpliwie jedno z moich największych marzeń.Felicy wróciła i podekscytowana opowiedziała mi o nagłym wyzdrowieniu Zayna. Początkowo myślała, ze stało się to dzięki ich magii. Dopiero później powiedziałem jej, że Safaa odeszła.
-Safaa jest czarną różą - powiedział zawstydzony Zayn. - Dlatego tylko ja odczuwałem efekty jej przybycia -tłumaczył. - Nie wiem, co wam mówiła, ale wiedzcie jedno; ona nie ma serca. Dosłownie wszystko co robi, robi z jakiegoś powodu. W jej języku nie ma czegoś takiego jak bezinteresowność. Nie wiem co wam mówiła, ale wiedzcie, że nic z tego nie jest prawdą, okej?
Każde z jego słów docierało głęboko do mojej głowy. Jednak coś nie pozwalało mi mu uwierzyć. Powodem tego była najprawdopodobniej mała fiolka z cieczą, której skutki były jak te z moich marzeń.
-Pójdę się położyć - powiedziałem słabym głosem. Musiałem sam sobie to wszystko przemyśleć. Bez nowych informacji i innych świadków.
Padłem na łóżko i przed siebie wyciągnąłem fiolkę. Przekładałem ją z ręki do ręki, przyglądając się jej uważnie.
Czułem się jak osoba, która ma zamiar popełnić samobójstwo. Właściwie to było coś podobnego.. Tylko, jakby na odwrót?
Nikt o niczym nie wiedział, a ja sam, w swoim pokoju, musiałem podjąć decyzję, która miała zaważyć na moim dalszym życiu.Otworzyłem antidotum, zanim usłyszałem pukanie do drzwi. Byłem zmuszony schować lek.
-Proszę.. - westchnąłem.
Zdziwiłem się, widząc Louisa.-Pogadamy? - zapytał i nie czekając na odpowiedź usiadł obok mnie. - Nie rób tego.
-Nie wiem o czym mówisz - wywróciłem oczami.
-Nie bierz tego leku.
-Skąd ty.. Ja.. Nie wiem o czym mówisz, naprawdę..
-Zayn czuje obecność leku, bo jako jeden z trójki rodzeństwa miał dostęp do jednego z trzech leków, który wyrzucił. To wszystko jest pojebane, ale Harry błagam nie rób tego.
-Chcę to zrobić - nie patrzyłem na niego, gdy wypowiadałem te słowa. - Problem w tym, że ja chcę to zrobić Louis - dopiero wtedy skrzyżowałem nasze spojrzenia.
-Jeśli staniesz się człowiekiem to koniec - powiedział. I on nie żartował, był cholernie poważny, gdy to mówił i chyba to najbardziej uderzyło w moje serce. - Nie będę cię kochał jako człowieka.
-Jak możesz? - czułem łzy pod powiekami, ale starałem się nie dawać im ujścia. - Nie obchodzi cię moje szczęście. W ogóle cię nie obchodzi... - powtórzyłem.
-Nie pomyślałeś, że Safaa ma w tym jakiś udział? Na pewno nie wyjdzie z tego nic dobrego..
-Przecież wiem, że masz to gdzieś - prychnąłem. I wiedziałem, że to prawda. - Dla ciebie liczy się tylko to, żeby wszystko było po twojej myśli - zaśmiałem się gorzko. - Kochałem cię, gdy byłeś swoją drugą połową. Kochałem cię i kocham mimo wszystko, a ty nie będziesz w stanie kochać mnie jako człowieka? Mimo, że nie zmieni się nic, poza tą głupią kategorią, do której będę podpięty. Nic, a ja będę w końcu szczęśliwy. Dlaczego to się dla ciebie nie liczy? Dlaczego Louis..?
________________________
Nowe ff uwaga!
Długo pracowałam nad projektem i jestem dumna, że mogę wam przedstawić okładkę.
Już niedługo będę z nim startować i bardzo chciałam was zaprosić ❤️
Opis jest krótki, ale po przeczytaniu prologu, będziecie wiedzieli dokładniej o co chodzi😂Życzę dobrej nocy
Natalie xx
CZYTASZ
[II/II] „Unite"• larry ✓
Fanfiction🌹#252 w fanfiction 21.04.18🌹 #17 in mystery (Differences II) Czasem to co dzieli łączy. Jest to mocno paradoksalne stwierdzenie, jednak poparte przykładami. Louis i Harry. Dwa wampiry. Dwa światy. Na pierwszy rzut oka jedyne co widzimy to różnic...